Biografia Allena Iversona

DZIECIŃSTWO ALLENA IVERSONA

Iverson-jako-dziecko

Początki. Allen Ezail Iverson urodził się 7 czerwca 1975 roku w Hampton General Hospital w miejscowości Hampton, stan Wirginia. Jego wówczas zaledwie 15-letnia matka, Ann Iverson, dorastała w Hartfort w stanie Connecticut. Do bezpieczniejszej Wirginii przeprowadziła się wraz z rodziną przed porodem. W piątej klasie poznała Allena Broughtona, ojca AI. Dwa lata później zaczęli chodzić na randki – połączyła ich koszykówka: oboje grali w swoich szkołach jako rozgrywający i znani byli z twardości. Ann przestała grać dopiero w 5 miesiącu ciąży. Broughton opuścił ją, kiedy urodził się ich syn. Odwiedził ich tylko raz przynosząc trochę ubrań. Później przeprowadził się do Connecticut i zerwał kontakty z rodziną. Po latach tłumaczył: Byliśmy tylko dziećmi. Dziećmi, które zrobiły dziecko. Po jego odejściu matka Ann, kelnerka Ethell Mitchell, zadeklarowała swoją pomoc w wychowywaniu małego Allena. Jej mąż odmówił: Wychowywałem już swoje dziecko i nie mam zamiaru wychowywać żadnych więcej. Wówczas Ethell odpowiedziała mu: W takim razie myślę, że lepiej będzie jak pójdziesz swoją drogą i tym sposobem Ann i Ethell zostały same. Kilka lat później Ethell dostała zapalenia wyrostka robaczkowego i zmarła na stole operacyjnym, a Iversonowie otrzymali od szpitala 3 818 dolarów, aby zrzec się wszelkich innych odszkodowań, które mogli wygrać drogą sądową.

Życie Iversonów nie było usłane różami. Wielu przyszłych sportowców wychowywało się w złych dzielnicach, miało problemy z prawem, ale mało kto został tak mocno doświadczony pod tym względem, jak Allen. Dorastałem w Newport News, w Wirginii, ale nazywaliśmy to miejsce Newport Bad News, bo wiele złego się tam działo – wyjaśniał. Potwierdzeniem tych słów wydaje się być fakt, że już w wieku 8 lat był świadkiem pierwszego morderstwa. Ann Iverson ledwo wiązała koniec z końcem, ale syn ją usprawiedliwiał: Robiła, co mogła.

Dom państwa Iversonów, mieszczący się na Jordan Driver, postawiony był na miejskich rurach ściekowych. Często zdarzało się, że brakowało wody lub prądu z powodu niezapłaconych rachunków. Mało tego, kiedy jakaś rura pękła, cała podłoga była zalana ściekami. Wkrótce Ann Iverson poznała Michaela Freemana, któremu urodziła w 1979 roku córkę Brandy. Młody Allen często musiał się nią opiekować. Z czasem zaczął traktować Freemana jak prawdziwego ojca. W 1990 roku Ann i Michael doczekali się kolejnej córki: Leishy. Opieka szczególnie nad nią była dosyć uciążliwa. Urodziła się dziewięć dni po terminie, lekarze nie dawali jej dużych szans na przeżycie. Chorowała na apopleksję, która przejawiała się częstymi atakami. Dlatego też martwiący się o jej życie Allen najszybciej jak mógł wracał ze szkoły, by zobaczyć Leishę. Koszty leczenia wpędziły rodzinę w jeszcze większą biedę. Tymczasem Freeman w 1991 roku znowu stracił pracę i zmuszony do sprzedawania narkotyków, aby zapłacić rachunki, po raz kolejny wylądował w więzieniu. Obserwując swoją matkę Ann oraz Michaela, który połowę swojego życia spędził za kratkami, Allen odebrał jasny przekaz: tylko sport może ich stamtąd wyrwać.

Iverson-w-szkole

Sportowe życie. AI zaczął grać w basket z polecenia mamy, która kazała synowi pójść na jeden z treningów. Wcześniej jednak zafascynowany futbolem amerykańskim, młody Iverson miał stwierdzić: Za cholerę nie pójdę. Koszykówka jest zbyt miękka. Ja jestem futbolistą. Kiedy Ann zagroziła, że w takim razie Allen nigdzie nie wyjdzie, udało się go przekonać. Na sali Iverson był zaskoczony widząc niemal wszystkich swoich kolegów z drużyny futbolowej. Usiadł na ławce i zaczął obserwować na czym polega „layup”, a na czym „jumpshot”. Kiedy w końcu wyszedł na boisko uzbrojony jedynie w swoją szybkość i tą wiedzę, po dwóch akcjach, w których zrobił co zaplanował, miał podobno oświadczyć: Jestem tu najlepszym graczem. Dwa lata później Allen już regularnie na ulicy ćwiczył z Michaelem Freemanem. Za każdym razem, kiedy lądował na asfalcie w pojedynkach 1 na 1, słyszał, że ma podnosić dupsko i grać dalej. Freeman w rzeczywistości był wielkim fanem kosza, a jego ulubioną drużyną była Philadelphia 76ers z fruwającym nad obręczami Dr. J i takimi egocentrycznymi osobowościami jak Darryl „Chocolate Thunder” Dawkins czy Word B. Free.

