Biografia Allena Iversona

DROGA DO NBA

Ogłoszenie decyzji. Przed ogłoszeniem swojej decyzji, Allen stanął przed koniecznością zatrudnienia agenta. Mówiło się, że swoje usługi na tym polu oferował mu słynny reżyser Spike Lee. Jednak zawodnik posłuchał trenera Thompsona, który polecił mu uznanego już agenta, Davida Falka.

1 maja 1996 roku Allen Iverson w otoczeniu matki, Falka i trenera uniwersyteckiego na specjalnie zwołanej w tym celu konferencji prasowej oświadczył swoją gotowość gry w NBA. Moja rodzina potrzebuje mnie teraz – powiedział, opowiadając o biedzie i kłopotach z siostrą Leishą, na którą wciąż brakowało pieniędzy na potrzebne środki medyczne i leczenie, co rzecz jasna by się zmieniło po rozpoczęciu kariery zawodowej. Nie podobają mi się warunki życia w Hampton, do których zmuszona była moja mama i siostry – tłumaczył. Na koniec Ann Iverson dodała: Chciałabym podziękować trenerowi Thompsonowi i jego sztabowi. Zrobili z mojego małego chłopca prawdziwego mężczyznę. Sam Thompson nie miał wątpliwości, że AI bez trudu poradzi sobie w NBA, jednak nie był pewny co zrobi z resztą swojego życia: Martwię się jak cholera, co będzie robił przez pozostałe 22 godziny – powiedział.

Wybór zespołu. Allen Iverson zanim jeszcze podjął decyzję o zawodowej grze w koszykówkę, wiedział, że jeśli do tego dojdzie, to chce grać dla Philadelphii 76ers i nikogo innego. Tak był w końcu wychowany przez Michaela Freemana, którego Sixers byli ulubioną drużyną i od którego nasłuchał się opowieści o „Dr. J”, Worldzie B. Free i Andrew Tooney’u. Ponieważ jego zmarła babcia zawsze powtarzała mu, że wszystko dzieje się z jakiegoś konkretnego powodu, tak samo Allen odnosił się do swojej odsiadki i tak samo wiedział, że właśnie gra w Mieście Braterskiej Miłości jest mu przeznaczona.

Pat Croce i Allen IversonNa dodatek zespół z Philadelphii przechodził swoistą metamorfozę – z nową halą, kierownictwem i nowym właścicielem był wymarzonym miejscem na rozpoczęcie nowego etapu życia. Nadszedł więc czas na spotkanie z charyzmatycznym prezydentem Patem Croce, którego szaleństwa Allen zapamiętał z telewizji z transmisji loterii do draftu NBA. Pierwszy raz panowie spotkali się w pobliżu lotniska w towarzystwie nowego generalnego menedżera, Brada Greenebrga. Kilka dni wcześniej Greenberg przekonał do siebie Croce’a, kiedy pytany na rozmowie kwalifikacyjnej kogo Sixers powinni wybrać w drafcie, wskazał właśnie Iversona, uzasadniając to jego znakomitymi umiejętnościami i nazywając go typem gracza, na którego widok chce się krzyczeć WOW! (po chwili pytając, czy naprawdę to powiedział).

Rozmowa na lotnisku zaczęła się od pytania o wydarzenia z kręgielni, ponieważ ten bagaż będziesz nosił ze sobą gdziekolwiek nie pójdziesz i wszyscy będą chcieli ci to wytknąć prosto w twarz – usłyszał Iverson. Po przedstawieniu swojej wersji wydarzeń, Croce zapytał: Czyli chcesz mi powiedzieć, że ten gościu nazwał cię czarnuchem, a ty go nie uderzyłeś? -Zgadza się – odpowiedział Iverson. W takim razie jesteś jakimś pieprzonym wariatem – rzucił Croce. Iverson spoważniał, odsunął się nieco i tłumaczył: Mówię ci człowieku, przecież nie mogłem. Nie jestem głupi. Kilka lat później Croce patrząc w przeszłość uznał ten moment za początek prawdziwej przyjaźni między nimi, będąc przekonanym, że nie będzie w ich relacjach żadnych kłamstw.

