Allen Iverson w „The Players’ Tribune”

The Players’ Tribune to świetne narzędzie dla sportowców, o czym ostatnio przekonał się sam Allen Iverson. Legendarny zawodnik Sixers opublikował tam pokaźny tekst, w którym próbował opowiedzieć o sobie i o tym, kim naprawdę jest. Poniżej przetłumaczyłem Wam najciekawsze fragmenty, natomiast po całość odsyłam tutaj.

 

Pamiętam ten wieczór, w którym zorientowałem się, że Trener Thompson to ktoś, z kim się nie zadziera. Graliśmy przeciwko Villanovie na ich terenie – to musiało być w połowie mojego drugiego sezonu. Wielka rywalizacja plus coś ekstra, bo walczyliśmy o miejsce w tabeli. Wychodzimy z tunelu na rozgrzewkę. Wszystko w porządku – jesteśmy gotowi. W hali naprawdę sporo energii.  Ale nagle jeden z naszych zawodników zauważa coś… pokazuje w kierunku kibiców. Nigdy tego nie zapomnę. Było tam czterech głośnych kibiców. Wszyscy mieli na sobie kajdanki, łańcuchy i te pomarańczowe uniformy. Wiecie jakie. Pamiętam banner jaki mieli ze sobą, jakby to było wczoraj.

ALLEN IVERSON: NASTĘPNY MJ. Ale MJ było skreślone, poprawione na OJ.

Musicie zrozumieć, że teraz piszę to jako dorosły facet, ale wtedy? Miałem 19 lat. Byłem jeszcze niemal dzieckiem. Nie chodzi o to, że wstydzę się mojej przeszłości, albo skąd pochodzę. Nigdy. Ale z drugiej strony myślałem „Cholera, cholera. Czy chociaż raz można zacząć na nowo, z czystym kontem? Czy mógłbym iść na uniwerek jak normalny dzieciak i grać w kosza?”. Ale powiem wam coś: nie ma na świecie luksusu takiego, jak brak jakichkolwiek zmartwień. Są ludzie goniący za pieniędzmi, szczęściem, tym, czy tamtym. Ale nie ma nic lepszego na świecie niż brak zmartwień. Wtedy zdałem sobie sprawę, że ludzie tacy jak ci kibice nigdy nie pozwolą mi tego doświadczyć.

To, co czyni Trenera Thompsona wyjątkowym jest fakt, że on sprawiał wrażenie, że to rozumie. On to wiedział. I wiedział, że ja gdzieś tam w środku zapadałem się w tamtej chwili. Wiedział, że nie ochroni mnie przed wszystkim, ale na pewno się starał. Oto co Trener Thompson, mój trener, zrobił dla mnie tamtego wieczoru. Nie kazał skonfiskować tego bannera. Nie uniósł się, nie wrzeszczał, nie robił scen. Nie, widzicie, Trener Thompson spokojnie do nas podszedł, do każdego z kolei i powiedział, żebyśmy o nic się nie martwili, ale opuszczamy parkiet. To wszystko – opuszczamy boisko. Nic takiego. Głowy uniesione do góry. Byliśmy tam i za chwilę nas nie było (…) Potem ze spokojem powiedział sędziom: „Z całym szacunkiem… Z szacunkiem do was wszystkich, oto co się teraz stanie. Jeśli nie usunięcie tych czterech gówniarzy, mam na myśli natychmiast, oddajemy ten mecz walkowerem. Rozumiecie?”. Słuchajcie, oni zrozumieli.

 

Jeśli pochodzisz z określonych miejsc i zostałeś wychowany w określony sposób, wtedy jedną z rzeczy, które mają na ciebie największy wpływ kiedy dorastasz, jest styl ubierania się starszych dzieciaków z sąsiedztwa. Więc skąd wziął się mój styl? Głównie stąd. Musicie zrozumieć, że w mojej okolicy nie było prawników czy bankierów chodzących po ulicach w szytych na miarę garniturach. To fakt! Nikt nie mówił, że kiedy się dorobi, to będzie ubierał się w jeden z tych obcisłych garniturów od Armani’ego. Bo po co? Na pewno nie do pracy, to pewne – nikt tam nie miał tego rodzaju stanowisk (…) Jeśli dałbyś mi wtedy ładny garnitur, to pomyślałbym: „Nareszcie mam coś do kościoła na niedzielę”. Serio! Przysięgam wam teraz na własny honor: tym dla nas były garnitury. Nie stanowiły o statusie. To był ubiór do kościoła (…) Ja w NBA nie byłem nową wersją siebie samego. To bylem stary ja, zawsze ten sam Allen z Newport News (…) Kiedy wszyscy ci ludzie mówili mi, żebym zmienił ciuchy, zakrył tatuaże, obciął włosy itp… Co to dla mnie osobiście znaczyło? To było jakby kazali mi zmienić to, kim jestem. To było jakby jednym spojrzeniem ocenili, skąd pochodzę i spoliczkowali mnie tym faktem. To było jakby mi mówili, że mogę być kimkolwiek kim tylko chcę w tej lidze, ale nie mogę być sobą.