Trener szkoły średniej Bethel High, Mike Bailey, zauważył małego Iversona kiedy ten grał w Aberdeen Elementary School. Przyszedł tam zobaczyć specjalnie jego, słysząc wcześniej mnóstwo pogłosek o dzieciaku, który gra i wygrywa ze starszymi od siebie. Pierwsze co zauważył było to, że wszystkie oczy były zwrócone właśnie na Iversona.

W 1992 roku Iversonowie wyprowadzili się z Jordan Driver i znaleźli bezpieczniej położony dom na 3710 Victoria Boulvard, w którym jedynymi meblami była stara kanapa i regał na ponad 200 dyplomów i wyróżnień sportowych, jakich doczekał się Allen. Mieszkanie to znajdowało się zaledwie 250 metrów od stadionu futbolowego należącego do Bethel High School, na którym tysiące fanów oklaskiwało wyczyny Allena Iversona. W tym samym czasie Ann zaczęła pracować w barze BBQ.

To właśnie w Bethel High School nastoletni AI poznał trenera Gary’ego Moore’a, który opiekował się nim jak własnym synem (kilka lat później Iverson uczynił go swoim osobistym asystentem). Moore nie mógł uwierzyć w to, co widział: Zabójczą kombinację szybkości, zwinności, twardości przy całkowitym braku strachu. Jak wspominał Moore, AI jako freshman zaliczył odległosć 4.7 jardów z tą samą szybkością, jaką zanotował gwiazdor NFL Jerry Rice podczas swojego debiutanckiego sezonu. Jako sophomore przeszedł na pozycję quarterbacka. W koszykówkę grał w tym samym czasie bez żadnej przerwy, co nie przeszkodziło mu zdobywać 27.1 ppg i doprowadzić szkołę do bilansu 15-8, najlepszego od dekady. Iverson był liderem, ale gwiazdą w zespole był również Tony Rutland. Ten duet trener Bailey nazywał „Straszną Dwójką”, nie tylko ze względu na świetną grę, ale także przez spory o nie podawanie piłki. Dlatego poza boiskiem Bailey starał się stworzyć najlepszą możliwą atmosferę w drużynie, a kiedy Iverson czy Rutland nie mogli grać na przykład z powodu kontuzji, drugiego też nie wypuszczał na parkiet.

Iverson-z-kolegami

Nieco wcześniej Iverson poznał o trzy lata starszego Tony’ego Clarka, który obok Michaela Freemana i matki był dla niego kolejnym autorytetem i wzorem do naśladowania. Zawsze mówił mu, jaką drogą powinien w życiu iść. Gdy Allen urywał się ze szkoły, Tony kazał mu wracać lub szedł razem z nim. Nie kończ jak ja – zostań w szkole – powtarzał Clark. Niestety właśnie latem 1992 roku Clark zginął pchnięty nożem w szyję przez dziewczynę. Iverson nie mógł uwierzyć w tą wiadomość i pobiegł do mieszkania zamordowanego przyjaciela, w którym znalazł tylko purpurową kałużę krwi na podłodze.

Allen poznał również kilku nowych przyjaciół, w tym Rasaana „Ra” Langfrda i Erica „E” Jacksona. To oni zainteresowali go rapem. Potrafili godzinami wspólnie przesiadywać i freestyle’ować. Iverson wychowany na R&B której słuchała jego matka, wreszcie znalazł muzykę, która opisywała jego życie i wszystko to, z czym stykał się każdego dnia na ulicy. Szczególnie upodobał sobie Notoriousa B.I.G. ze względu na jego teksty, ale też lojalność do swojej paczki „Junior Mafia”, którą uczynił tak wielką, jak on. Dlatego wraz z Langfordem, Jacksonem oraz Marlonem Moore i Arnie Steelem w 1992 roku założyli grupę „Dynasty Raiders” (później zamienioną na „Cru Thik”) i obiecali sobie, że jeśli AI pierwszy zacznie zawodowo uprawiać sport, pomoże reszcie finansowo i zawsze będą trzymać się razem, opiekować sobą nawzajem. Jeśli któryś z nich pierwszy nagra płytę, znajdzie się też zawsze wsparcie i miejsce dla reszty.