Greenberg pytał o mamę koszykarza i jej związki z narkotykami oraz o jego starszych kolegów. Lubię otaczać się starszymi chłopakami, ponieważ kolesie w moim wieku robią złe rzeczy, gorsze nawet niż ci starsi, z którymi wychodzę – usłyszał. Później Croce z Greenbergiem spotkali się jeszcze z Marcusem Cambym, Rayem Allenem, Kobe Bryantem ale według GM’a żaden z nich nie był tak autentyczny, jak Iverson. Greenberg rozmawiał z trenerem Thompsonem, który przyznał, że jego były podopieczny nie lubił szkoły, ale chociaż miał kilku przyjaciół wśród gangsterów, sam nim nie jest, można go trenować, jest twardy jak gracze footballu i bywa bardzo lubiany przez kolegów z zespołu. Lon Kruger nazwał Allena krótko najbardziej utalentowanym rozgrywającym, jakiego kiedykolwiek szkolił, przyznając: lubi współzawodniczyć w sposób, jakiego jeszcze nie widziałem, czasami zdarza się że dochodzi do nieporozumień między nim i kolegami, jeśli ci nie chcą starać się współzawodniczyć wystarczająco mocno.

Przed samym draftem NBA przeprowadzono z Iversonem testy psychologiczne. W raporcie psychologa znalazły się słowa: niewyczerpany typ osobowości… będący niezwykłym połączeniem pozytywnej złości i frustracji… może często czuć się wyobcowany, samotny i niezrozumiany przez innych… jest lojalny dla przyjaciół, odczuwa potrzebę należenia do grupy… potrzebuje wskazówek i dobrego wzorca, ale też dobrego kompana… całkowicie pewny siebie na boisku, ale poza nim jest pełen nieufności. Psycholog zalecił, by w sportowych kontaktach z Allenem zawsze być wyrozumiałym i koniecznie zapewnić mu rodzaj wzorcowego zawodnika w szatni.

Allen-Iverson-wybrany-w-drafcieChociaż Pat Croce już od dawna wiedział, że wymarzonym wyborem jest dla niego właśnie ten zawodnik, Sixers nie byli jeszcze pewni, więc asystent Maurice Cheeks spotkał się z Iversonem, by przeprowadzić kolejną rozmowę i przekonać się, jakim typem zawodnika będzie on dla zespołu i swoich kolegów. Kto jest twoim ulubionym obecnie rozgrywającym? – zapytał. Oh, Gary Payton – odparł bez namysłu Iverson, a pytany o powody takiego wyboru, powiedział: Bo on jest zawsze twardy. A kiedy jakiś zawodnik rzuca mu wyzwanie, on zawsze przyczepia się do niego. W tym momencie Cheeks, przez całą karierę znany z tego, że unikał egoizmu na parkiecie, chciał usłyszeć coś innego. Zapytał, czy w takich sytuacjach Iverson zawsze tak postępuje. Ten potwierdził, ale będąc coraz mniej pewny siebie, zaczął po kolei spoglądać na Greenberga i Cheeksa. Ten ostatni wreszcie przemówił: Cóż, chcę tylko powiedzieć, że z tobą na parkiecie jest czterech innych zawodników. Więc jeśli wciągniesz się w prywatną wojnę z innymi strzelcami, to co wtedy z tymi zawodnikami? Iverson uśmiechnął się i zamiast odpowiedzieć, zapytał, kto w takim razie jest ulubionym rozgrywającym Cheeksa. Usłyszawszy nazwisko Johna Stocktona nieco zbladł, bo zdolności nie mógł mu odmówić, ale nie miał pomysłu z jakich powodów Cheeks wymienia kogoś z najkrótszymi spodenkami w lidze. Tak, John Stockton – potwierdził Mo, kontynuując: Chcesz mówić o twardości? On nigdy nie opuścił meczu. I jest najlepszym graczem na zasłonach w Utah od lat. Ten chłopak umie grać. On rozumie koszykówkę. 

Mimo różnicy poglądów, Sixers nie zrazili się i podczas przeprowadzonego w New Jersey draftu, Allen wraz mamą oraz przyjaciółmi z Cru Thik mogli usłyszeć z ust Davida Sterna: Z numerem pierwszym w drafcie 1996 roku Philadelphia 76ers wybiera Allena Iversona, z Georgetown University. Za nim znaleźli się tak znakomici gracze jak Stephon Marbury, Ray Allen, Marcus Camby, Antoine Walker, Peja Stojakovic, Steve Nash, Shareef Abdur-Rahim czy wreszcie Kobe Bryant. Ze wzrostem 183 centymetrów, Iverson stał się najniższym zawodnikiem draftu wybranym z numerem pierwszym w całej jego historii! Charles Barkley pytany przez jednego z dziennikarzy, co w tej chwili mógł myśleć Iverson, odpowiedział: Zapewne coś w stylu: Już nigdy nie będę biedny!

