Sixers – Lakers 107:106
Spotkanie na szczycie pomiędzy najlepszymi zespołami obu konferencji zakończyło się na korzyść Philadelphii. Wynik może mylić – mecz był twardy, pełen emocji i walki, ale to gospodarze pewnie go kontrolowali i nie pozwolili Lakers wyjść na prowadzenie aż do… 47 minuty i 48 sekundy! Sytuację naprawił Tobias Harris zwycięskim rzutem na 2.7 sekundy przed syreną. Tym samym gracze z Kalifornii przerwali serię 10 wyjazdowych zwycięstw z rzędu, jedną z sześciu najlepszych w historii NBA na rozpoczęcie sezonu.
Mecz zaczął się pomyślnie dla gospodarzy, którzy dzięki agresywnym wejściom pod kosz Simmonsa wyszli na szybkie prowadzenie. Po chwili do punktowania włączył się także Embiid (13 punktów w tej ćwiartce, 5/6 z gry) i w pewnym momencie zrobiło się 16 punktowe prowadzenie! Ostatecznie dzięki lepszej końcówce gości, w której odpoczywał Joel, kwarta zakończyła się wynikiem 34-24 i naprawdę mogła się podobać. Widzieliśmy m.in. blok Embiida na LeBronie Jamesie, dwie ładne trójki z rzędu Greena i Korkmaza a także… airball z linii rzutów wolnych Howarda, po którym Embiid w swoim stylu pokazywał, na czym polegają rzuty za jeden punkt! Joel był najwyraźniej w dobrym humorze, bo nieco później zachęcał publiczność do głośnego aplauzu, chociaż na trybunach pustki.
W drugiej kwarcie LBJ wszedł w „killer mode” i zaczął seryjnie zdobywać punkty. Lakers trzykrotnie byli blisko remisu, ale za każdym razem Sixers uciekali na więcej punktów. Embiid nie był już tak widoczny w ataku, za to odpowiedzialność za zdobywanie punktów wzięli na siebie po równo jego koledzy. Do gry wrócił Anthony Davis, odpoczywający kilkanaście minut z powodu urazu, ale gospodarze nie stracili prowadzenia i schodzili do szatni z wynikiem 55-51 i to mimo aż 22 punktów Jamesa.
W trzeciej kwarcie liderzy obu zespółów wyraźnie przystopowali. Nie licząc brutalnego faulu Jamesa na Embiidzie, który padł na parkiet z grymasem bólu lądując na części ciała, w której Ben Simmons ma rzuty z dystansu. Tymczasem co najmniej trzy razy Lakers doganiali rywali na 2-3 oczka, ale Sixers zawsze potrafili się odbić i błyskawicznie odbudować przewagę. Tak wyglądała cała kwarta.
Podobnie zaczęła się i czwarta, nie zapowiadając nerwów w końcówce. Po jednej z serii punktowych, na 7 minut przed końcem, Sixers wyszli na aż 13 punktowe prowadzenie po szczęśliwym haku Embiida.
Joel Embiid somehow floats it up and in! 🔥
(via @NBA)pic.twitter.com/GPHJSh6e0o
— ClutchPoints (@ClutchPoints) January 28, 2021
Goście zanotowali serię 13-3 (w tym trójka Caruso i dwie Caldwella-Pope’a) i na tablicy było już tylko 105-104 dla gospodarzy. W kolejnej akcji Sixers dobrze kryty Green musiał rzucać za trzy, bez powodzienia. Piłka trafiła do Jamesa, ten cierpliwie czekał na okazję, która pojawiła się, gdy Davis uciekł na zasłonie od będącego zbyt daleko na dystansie Embiida. Łatwe punkty spod kosza dały Lakers pierwsze prowadzenie, 106-105. Na tablicy 11 sekund i ostatnia akcja meczu. Piłka trafia do Harrisa, ten z wyrachowaniem wbiega w stronę kosza, zatrzymuje się i prostym (tak to przynajmniej wyglądało z perspektywy widza) rzutem z odchylenia na 2.4 sek. przed syreną ustala wynik pojedynku. Uff, udało się!
https://twitter.com/TheHoopCentral/status/1354631293288341505?s=19
Bohater meczu, Tobias Harris, zaliczył 22 punkty, 7 zbiórek i 3 asysty, trafiając 10 z 16 rzutów. Joel Embiid dodał 28 punktów, 6 zbiórek, 4 asysty i 2 bloki. Ben Simmons zdobył natomiast 31 w karierze, a trzecie w sezonie triple-double: 17 punktów, 11 zbiórek i 10 asyst. Po drugiej stronie najlepiej punktowali James (34) i Davis (23).
Kolejny mecz w piątek w Minnesocie.