Tamtymi czasy całym życiem Iversona było rapowanie z „Cru Thik” oraz gra w koszykówkę, którą zaczął coraz bardziej kochać. Boisko do kosza było moją jedyną ucieczką. Mam na myśli to, że było to jedyne miejsce w którym mogłem robić swoje i nie miałem żadnych zmartwień, mogłem zapomnieć o wszystkim – powiedział po latach. Wtedy osiągnął wyższy poziom swojej gry. Wygrał narodowy turniej w Richmond. Kluczowego kosza zdobył wówczas Rutland po podaniu bez patrzenia od Iversona. Na wspólnym grillu tego samego dnia AI powiedział do swojego trenera Boo Williamsa: Jestem taki dobry jak Mike, wiecie?! Mogę go ograć. Williams odpowiedział: Może i tak, ale Mike Evans jest całkiem dobry, to byłby niezły pojedynek. Iverson poprawił go: Nie. Nie. Nie. Mogę ograć Mike’a. Mike’a Jordana. Kilka dni później zespół Allena zdobył mistrzostwo w turnieju AUU z zawodnikami do lat 17. Iverson zdobył MVP ze średnią 25.5 ppg w ośmiu meczach, a w finałowym pojedynku wygranym 82-78 z Charlotte Sonics (z Jerrym Stackhouse i Jeffem McInnisem w składzie) zaliczył 25 punktów, 6 zbiórek i 5 asyst. Jak opisywał Boo Williams, ludzie byli zszokowani, bo rzadko kto wiedział kim jest Iverson, który pojawił się znikąd i od razu zdobył MVP oraz tytuł.

Allen-Iverson-gra-w-football

Równie dobrze Iverson radził sobie w futbolu. W 1993 roku z Bethel Bruins miał bilans 10-1 i doszedł aż do finałów, a Daily Press uznała go Sportowcem Roku. Trenerem Iversona był Denis Kozlowski, który pełnił też wiele innych funkcji w zespole i znany był ze swoich twardych zasad. Każdy jego zawodnik w dniu meczu musiał nosić krawat i marynarkę. AI oczywiście robił wszystko, byle tego uniknąć. Kiedy Kozlowski dowiedział się, że Iverson od początku sezonu chodził w t-shircie, zapytał się, co się stało z garniturem, który kupił mu 5 miesięcy wcześniej na indywidualnych zakupach. AI odpowiedział, że wziął go przyjaciel jego mamy. Kozlowski jednak miał dla Iversona taryfę ulgową i starał się brać go pod swoje skrzydła. Pewnego razu dowiedział się, że Allen głoduje. Zabrał go do biura i zaproponował udział w programie darmowych posiłków w szkole. Nieco zawstydzony Iverson nie chciał się przyznać, że potrzebuje tego rodzaju pomocy, zgodził się dopiero wtedy, kiedy Kozlowski obiecał porozmawiać z personelem w stołówce i zorganizować wszystko tak, by nikt się nie dowiedział, że jego podopieczny jest na liście dokarmianych uczniów. Innym razem Kozlowski dowiedział się, że ktoś widział Allena kupującego narkotyki. Wziął go na rozmowę podczas której Allen przysięgał, że nic nie bierze i wyszło na jaw, że o kupno prosiła go matka. Kozlowski jak sam później przyznał, przeprowadził z nim jedną z najtrudniejszych rozmów. Zapytał, czy rzeczywiście chce pomóc mamie i w jaki sposób. Chcę pomóc bardziej niż cokolwiek. Przez dostanie się do NBA lub NFL – odpowiedział Iverson. Kozlowski przekonał go więc, że jeśli zostanie przyłapany na kupnie narkotyków, to marzenie na zawsze przepadnie i żeby następnym razem, jeśli już musi, poprosił o taką przysługę któregoś ze znajomych. Kolejnym problemem były nieobecność Allena w szkole, jednego roku opuścił około 75 godzin, wiele z nich nie było usprawiedliwionych, a powodem większości była konieczność opiekowania się siostrą Leishą.

Tymczasem na boisku futbolowym Allen spisywał się dwukrotnie lepiej niż jako sophomore. Jako junior uzyskał 2204 jardy, zaliczył 21 przyłożeń z biegu i kolejne 14 z podań oraz 8 razy przechwytywał podania, wzbudzając podziw wszystkich. Tak jak on był niewiarygodny gdy grał w kosza, był jeszcze bardziej niesamowity w futbol – powiedział Gary Moore. To wyglądało, jakby każdy inny grał w futbol, a on grał w PlayStation – mówił trener koszykówki Mike Bailey, dodając: Każdy patrzył wzajemnie na siebie i zastanawiał się: czy my widzieliśmy tylko jakąś powtórkę, czy to wydarzyło się naprawdę?

Pewnego razu Kozlowski dał do przeczytania Iversonowi książkę „Psycho-Cyberneticks” Maxwella Maltza piszącego o zjawiskach, kiedy osoba, która straciła rękę czy nogę, wciąż odczuwa, jakby ona tam była. Trener chciał sprawić, by jego podopieczny również na boisku robił rzeczy automatycznie, polegając na intuicji i widząc swoje akcje, zanim do nich doprowadzi. Allen wzniósł psychocybernetykę na nowy poziom – mówił później Kozlowski. Potwierdził to kilka lat później Terry Royster, ochroniarz AI w latach 1997-2002: Pozwólcie mi powiedzieć o treningach Allena. Cały czas jak z nim byłem, nigdy nie widziałem go zrzucającego wagi, pracującego nad sylwetką, albo chociażby trenowania rzutu za rzutem. Zamiast tego, przygotowywał się do gry we własnym zakresie, był przed meczem cicho jak cholera, by wreszcie powiedzieć na przykład: wiesz jak zazwyczaj używam crossa żeby wyminąć przeciwnika, cofnąć się i zniszczyć ich z pół dystansu? No cóż, dzisiaj będę ich zabijał tym całą noc. I niech mnie diabli, jeśli tego właśnie nie robił. Rozumiecie, to był właśnie jego trening, kiedy siedział i myślał. To wszystko co wiem o treningach Allena.

