Philly Cheesesteak of the Week
Mała iskra. Tyle wystarczyło, aby w 1730 roku na jednym ze statków cumujących w porcie w Filadelfii wybuchł pożar, który szybko przeniósł się na sąsiednie magazyny oraz domy mieszkalne. Mieszkańcy dzielnie walczyli z ogniem, ale brak organizacji wprowadzał chaos. Wiele osób poniosło śmierć, a wiele straciło dorobek życia.
Benjamin Franklin wrócił właśnie z Bostonu i zauważył, że mieszkańcy jego rodzinnego miasta są dużo lepiej zorganizowani pod kątem walki z pożarami niż pobratymcy w Filadelfii. Duża była w tym zasługa specjalnych związków, których celem było chronienie przed ogniem mienia swych członków. Franklin zaczął omawiać temat ze swoimi kumplami z Junto Club, a w 1733 wysłał anonimowo list do swoje gazety „Pennsylvania Gazette” nawołując obywateli do lepszego zorganizowania się pod kątem ochrony miasta przed pożarami.
Jego starania na wielu polach odniosły sukces i tak oto 7 grudnia 1736 roku Franklin i 25 ochotników podpisało specjalną deklarację tworząc pierwszą w brytyjskich koloniach i na amerykańskiej ziemi oficjalną jednostkę pożarniczą – Union Fire Company.
Wśród założycieli byli m.in. Richard Sewell – szeryf, Edward Roberts – burmistrz, Edward Shippen – sędzia, czy Hugh Roberts – dyrektor szpitala. Każdy z członków był zobowiązany posiadać i brać na każdą akcję 2 lniane worki i 6 skórzanych wiader. Od tychże wiader wzięła się potoczna nazwa związku – Brygada Wiader (Buckets Brigade) . Członkowie spotykali się raz w miesiącu, aby ćwiczyć i dyskutować o technikach gaszenia pożaru. Zaawansowany sprzęt kupowano z kar, które członkowie musieli płacić za nieuzasadnioną nieobecność na zebraniach, czy akcjach gaśniczych.
Inicjatywa pierwszych śmiałków okazała się sukcesem. Już rok później zaczęły powstawać inne związki przeciwpożarowe w różnych częściach Filadelfii, powstały regulację co do czyszczenia kominów, Franklin założył również pierwsze w Ameryce stowarzyszenie ubezpieczające mienie ludzi od skutków pożarów (The Philadelphia Contributionship). Związek oficjalnie rozwiązano w 1843 roku. Uważa się go za pierwowzór dla dzisiejszej straży pożarnej w USA.
Filadelfia stała się bezpieczniejsza, bo kilku chłopom się chciało ruszyć tyłki. Czytacie ten felieton, bo mi się chciało go napisać. Patrząc na mecze Sixers w ostatnim tygodniu (i miesiącu) zadałem sobie pytanie: czy Simmonsowi się jeszcze chce?
Ben w lutym przed All-Star: 21-8-8, 62% z gry. Po 12.5-7-6, 47% z gry bez agresji i z ponad 4 stratami/mecz. Na szczęście dalej broni świetnie, ale obecnie swoją grą znowu prowokuje pytania, czy on i Embiid to dobry fit. Już go tu w jednym felietonie broniłem i dalej uważam, że jest nam niezbędny, ale zaczynają się powoli pojawiać rysy w moim „rozumowaniu”. Na dziś zwalam to na zmęczenie sezonem i wierzę, że na play-off będzie grał jak trzeba.
Tydzień zakończony bilansem 2-1. Mecz z Thunder odklepany, no ale nie powinienem budzić się rano z drżącym sercem przed sprawdzeniem wyniku z drużyną, która dostaje ostatnio oklep od wszystkich 20-stoma. A tak w tym przypadku było. A to za sprawą przegranej z Pelicans, gdzie zobaczyliśmy jak ktoś po raz pierwszy dominuje Embiida i Bena na raz. Zion gra ostatnio jak jakiś kosmita jadąc walcem po każdym, no ale panowie. Żeby nikt poza Joelem i Tobiasem nie trafił więcej niż 4 rzutów? Harris:
To była dla nas zła porażka. Nie wnieśliśmy fizyczności do gry. Każda piłka na styku należała do nich. Myśleliśmy, że na luzie ich rozstrzelamy
Na stanowisku najsłabszego ogniwa w pierwszej piątce wygodnie usadawia się Seth Curry. No gra piach ostatnio. Nagle wszyscy z utęsknieniem czekają na debiut Georga Hilla. Nawet Morey sięgnął po niezwykle twarzowego Tollivera. Na szczęście tydzień nie był do końca zmarnowany, bo zwycięstwo w Bostonie było w bardzo dobrym stylu. Embiid zawsze jest na misji z Celtics i zdominował ich po raz kolejny. Joel:
Wróciłem! Jeszcze jestem w drodze, ale dziś zrobiłem duży krok naprzód
Jeżeli myśli o MVP (a my o mistrzostwie) to do końca sezonu potrzebujemy jego gry jak w tym meczu. A od Bena agresji i brania większej odpowiedzialności, jak w lutym. Nie chciałbym nagle wzywać do naszej drużyny Buckets Brigade.
Historia, na podstawie której mogliby spokojnie film nakręcić!
Mecz z Thunder – miałem tak samo :D :D :D to był pierwszy od wielu tygodni, którego oglądanie w nocy sobie odpuściłem.