Nikt nie ogląda? :) fajny mecz byle bym tylko wkur… spać nie poszedł heheh mam nadzieje, ze Joel za bardzo dupy nie obił bo póki co nie widzę go na ławce :(
Viruz a pewnie, że ogląda. Zanosi się na W :)
Na nocce w pracy akurat załapałem się na ostatnie 5 minut i patrze +13 to oglądane do końca easy win ale to jak by to w końcówce przegrali to niczym za Browna… No ale szacun dla Harrisa za ten ostatni rzut i ważne że wygrana,można dokończyć nocke w dobrym humorze
Kurde ale końcówka… teraz 3h snu i do roboty :) ale przynajmniej w dobrym humorze. :)
Toby pod Brownen, a pod Riversem to zupełnie inny zawodnik. Curry ostatnio lekko zablokowany, ale Danny zrobił to, czego się od niego oczekuje. Końcówka mocno frajerska i wyglądało to tak, jakbyśmy się przestraszyli lakersów z jakiegoś powodu. Dla morale zespołu niezwykle ważne zwycięstwo (szczególnie, że trzeba było je finalnie wyszarpać).
Podobała mi się postawa Riversa w końcówce, gdzie nie ryzykował challengem, żeby nie stracić ostatniego czasu. Oby ta drużyna nadal się tak rozwijała.
No zajebisty twardy mecz, emocje jak zwykle na nasze wlasne zyczenie, ale fajnie sie oglada. Nadmienic trzeba, ze w poprzednich latach bysmy to przegrali.
Tobiasz jak ty mnie ostatnio imponujesz…
Ben kolejne triple double.
Po takich zwycięstwach banan na ryju cały dzień.
Mam nadzieje że seria wyjazdowa podtrzyma optymistyczne nastroje
Jak ja się cieszę, ze z rana mogę przeczytać relacje i to jeszcze tak optymistyczną :) ciekawa sytuacja, na zachodzie Jazz wyszli na prowadzenie. Ciekawe rozwiązanie ostatniej akcji przez Riversa. Myślę, ze LA była nastawiona ze kończył będzie Embiid/Curry jak to było do tej pory
Na chłodno kilka przemyśleń:
Wygraliśmy ale na 2:30 przed końcem byliśmy +10 wiec było blisko frajerskiej porażki
Jojo ma racje mówiąc ze faul Jamesa był niebezpieczny, mógł spowodować poważny uraz i w odwrotnej sytuacji wyleciałby z boiska. James to fenomenalny koszykarz ale zdecydowanie na zbyt wiele moze sobie pozwolić
Wygrana cieszy również po ostatnich materiałach w mediach i sieci na temat naszego zespołu gdzie nikt nie traktuje nas serio ponieważ
– mamy słaby terminarz
– Toronto nie jest sobą
– boston grał bez Tatuma
– Simmons i Embiid nie pasują do siebie
I wiele innych.
Zdaje sobie sprawę ze jest jeszcze sporo do poprawy ale sezon dopiero się zaczął i mecze naprawdę przyjemnie się ogląda
Wciąż uważam ze Simmons powinien pracować nad rzutem z dystansu ponieważ może to szybko podnieść jakość całego zespołu ale po takich występach będę zawsze chylił czoła. Brawo
Martwi mnie coraz mniej minut dla Maxeya i słabe występy bez Jojo gdzie dostajemy wpiernicz as przeciętniaków ale jest jeszcze czas i mam nadzieje ze Doc to ogarnie
Przypominam ze prawdopodobnie dzisiaj rusza glosowanie na mecz gwiazd i Tobiasz ma mój głos codziennie ponieważ musze go grzecznie przeprosić za psioczenie na jego kontrakt
„Wciąż uważam ze Simmons powinien pracować nad rzutem z dystansu ponieważ może to szybko podnieść jakość całego zespołu ” – świetnie to było widać w przedostatniej akcji zespołu. Simmons na wysokości niemal rzutu wolnego, może ciut dalej, ale zupełnie niekryty. Każdy inny oddałby czysty rzut, Simmons jednak odegrał na obwód do Greena, ten oddał nieprzygotowaną trójkę, bo czas się kończył i akcja zmarnowana. Gdyby Simmons rzucił i trafił, to być może game winner Tobiasa nie byłby potrzebny.
PS. Na naszym FB znajdziesz formularz z przeprosinami dla TH ;-)
Chciałbym żeby podobny formularz powstał również dla Bena. Bardzo chętnie odszczekam moje marudzenie ale na to takich występów musi być więcej.
Na razie wygrywamy ale sezon długi i mam wrażenie ze przy każdym gorszym okresie brak zagrożenia poza trumną u naszego rozgrywajacego będzie pierwszą opcją do wytykania.
Jutro występ Jojo jest „wątpliwy” przez bóle pleców
J*bać LBJ, tyle Wam powiem. Nie odwołam tego do póki nie zobaczę oficjalnych przeprosin jak na topową gwiazdę ligi by przystało.