Wracając do czasów Bethel High School – Iverson doprowadzał swoją drużynę do kolejnych sukcesów, by w 1994 roku zdobyć mistrzostwo stanu w futbolu wygrywając finałowy mecz 27-0. Mecz, w którym o mało co nie zagrał z powodu opuszczonych wcześniej kilku dni w szkole. Szczęśliwy po zdobyciu trofeum, Iverson został spytany przez dziennikarza, co teraz zrobi. Teraz zamierzamy zdobyć kolejne mistrzostwo w kosza – powiedział bez namysłu AI. I to zamierzenie udało się zrealizować, zdobywając tym samym dwa mistrzostwa w jednym roku!

Ten sezon w barwach Bethel Bruins, chociaż bardzo udany, był dla Allena Iversona bardzo trudny z innych powodów. W jednym ze spotkań doszło do kłótni z trenerem Baileyem, który przez cały mecz instruował Iversona z ławki, żeby więcej podawał i nie grał tak egoistycznie. Trenerze! Przestań mi bezustannie mówić, jak mam grać – odparł AI. Zdenerwowany Bailey przy stanie 65-61 zdjął swojego kapitana z boiska, na co ten kazał mu pieprzyć się. Bez Allena jego drużyna rozgromiła rywali 101-67. W szatni przyjaciel Allena, Xavier Gunn powiedział mu, że to przez jego egoizm i samolubność. Jak mogę być egoistą, skoro zaliczam 10 asyst w meczu? – odparł Allen, na co usłyszał: Nie chodzi mi o koszykówkę. Powinieneś tak postępować cały czas. Kiedy trener Bailey powiedział ci, jak masz grać dzisiaj, kiedy czasem słyszymy tego typu rzeczy, trzeba się podporządkować, bo to zawsze właściwe. W następnych meczach obyło się bez kłótni i Allen wykonywał polecenia trenera, ale poza tym oboje się do siebie nie odzywali przez dłuższy czas. Iverson często lądował na ławce z powodu opuszczonych treningów, a trener miał pełne poparcie jego matki. Tymczasem Bruins spisywali się dzięki grze Iversona świetnie, wygrywając 19 meczów z rzędu.

Po jednym z takich zwycięstw gracze cieszyli się w szatni ze zwycięstwa, kiedy wszedł smutny trener Bailey oświadczając, że to nie czas na radość z wygranej, tylko refleksję. Dzień wcześniej trzech jego graczy, włączając w to Iversona, brało udział w zabawie. Doszło do strzelaniny, w której zginął jeden z młodych ludzi. Koszykarze chwilę wcześniej opuścili to miejsce i nie byli zamieszani w strzelaninę, jednak Bailey chciał dać im lekcję: Nie mówię, że któryś z was zrobił coś złego, ale nie musieliście. Wyobraźcie sobie co by było, gdybyście to wy przypadkowo zostali postrzeleni? Pomyślcie o tych co was kochają, jakby zareagowali? Pomyślcie dzisiaj o tym, co naprawdę istotne. W szatni zapanowała cisza, aż cała trójka wraz z trenerem chwycili się za ramiona. Chciałem to już zrobić dawno temu – powiedział Bailey do skłóconego z nim jeszcze chwilę wcześniej Iversona. Ja też – odparł koszykarz. -To co nas powstrzymało? -Duma – odpowiedział Iverson. Oboje zamienili ze sobą jeszcze kilka słów, aż Bailey poradził Iversonowi: Wiesz co powinieneś robić, Bubba? Potrzebujesz takich rzeczy typowo związanych ze szkołą średnią, które robią inne nastolatki. Wiesz, iść na film, albo zebrać się z kumplami i pójść na kręgle, rozładować trochę energii. Kilka tygodni później zespół cieszył się z mistrzostwa, drugiego dla Bethel High z udziałem Iversona, ale radość z tego niesamowitego osiągnięcia nie trwała długo.

Incydent w kręgielni. 14 lutego 1993 roku, w Walentynki, miał miejsce nagłośniony przez media „incydent w kręgielni”. Tego dnia 17-letni Allen Iverson, wraz z kilkoma czarnoskórymi kolegami (m.in. Michael Simmons, Melvin Stephens Jr, Samuel Wynn) poszli do kręgielni „Circle Lanes” w Hampton. Zachowywali się głośno i stawali na krzesłach, chociaż proszono ich, by tego nie robili. W pewnej chwili Allen z kolegami podeszli do baru z przekąskami. Stojąca tam grupa młodzieży (pochodzących z dobrych rodzin) zaczepiła czarnych studentów (w sądzie bronili się, że to oni zostali sprowokowani). Nastąpił pojedynek na wyzwiska. Podobno wszyscy zostali nazwani czarnuchami, a Iverson dodatkowo małym chłopczykiem. To był główny powód bójki, w której używano nie tylko pięści, ale także znajdujących się w pobliżu krzeseł i innych przedmiotów. Policja aresztowała uczestników zajścia. Obrońcą Iversona został 73-letni Herb Kelly, emerytowany prawnik z Hampton University, poproszony o pomoc przez Gary’ego Moore’a, do którego zwrócił się z kolei sam oskarżony. Swojego prawnika proponował także trener Kozlowski, a wsparcie inni przyjaciele z piosenkarzem Brucem Hornsbym na czele. Tymczasem w mieście rozprawa była numerem jeden rozmów, a na mecz z udziałem Iversona rozegrany w dwa dni po zajściu przyszło najwięcej kibiców od 15 lat. Ten grał dobrze jak nigdy, trzy dni później został wybrany przez magazyn „Parade” do drużyny „All-American High School”. Reszta sezonu przepadła niestety z powodu oskarżeń.

Iverson w sądzie

W sądzie głównym dowodem była kaseta VHS nakręcona przez Michaela Simmonsa, który był na ostatnim roku i kręcił film o życiu swojej szkoły. Allen został oskarżony o udział w bójce i sądzony jak dorosły. Część świadków twierdziła, że opuścił on kręgielnię w trakcie bójki i już do niej nie powrócił, inni utrzymywali, że po chwili ponownie znalazł się w środku. Na kasecie wideo zarejestrowane zostały krzyki, wyzwiska, łamiące się krzesła i twarze uczestników bijatyki, ale wśród nich nie było twarzy Allena Iversona. Jednak jeden z białych studentów, Brandon Smith, przysięgał, że widział jak ten uderzył krzesłem w plecy 23-letnią studentkę, Barbarę Steele. Smith chciał jej rzekomo pomóc, ale nie mógł bo Allen uderzył krzesłem także i jego. Tymczasem sama poszkodowana miała podbite lewe oko (założono jej 6 szwów) i zdiagnozowano u niej amnezję, więc nie potrafiła sobie przypomnieć, co tak naprawdę się stało. Iverson i ci, którzy go popierali utrzymywali, że jest niewinny. To szaleństwo! Jakim musiałbym być człowiekiem, żeby uderzyć dziewczynę w głowę ciężkim krzesłem? – mówił AI w sądzie, dodając: Ostatnią rzeczą, jaką można o mnie powiedzieć to fakt, że jestem zdolny do takiego czynu. Oskarżonych denerwował też fakt, że o bójkę oskarżono tylko cztery osoby, w dodatku wszyscy oni byli czarnoskórzy. W winę Allena nie wierzył trener Bailey, chociaż miał własną opinię dlaczego w ogóle nie widać go na kasecie wideo: Jeśli rozumiecie tą kulturę, to wiecie, że ten, któremu może się udać wyrwać z getta, jest chroniony przez pozostałych. Nawet nie wiem ile to razy jeździłem gdzieś po naprawdę nieciekawych okolicach Newport News, szukając w środku nocy Allena. Raz go zapytałem: co się stanie jeśli będę się tam wypytywał któryś z sąsiadów, gdzie jesteś? -Nic, trenerze. Oni wiedzą, że jesteś ze mną – odpowiedział.

Iverson za kratkami. Ostatecznie wyrok zapadł 12 lipca 1993 roku. W mowie przed jego ogłoszeniem Allen powiedział cichym, łamiącym się głosem: Chciałbym przeprosić moją rodzinę i przyjaciół oraz całą miejscową społeczność, jeśli przysporzyłem jej wstydu. I myślę, że skoro mam teraz szansę mówić, chcę powiedzieć że źle czuję się z tym co stało się tamtej nocy, z udziałem wszystkich ludzi w kręgielni. Nie chciałbym, żeby coś takiego zdarzyło się komukolwiek w podobnej sytuacji. O godzinie 9.34 rano sędzia Nelson Overton skazał Allena Iversona na 5 lat za spowodowanie urazów u Barbary Steele i udział w bójce z narażeniem zdrowia pozostałych jej uczestników. Początek odsiadki zaplanowano na wrzesień, wcześniej AI miał być pod nadzorem w areszcie domowym, aby mieć szansę skończyć rok szkolny. W chwili ogłoszenia wyroku siedział w swojej ławie, jego twarz stała się blada. Biała publiczność nagrodziła wyrok oklaskami, czarna część publiczności była wściekła i zawiedziona. Trener Bailey smutny wpadł w ramiona swojej żony, Kozlowski wyszedł niezadowolony z sali. Obaj zdali obie sprawę, że teraz ich podopieczny trafi do więzienia miejskiego w Hampton, tego samego w którym przebywał jego biologiczny ojciec. W tym czasie w Hampton więcej czarnych obywateli trafiało za kratki, niż na studia, a Iverson tylko powiększył tą statystykę o znane nazwisko. Allen nie był jednak karą zaskoczony, już godzinę po wydarzeniach z kręgielni zadzwonił do trenera Kozlowskiego opowiadając co się stało i przewidując, że ponieważ był tam jedyną rozpoznawalną postacią, policjanci zrzucą całą winę na niego. Jakiś czas przed wyrokiem rozmawiał także z trenerem Bailey’em mówiąc, że nie zagra w przyszłym roku, prawdopodobnie lepiej by było, jak pójdzie do innej szkoły. Po latach Bailey mówił, że dopiero później zrozumiał, że Iverson oczywiście wciąż chciał grać dla Bethel i niczego bardziej nie pragnął, niż zdobyć dwa lata z rzędu mistrzostwa w dwóch dyscyplinach sportowych, ale w jakiś sposób przewidywał rezultat sprawy sądowej i chciał go na to w odpowiedniu sposób przygotować.