 

Muszę wziąć udział w dyskusji o GOAT. Muszę, bo słyszę, że wielu ludzi stawia dzisiaj LeBrona przed Mike’m. Ludzie, słuchajcie! Po pierwsze uwielbiam LeBrona. Mam dla niego tylko uwielbienie. Jest najlepszym graczem swojej generacji, jednym z najlepszych w ogóle, jest wspaniałym mężem, ojcem, osobą do naśladowania i wiele poza tym. To, co robi ze szkołą w Akron? Wspaniała sprawa. Ale słuchajcie… Mówimy o Mike’u. Mówimy o Mike’u, dobra? Mówimy o Czarnym Jezusie we własnej osobie. I nie mam wiele więcej do powiedzenia, poza tym. Mike to GOAT. Mike zawsze będzie GOAT. I proszę, nawet nie obrażajcie mnie z tymi „ale statystyki, AI!”, jakbyście mieli w ogóle szansę, że zmienię zdanie.

 

Popieram „Proces”. Nie będę kłamał… Za moich czasów tak nie robiliśmy. Odpuścić play-offs przez te wszystkie lata? OK, ale najpierw musicie mnie zabić. To jedyny scenariusz, kiedy odpuściłbym play-offs, rozumiecie? Ale teraz są inne czasy, a tamto to już przeszłość. Oni teraz wygrywają, musicie przyznać. Oni teraz wygrywają, budują coś i są niesamowicie, niesamowicie utalentowani. Bardziej, niż my byliśmy w 2001 roku. Tak, tak, przyznaję. I wiecie co? Joel i Ben i Jimmy, ludzie, to Wielka Trójka. To Wielka Trójka na dzisiaj i na jutro. To ten czas w Philly, na pewno.

 

Kochałem być gwiazdą rocka, tym małym Generałem na boisku, któremu wszyscy, zawsze mile widziani na pokładzie, salutowali i byli moimi żołnierzami. Lubiłem ciągłość, którą mieliśmy, lubiłem to, jakie relacje zbudowaliśmy z tymi chłopakami. A oni naprawdę umieli GRAĆ (…) Ale teraz wszyscy myślą, że mogą wyciągnąć jakieś statystyki, odpalić „trading machine” i wymyślić, jak uczynić zespół lepszym. Nieeee… (…) Opowiem wam coś. Pewnego razu, oni sprzedali mojego ziomka, Vernona Maxwella (…) Naprawdę do dzisiaj nienawidzę tego transferu. Dlaczego oni musieli nam to zrobić? Bo tak wyliczył jakiś kalkulator? Ludzie, zapomnijcie o tych kalkulatorach. Powiedzcie mi coś. Czy ci geniusze znaleźli statystykę mówiącą, że Vern był twardy jak skała? Albo jak nas wspierał, w każdym meczu, niezależnie od wszystkiego? Szczerze, bez pierdół, to jedna z największych lekcji, jakie się nauczyłem. Nie wszystko może być zmierzone i nie wszystko powinno! To ma zastosowanie w koszu, w życiu, gdziekolwiek.

 

Zawsze walczyłem o to, żeby pozostać sobą. To jest to, co po sobie zostawiłem (…) Dla mnie moją największą spuścizną, czymś, z czego jestem najbardziej dumny, jest fakt, jak zmieniłem postrzeganie ludzi na temat tego, jacy muszą być młodzi, bogaci, czarni sportowcy, żeby mogli odnieść sukces w tym sporcie.

 

(…) Miałem ofertę od Nike po jednej stronie i ofertę od Reeboka po drugiej. Kwota proponowana przez Nike była niższa. Dużo, dużo niższa. Tak to wtedy było z Nike, bo każdy z nimi był. Każdy! Dlatego też nie oferowali tłustych kontraktów, dla nich to było jak oferowanie członkostwa w klubie Nike, jakby już to samo w sobie było nagrodą. Ale dla mnie to ja byłem niepowtarzalny. Osiągnąłem wszystko z niczego. Podpisałem kontrakt z Reebokiem, bo oni umożliwili mi być wzorem samym w sobie. Dali szansę pokazania światu, temu światu, który nie był przyzwyczajony do ludzi takich jak ja, czy do zachowujących się jak ja, że niektóre rzeczy wcale nie muszą wyglądać w określony sposób czy nie muszą być robione w określony sposób. I to dlatego ten kontrakt obuwniczy tyle wtedy dla mnie znaczył. To było tak, że w przeciwieństwie do innych firm, Reebok chciał przedstawić mnie swojej kulturze. I w Reeboku było nastawienie, że ci inni ludzie nie stanowią o kulturze, tylko to ja nią jestem. Razem nią jesteśmy. I żeby zbudować ten image, właściwie prawie cały ruch, w porządku było założyć, że nie zadowolimy wszystkich. Przynajmniej mogłem być sobą i iść z głową podniesioną do góry. Doceń to albo nie. Ludzie to szanowali i ostatecznie chcieli być tego częścią.

 

Najlepsza Piątka w Historii NBA (beze mnie):
STEPH
MIKE
KOBE
BRON
SHAQ

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *