Allen Iverson oficjalnie w Galerii Sław NBA!
Chociaż była to tylko formalność, to jednak były także jakieś obawy, czy Allenowi Iversonowi uda się zakwalifikować do „Hall of Fame” już w tym roku, czyli przy pierwszej możliwej okazji. Amerykanie, którzy są fanatykami statystyk i tego typu wyróżnień, są bardzo wyczuleni i pominięcie Iversona traktowaliby jako skandal, a dla samego koszykarza Sixers byłby to spory policzek. Na szczęście udało się i wiemy już na pewno, że podczas uroczystości jakie odbędą się w dniach 8-10 września w Springfield, AI będzie mógł wygłosić swoją mowę.
„Jestem dumny, że tylu ludzi pomogło mi, już samą debatą czy będę w Galerii Sław czy nie. Jestem dumny, że moja rodzina, przyjaciele i moi kibice pomogli mi dojść do tego punktu” – oświadczył The Answer.
Czy Wam też trudno uwierzyć w to, że jeszcze „niedawno” kibicowaliśmy Iversonowi w Sixers, sprawdzaliśmy box-score’y po każdym jego meczu i zastanawialiśmy się, czy zdobędzie mistrzostwo w Philadelphii, a dzisiaj szykujemy się do uroczystości włączenia go do Galerii Sław Koszykówki?
Co ja bym dał żeby jeszcze raz przeżyć karierę tego gościa. Następnego takiego nie będzie. Niestety.
No sentyment spory jest. Szkoda że w swoich czasach nie doczekał drużyny z prawdziwego zdarzenia. Tak trochę fantazjujac ( w sumie nic nam innego nie pozostało) jakbyśmy mieli teraz obwód AI3 plus Iggy plus obecni wysocy. Ciekawe na co byśmy mogli liczyć za sezon lub dwa
Takie rzeczy tylko w nba2k.
Wyjątkowy gość. Nie tylko koszykarsko, ale ten jego swagger był hipnotyzujący. Bardziej niż przegranych finałów z LAL żałuję, że nie spędził w Philly całej kariery. Wiadomo, że sprawiał trochę problemów pozaboiskowych, ale można było lepiej wykorzystać jego talent.
Przede wszystkim ówcześni włodarze nie potrafili zbudować wokół Alla drużyny. Ściąganie dziadków typu Kukoc, Webber czy Robinson to było wszystko na co ich było stać.
I ja zawsze się będę upierał, że przesunięcie go na PG było ogromnym błędem. Za czasów Larry’ego Browna grał na SG, miał do dyspozycji klasycznego rozgrywającego i wtedy odnosił największe sukcesy drużynowe. Szkoda, że ten pomysł nie był kontynuowany.
well deserved !