Sixers – Hawks 125:104
Drugie z rzędu starcie z Atlantą we własnej hali nie przysporzyło specjalnych problemów podopiecznym Doc’a Rivers’a. Hawks było stać jedynie na dobrą grę w pierwszej kwarcie, którą rozpoczęli od prowadzenia 2:13. Z każdą mijającą minutą było jednak widać, że Sixers wchodzą powoli w to spotkanie i już na początku drugiej kwarty mieliśmy wynik na styku. Duża w tym zasługa Simmons’a, który grał bardzo energicznie i efektywnie. Druga ćwiartka ustawiła już spotkanie do samego końca, wyszliśmy na dwucyfrowe prowadzenie i było widać, że przyjezdni są bezradni. Mielonkę z obrońców robił pod koszem Howard, a gdy na parkiet wrócili starterzy, to różnica poziomów była aż nadto widoczna.
Trzecia odsłona spotkanie nie zwiastowała już żadnych większych emocji w tym spotkaniu, przewaga gospodarzy sięgnęła 20 oczek i na takim poziomie się utrzymywała, bez względu na personalia jakie występowały na parkiecie. Starterzy pograli już tylko pierwszych minutach drugiej połowy, a resztę czasu gry otrzymali zmiennicy, którzy wyglądali nie gorzej. Aż siedmiu graczy Sixers zanotowało tego wieczora dwucyfrowe zdobycze, najskuteczniejszy okazał się być Howard, zdobywca 19 oczek i 11 asyst. Kolejne spotkanie w niedzielę przeciwko Spurs.
Ogladam I naszlo mnie przemyslenie odnosnie krzesel na ktorych siedza zawodnicy…heheh nie wiem czy Ajverson ogladasz, ale chyba ktos na to takrze zwrocil uwage, bo widac upgrade, calkiem wypasione krzesla maja teraz.
Dwight dziś jak za swoich najlepszych lat :) Dobrze, że nasi starterzy mogą w takich meczach trochę odpocząć, bo grafik mamy dość napięty. Pozostaje mieć nadzieję, że Curry i Green trochę się na PO obudzą, bo dziś razem 3/15 z gry.