Kilka dni po wyroku Iversona, skazani zostali również jego koledzy – Simmons na pięć lat, Wynn na zaledwie trzy. W ich przypadku proces odbył się jednak z udziałem ławy przysięgłych, której nie było na rozprawie Iversona. Miał on o to żal do swojego adwokata, ponieważ nie została mu przedstawiona taka opcja. W konsekwencji część zarzutów niektórych uczestników bójki została oddalona i skarżono ich głównie o sam udział w bójce, bez spowodowania obrażeń ciała czy zagrożenia życia.

Protesty w sprawie skazanych

Sprawa z udziałem Allena Iversona odbiła się głośnym echem w całej Ameryce. Różne gazety przyjmowały różny punkt widzenia i polemizowały wzajemnie ze sobą. Zaczęto dyskutować, jaka jest granica i jakie słowa związane z różnicami rasowymi są na tyle niebezpieczne, że mogą wywołać użycie siły. Czy powinno się je stosować? Tymczasem zainteresowani procesem ludzie podzielili się podobnie jak widownia na sali sądowej na białych i czarnych, jednak w przeprowadzonych przez dziennikarzy ankietach większość była zgodna, że Iversona skrzywdzono zbyt wysokim wyrokiem, niezależnie od tego, czy powinien był zostać skazany na odsiadkę, czy też nie. Powstała grupa SWIS (od pierwszej litery nazwiska każdego z oskarżonych) zbierająca podpisy pod listem przekonującym do uniewinnienia skazanych. Jedna z jej założycielek powiedziała: Jestem oburzona. Dilerzy narkotyków dostają mniej, niż oni. Mordercy dostają mniej. Ludzie z nożami i pistoletami też dostają mniej. Wkrótce SWIS zyskał poparcie „Bethel African Methodist Episcopal Chuch”. Trener Bailey zorganizował publiczną dyskusję argumentując, że szkoła nie tylko straciła sportowców, ale co ważniejsze, straciła studentów i przyjaciół. Te słowa dotarły do Iversona, który wzruszony wysłał do Baileya swoją dziewczynę Tawannę Turner z podziękowaniem: On wie, że mogłeś mówić o straconych sportowcach, więc dla niego znaczy wiele, że mówiłeś o nim jako o osobie. To dla niego wiele znaczy, bo pochodzi z głębi serca. Butch Carter, przez pewien okres sąsiad rodziny Iversonów, powiedział: Kiedy sędzia dał mu pięć lat, to było… powiem wam: to było tak samo gdy Joe Louis przegrał walkę, Martin Luter King Jr został zabity, Muhammad Ali został pozbawiony swojego mistrzostwa. A teraz Allen Iverson idzie do więzienia. Oczywiście były też głosy pochwalające decyzję sędziego Overtona. Dla przykładu, gazeta Daily News napisała 14 września w specjalnym komentarzu: Wierzymy, że sprawa Iversona została przeprowadzona uczciwie i odpowiednio. Teraz system prawny jest atakowany, ponieważ udowodnił, że Iverson zasłużył na lekcję wyciągania konsekwencji. Nie możemy więc uwierzyć, że pojawiają się nawet argumenty o wyciąganiu studentów ze szkół do więzienia.

Zgodnie z wyrokiem, we wrześniu Iverson został przetransportowany do więzienia miejskiego. Pierwsze dni Allena w „Newport News City Farm” były bardzo ciężkie. Każdego wieczoru próbował podtrzymywać wiarę, że pewnego dnia wyjdzie na wolność i spełni marzenie o karierze zawodowca. Allen szybko dostał pracę w więziennej kuchni, gdzie wypiekał chleb, ciasta i herbatniki. Był wzorowym więźniem. Każdego dnia wstawał o 5 rano i szedł do pracy. Po niej były dwie godziny na rekreację, więc chodził na stare, zużyte więzienne boisko do koszykówki. Bałem się o niego grającego tu w koszykówkę. Ci chłopcy grali naprawdę twardo i brutalnie – mówił później naczelnik więzienia, Billy Payne. Ale mimo to Allen był ciągle w depresji. Nie prasował swoich ubrań, nie mył się i nie układał włosów. Wszystkie zmieniło się z dniem odwiedzin matki. Kochanie, jestem bardzo zraniona widząc cię w takim stanie. Musisz pozostać silny dla mnie – powiedziała Ann Iverson i jej syn szybko doszedł do siebie. Od tego czasu zaczął sobie powtarzać, że nigdy się nie podda, bo ludzie na zewnątrz są od niego zależni.