Ponownie na sali rozpraw. Iverson miał iść do NBA spełniając słowo dane Freemanowi, tymczasem temu znowu groziło więzienie. 5 kwietnia 1996 odbyła się rozprawa, podczas której Iverson przysięgając mówić całą prawdę i tylko prawdę, był świadkiem obrony Freemana. Został on aresztowany w domu swoich braci, w którym podczas nalotu policja znalazła dziesiątki tysięcy dolarów i narkotyki – marihuanę i kilka gramów kokainy. Oskarżony przysięgał, że narkotyki należały do jego braci, a on już nie zajmował się nimi, mając zagwarantowaną przyszłość i pieniądze za sprawą Allena Iversona (co ten właśnie potwierdzał jako świadek). Dodatkowo obrona wykazywała, że Freeman, będący na zwolnieniu warunkowym, nieskutecznie wnosił o pozwolenie na zmianę adresu zamieszkania, bo jego lokatorzy zajmowali się handlem narkotykami. Mimo tych argumentów uznano go winnym, a AI zaraz po przeczytaniu wyroku opuścił salę sądową tylnim wyjściem.

Zamiana kulturowa. W momencie, kiedy Allen Iverson wstępował do NBA, liga poruszała się już na dawno wyznaczonym torze, na którym nie było zakrętów. Standardy nie tylko gry, ale też stylu bycia, mody czy reklamy, wyznaczył powracający do ligi Michael Jordan. Najpopularniejszym show w telewizji, w białych i czarnych domach, był „Bill Cosby Show” podkreślający tylko podobny wizerunek czarnoskórego, dobrze ułożonego człowieka z dobrego domu. A w NBA roiło się aż od graczy „z klasy średniej”, z których każdy chciał być lub był kreowany na zawodnika ze stajni Jordana, żeby tylko wspomnieć Granta Hilla, Penny Hardawaya czy Harolda Minora, któremu wprawdzie umiejętności brakowało, ale był znany jako „Baby Jordan”. Wszyscy chcieli być „Like Mike” tymczasem na horyzoncie pojawił się on – Allen Iverson. Ktoś zupełnie oderwany od tego wzorca, kto wyznaczył nową erę dla czarnoskórych sportowców. Ktoś do bólu szczery, autentyczny, daleki od ideału. Ktoś, kto do NBA wprowadzał właśnie obcą kulturę i zwyczajną chęć pozostania sobą. Osoba, która zdawała się mówić, że nie ma zamiaru dostosować się do wyrytego wzorca, tylko to inni muszą się dostosować, zmieniając swój punkt widzenia odnośnie ludzi takich jak on. Dziennikarze sportowi i ludzie we władzach NBA przywykli do czegoś innego. A tymczasem Iverson powodował dosłowne zderzenie kultur, ponieważ oceniano go wprawdzie przez pryzmat koszykarski, ale wizerunek ten już wcześniej został przez samego Iversona mniej lub bardziej świadomie przekształcony, do bycia ikoną hip hopu.

Krytyk kultury Michael Eric Dyson tak tłumaczy to zjawisko: W pewnym sensie, Allen Iverson to Tupac z jumpshotem. Jak Tupac, on zawsze dźwiga swoją historię ze sobą. A w Ameryce najczęściej się mówi, że jeśli chcesz odnieść sukces, musisz wybielić swój życiorys, musisz być bardziej czysty. Ale to tylko Stany Porzucenia Czarności. A teraz pojawia się koszykarz rozumiejący, że getto jest dla niego metaforą pokazującą, w jaki sposób zmagał się on z przeciwnościami i wygrał. Jak Tupac on mówi Ameryce: To nie o to chodzi, że ja się zmienię – to WY musicie zmienić swój sposób patrzenia, by być w stanie zrozumieć czarnego człowieka z getta, z cornrowsami i wieloma innymi rzeczami, które kiedyś były dla was najgorszymi symbolami czarności.