Podczas odsiadki Allena, zgodnie ze złożonym kiedyś przyrzeczeniem o lojalności, Ann, Brandy i Leishą Iverson opiekowali się przyjaciele Allena, czyli „Ra”, „E”, Marlon i Arnie. Płacili rachunki, niezależnie od tego, jak musieli na nie zdobyć pieniądze. AI pilnował tymczasem, aby w więzieniu nie odwiedzał go żaden kolega z zespołu. Nie chciał się złamać, pokazując, jak bardzo to docenia, ile znaczy dla niego takie wsparcie, zwłaszcza, że dochodziły go słuchy, że koledzy jeżdżą na mecze wyjazdowe zabierając ze sobą zawsze jego koszulkę i spodenki. Ale najbardziej nie chciał, żeby widzieli go uwięzionego, jak ptaka w klatce.

Wśród osób wspierających Iversona w tym czasie byli m.in. Spike Lee (który wysłał mu do przeczytania w więzieniu książkę o Malcolmie X), Michael Jordan, Bill Cosby i wspomniany już Bruce Hornsby. Adwokatem Hornsby’ego był Larry „Woody” Woodward z ekskluzywnej kancelarii „Shuttleworth, Rudolph and Giordano”. Woodward był poważanym prawnikiem, w gabinecie na ścianach miał zdjęcia z Colinem Powellem czy George Bushem. W Wirginii wspierał czarnoskórego kandydata na gubernatora, Douglasa Wildera. Kiedy w grudniu Wilder został wybrany pierwszym gubernatorem Afro-Amerykaninem, był to przełom dla sprawy Iversona. Po odsiedzeniu łącznie czterech miesięcy z 5-letniego wyroku, Allen został zwolniony warunkowo przez Wildera. Kiedy wciąż nie ma dla mnie dostatecznych dowodów i jest możliwość ulgi korzystając z danego mi przywileju amnestii, nie mam najmniejszej wątpliwości, że nie można ograniczać wolności Allena Iversona i trzeba dać mu szansę kontynuowania jego edukacji – to tekst oświadczenia biura prasowego gubernatora. Decyzja ta oraz proces, wywołały ogólnokrajową dyskusję na temat polityki rasowej. Daily News napisała: Ci, którzy wierzyli, że Iverson został uczciwie potraktowany przez system sprawiedliwości – włączając w to nas – mogą teraz mieć wątpliwości co do motywów gubernatora. Ale to już się nie liczyło – O mój Boże! – mogła wykrzyczeć z radości matka Allena, kiedy ten 30 grudnia w otoczeniu dziesiątek dziennikarzy i Woodwarda przyjechał jego limuzyną na 3710 Victoria Boulevard ubrany w koszulkę z barwami zespołu koszykarskiego Bethel Bruins. Wolny!

Droga na uniwersytet. Kiedy AI był za kratkami, jego mama wstawiała się za nim u legendarnego trenera Johna Thompsona, starając się zapewnić Allenowi miejsce na uniwersytecie w Georgetown. Thompson zgodził się przyjąć Allena, ale on chciał w tym czasie pójść na uniwersytet w Maryland, który wybrał jego dobry przyjaciel, Joe Smith.

Po wyjściu na wolność Allen musiał nadrobić swoje braki w nauce. Od grudnia 1993 roku pobierał lekcje w „Kumon Math and Reading Center” u Sue Lambiotte, od 4 do 6 godzin dziennie, cztery dni w tygodniu. Lambiotte otworzyła to centrum zaledwie rok wcześniej, aby indywidualnie pomagać uczniom, często sportowcom, w dostaniu się na studia. I dlatego miała inną definicję sukcesu dla młodego Allena – nie chodziło tu w największym stopniu o to, by jej podopieczny dostał się do NBA, tylko właśnie na studia. Kiedy inni mówili o talencie Iversona, ona go rozumiała jako umiejętności artystyczne i zdolność samodzielnego myślenia. Co to by była za tragedia, gdyby ten chłopak nigdy nie dostał się do college’u – mawiała. Jednak lekcje z Allenem nie były łatwe. Aby ten się szybko nie nudził, Lambiotte zmieniała temat zajęć co 15 minut i starała się wprowadzać jak najwięcej urozmaicenia w każdej dziedzinie. Allen myślami często i tak był gdzie indziej, czasami nie stawiał się na lekcje, czasami po prostu nie spełniał jej wymagań. Kiedy pewnego razu wyraziła swoje niezadowolenie i rozczarowanie, powiedział: Ale Pani Lambiotte, proszę zobaczyć, ile już się nauczyłem. Wtedy zrozumiała, że dla Iversona był to cięższy okres nauki, niż kiedykolwiek wcześniej.