Sam Iverson lata później, już po zakończeniu kariery sportowej, powiedział: Tatuaże, fryzury, opaski, hip-hop. Nigdy nie planowałem tworzenia nowych trendów w NBA. Dostałem za to w tyłek, ale było warto, jeśli zawodnicy, którzy przyszli za mną, mogli być dzięki temu sobą. Natomiast w artykule napisanym w 2018 roku dla „The Players’ Tribune”, wyjaśnił: Jeśli pochodzisz z określonych miejsc i zostałeś wychowany w określony sposób, wtedy jedną z rzeczy, które mają na ciebie największy wpływ kiedy dorastasz, jest styl ubierania się starszych dzieciaków z sąsiedztwa. Więc skąd wziął się mój styl? Głównie stąd. Musicie zrozumieć, że w mojej okolicy nie było prawników czy bankierów chodzących po ulicach w szytych na miarę garniturach. To fakt! Nikt nie mówił, że kiedy się dorobi, to będzie ubierał się w jeden z tych obcisłych garniturów od Armani’ego. Bo po co? Na pewno nie do pracy, to pewne – nikt tam nie miał tego rodzaju stanowisk (…) Jeśli dałbyś mi wtedy ładny garnitur, to pomyślałbym: „Nareszcie mam coś do kościoła na niedzielę”. Serio! Przysięgam wam teraz na własny honor: tym dla nas były garnitury. Nie stanowiły o statusie. To był ubiór do kościoła (…) Ja w NBA nie byłem nową wersją siebie samego. To bylem stary ja, zawsze ten sam Allen z Newport News (…) Kiedy wszyscy ci ludzie mówili mi, żebym zmienił ciuchy, zakrył tatuaże, obciął włosy itp… Co to dla mnie osobiście znaczyło? To było jakby kazali mi zmienić to, kim jestem. To było jakby jednym spojrzeniem ocenili, skąd pochodzę i spoliczkowali mnie tym faktem. To było jakby mi mówili, że mogę być kimkolwiek kim tylko chcę w tej lidze, ale nie mogę być sobą.

Kontrakt z Reebokiem. Podobnie jak Jordan, także Iverson miał swój wpływ także na rynek reklamy. David Falk uzgodnił dla niego wart 50 milionów dolarów kontrakt z Reebokiem, czyli największym rywalem promowanej przez Jordana firmy Nike, do której wówczas należało 40% z wartego 7 miliardów dolarów rynku. Przeżywający kryzys Reebok, wypuścił w styczniu 1997 roku nowy model buta „The Question”, które można było kupić za 100 dolarów. Łącznie przez 18 kolejnych lat powstało 18 różnych modeli butów Allena Iversona, których nazwę zmieniono od drugiej edycji na „The Answer”.

Wcześniej szefowie Reeboka zastanawiali się nad podpisaniem kontraktu z Shaquillem O’Nealem, ale ostatecznie podejmujący decyzję Henry Gaskins stwierdził, że mimo talentu koszykarskiego Shaqa, ludzie nie utożsamią się z zawodnikiem takim jak on. Nie będą nosić jego butów, ponieważ wolą graczy mniejszych, zwinniejszych i w pewnym stopniu nietykalnych, których mogą porównywać do siebie samych. I tym samym Reebok wypełnił lukę w rynku na produkt „anty-jordanowski” dla dzieci z dużych miast, którzy szukają jako wzorca kogoś takiego kim był AI.

Miałem ofertę od Nike po jednej stronie i ofertę od Reeboka po drugiej. Kwota proponowana przez Nike była niższa. Dużo, dużo niższa. Tak to wtedy było z Nike, bo każdy z nimi był. Każdy! Dlatego też nie oferowali tłustych kontraktów, dla nich to było jak oferowanie członkostwa w klubie Nike, jakby już to samo w sobie było nagrodą. Ale dla mnie to ja byłem niepowtarzalny. Osiągnąłem wszystko z niczego. Podpisałem kontrakt z Reebokiem, bo oni umożliwili mi być wzorem samym w sobie. Dali szansę pokazania światu, temu światu, który nie był przyzwyczajony do ludzi takich jak ja, czy do zachowujących się jak ja, że niektóre rzeczy wcale nie muszą wyglądać w określony sposób czy nie muszą być robione w określony sposób. I to dlatego ten kontrakt obuwniczy tyle wtedy dla mnie znaczył. To było tak, że w przeciwieństwie do innych firm, Reebok chciał przedstawić mnie swojej kulturze. I w Reeboku było nastawienie, że ci inni ludzie nie stanowią o kulturze, tylko to ja nią jestem. Razem nią jesteśmy. I żeby zbudować ten image, właściwie prawie cały ruch, w porządku było założyć, że nie zadowolimy wszystkich. Przynajmniej mogłem być sobą i iść z głową podniesioną do góry. Doceń to albo nie. Ludzie to szanowali i ostatecznie chcieli być tego częścią – napisał Allen Iverson w 2018 roku dla „The Player’s Tribune”.