Tymczasem życie na Victoria Boulevard było z dnia na dzień także cięższe. Michael Freeman częściej przebywał za kratkami, niż w domu, a kiedy był na wolności, ze sprzedaży narkotyków nie potrafił już utrzymać rodziny. Pewnego dnia idąc na kolejną odsiadkę powiedział Allenowi: Ty jesteś teraz głową rodziny. Musisz zaopiekować się matką i twoimi siostrami. Lambiotte usłyszawszy to zapytała, co w takim razie jest złego w pracy w McDonald’s. Allen odpowiedział szybko: Nie wyżywi pani rodziny pracując w McDonald’s. Lambiotte kontynuowała: To nie szukaj sposobów na zarobienie tymczasowych pieniędzy, bo to nie pomoże twojej mamie i siostrom. Najlepszą rzeczą, jaką możesz dla nich zrobić jest załatwienie akademickich spraw jak najlepiej, dostanie się na studia i zbudowanie przyszłości dla siebie i dla nich. O tym Iverson już jednak wiedział, ponieważ będąc w więzieniu miał dużo czasu na przemyślenia. Już od dawna zdawał sobie sprawę, że jedynym sposobem na wyrwanie się z ubóstwa i prowadzenie normalnego życia, jest pójście na uniwersytet i wybranie kariery sportowej. Była to jedyna droga ucieczki z getta. Ale ciężko było o tym myśleć, żyjąc w takich warunkach. Wreszcie, pewnego dnia Iversonów odwiedził Blackmon i widząc całą tą nędzę wziął całą rodzinę do siebie, do mieszkania na Marcella Drive w Nowym Jorku, nieopodal Central Parku. W tym czasie Allen spędzał czas włócząc się ze swoimi kumplami, Armniem, Ra, Marlonem i Garym Moorem, lub przesiadując wieczorami z Tawanną Turner i oglądając wspólnie filmy. Do jego ulubionych należało „Scarface” i „Dead Presidents”, ale szczególne wrażenie zrobiło na nim wówczas „Pulp Fiction” Quentina Tarantiono, ze względu na postać odgrywaną przez Samuela L. Jacksona.

The Answer. Korzystając z pobytu w Nowym Jorku, Allen zapragnął zagrać w legendarnym Rucker Park na 155 ulicy w Harlemie, na boisku koszykarskim na którym grały największe talenty w kraju, które z rozmaitych powodów nie poszły na studia lub nie przeszły na zawodowstwo. AI słyszał o fantazyjnych popisach graczy z zabawnymi pseudonimami, takimi jak „Half-Man, Half-Amazing” czy „Skip to My Lou”. Dlatego pewnego dnia powiedział do Blackmona: Człowieku, potrzebuje jakiś niepowtarzalny pseudonim. Chuck, ty jesteś THE ANSWER – odpowiedział Blackmon, dodając: Bo jesteś odpowiedzią na wszystkie bolączki w NBA. Kiedy Allen stwierdził, że bardzo mu się to podoba, Blackmon wyjaśnił: Wiesz, teraz wszyscy kochają Mike’a, wszyscy chcą być jak Mike. Ale Mike już tam nie gra. Więc teraz ty będziesz Odpowiedzią. Iversonowi ostatecznie nie udało się tego lata zagrać w Rucker Park, ale jak wiemy ta ksywka została z nim na zawsze.

Powrót do gry. Zamiast w Nowym Jorku, pojawiła się szansa występu w turnieju „Kenner Summer League”. Allen był bardzo zdeterminowany, żeby grać. Kiedy zniechęcić próbowała go Sue Lambiotte, ten tylko się uśmiechnął i bez ogródek oświadczył, że jego drużyna wygra turniej. Biedny chłopak, jeszcze tyle musi się nauczyć o życiu – pomyślała Lambiotte, wiedząc, że minęło ponad półtora roku, od kiedy Iverson grał w zorganizowaną koszykówkę i chodził na treningi. 5 sierpnia 1994 roku, kiedy zaczął się turniej, 750 osób śledziło pierwszy mecz. Szybka trójka Iversona, podanie za pleców, za chwilę wsad – to wystarczyło, żeby wszyscy skandowali jego nazwisko. W całym meczu uzbierał 40 punktów poruszając się na zadziwiającej prędkości. Następnego dnia widownia była już o prawie połowę większa, a Iverson jej nie zawiódł, już po 27 sekundach popisując się „windmill dunkiem” i trafiając siedem pierwszych rzutów, w tym sześć „trójek” i to z odległości uznawanej w NBA. Łącznie tego dnia zdobył 33 oczka. Pare dni później już czterotysięczna publiczność, w tym Dikembe Mutombo, obserwowali jak Iverson, zdobywając 26 punktów prowadzi swój zespół do wygranej 72-66 i tak jak przepowiedział swojej nauczycielce – do mistrzostwa. W dalszej części lata ukończył zajęcia z dziedziny psychologii i rządu USA i tym samym odebrał dyplom mówiąc: Chcę po prostu, żeby wszyscy wiedzieli, jak bardzo doceniam to, co zrobili. Popatrzył na swoją mamę i siostry i kontynuował: Wiem, że nie zawsze było łatwo, ale chcę żebyście wiedzieli, jak wiele to dla mnie znaczy. A teraz mam zamiar uczynić was znowu dumnym, w Georgetown.