Bulls – Sixers 108:127

Mamy pierwsze zwycięstwo! Na własnym boisku Sixers odnieśli przekonywujące zwycięstwo nad zawodnikami z Chicago. Mecz poza pierwszą kwartą był w pełni kontrolowany przez naszych zawodników. Do zwycięstwa najbardziej przyczyniła się trójka Embiid, Simmons oraz Covington.

Pierwsza kwarta to była istna strzelanina z obu stron, wynik 41 do 38 dla gości mówi chyba wszystko. 41 punktów straconych podziałała motywująco i w Q2 pozwoliliśmy Bulls na zdobycie tylko 17 punktów. Do przerwy schodziliśmy już na siedmiopunktowym prowadzeniu. W trzeciej kwarcie zobaczyliśmy popis gry naszej drużyny, a mi bardzo przypomniała się końcówka poprzedniego sezonu regularnego gdy masowo pokonywaliśmy przeciwników +20 pkt. Trzeba jednak brać margines na przeciwnika, który jest w gruntownej przebudowie.

Simmons robił wszystkiego po trochu na parkiecie, kontrolował przebieg gry, zbierał, podawał, czyli wszystko to do czego nas przyzwyczaił. Embiid był bardzo agresywny od początku meczu, co skutkowało częstym stawaniem na linii rzutów osobistych, łącznie w meczu oddawał 14, z czego 12 zamienił na punkty. Covington nie jest jeszcze w najwyższej formie, w tym meczu miał mnóstwo miejsca do oddawania trójek i trafił 4 z 11. Trzeba go pochwalić za obronę i wykańczanie akcji w kontrach, z czym często miewał problemy. Wydaje mi się, że poprawił grę na kontakcie. Bardzo dużo dobrego wniósł Landy Shamet, bardzo starał się w obronie i to z dobrym skutkiem, a do tego trafił 4/7 za trzy. Będziemy potrzebowali jego równej formy i może się okazać kluczowym graczem rotacji.

Jeśli chodzi o Markelle Fultz’a to zasługuje na osobny akapit. Pierwsza połowa fatalna, 1/6 z gry i tak jak słusznie piszecie wątpliwe zaangażowanie w grę po obu stronach parkietu. Po przerwie w piątce zastąpił go Redick, a on wszedł z ławki po kilku minutach. Przy wielkim wsparciu kibiców, kolegów z drużyny oraz sztabu trenerskiego w końcu pokazał próbkę umiejętności. Dalej nie jesteśmy w stanie stwierdzić czy z tej mąki będzie chleb, jednak kilka asyst i wejść pod kosz mogło się podobać. Wrzawa po celnej trójce była tak ogromna, że pokazuje to tylko, jak bardzo kibice w Filadelfii w niego wierzą. Można zarzucić mu nonszalancję, jednak co mi rzuca się w oczy to lekkość w przedostawaniu się w wolne pola ataku.

Embiid 30 punktów/12 zbiórek oraz 4 bloki.

Simmons 13 puntów/13 zbiórek/11 asyst oraz 2 bloki.

Kolejny mecz z soboty na niedzielę z Orlando Magic.

8 myśli na temat “Bulls – Sixers 108:127

  • 19 października 2018 o 10:48
    Permalink

    Mam kilka przemyśleń na temat Fultza. Po obejrzeniu całości meczu (a nie highlightów z trafieniami tylko)…

    Ostatnio się nawet gdzieś uzewnętrzniłem, że dalej wierzę w chłopa i liczę na cudowne ozdrowienie, bo w teorii jest idealnym fitem do układanki Simmonsa i Embiida – ofensywny go-to guy z rzutem i parciem na kosz. W teorii.

    Ale niestety, w tym momencie chyba straciłem tą nadzieję. Ten rzut wygląda niby trochę lepiej, ale mówimy o porównaniu z najbrzydszą techniką jaką w życiu widziałem, czyli tym co było w zeszłym sezonie. Obiektywnie patrząc ten rzut wygląda źle, szczególnie to było widać przy osobistych. „Hickup”, rwanie, dziwne ułożenie rąk, trochę follow-through jest, ale płynności malutko.

    Nie oglądałem za dużo filmów z jego czasów przed NBA, a teraz nie chcę do nich wracać (żeby nie popaść w jeszcze większą deprechę), ale to wygląda jak zupełnie inny zawodnik. I na pewno nie jak 1-szy pick. I nie mówię tu tylko o rzucie. Bardzo spodobała mi się uwaga Radka Hyżego w jednym z podcastów – on porusza się po boisku tak, że trener powinien mu powiedzieć „kolego, albo się przykładasz, albo wypad”. Przyjrzyjcie się pod tym kątem jemu oglądając mecz z powtórki na przykład. Szczególnie w porównaniu to TMC albo JJa. Co to za „człapanie”? Patrzenie w ziemię? Nonszalanckie i „od niechcenia” kozłowanie przy wyprowadzaniu piłki? Im dłużej na to patrzę, tym bardziej mnie to irytuje. Po czymś takim ostatecznie przekonuję się (niestety!) do tego, że już nic z niego nie będzie ponad zadaniowca. A i to jest wątpliwe. Jest mi przykro z tego powodu, bo na prawdę kibicowałem chłopakowi. Obym się mylił i oby była jeszcze nadzieja. Ale przy Evanie Turnerze miałem to samo…

    I kolejna sprawa: niestety Fultz może zostać (oby nie!) „rakiem” tej drużyny. Chodzi mi o to, że obchodzą się z nim jak z jajkiem, dają miejsce w s5, grube minuty, a to wszystko może być kosztem zarówno wygrywania, jak i rozwoju innych graczy (Shamet, Korkmaz – a oni akurat się przykładają i potem też Zhaire Smith). A dlaczego to wszystko? I tu też wrócę do opinii Radka Hyżego: NBA to biznes, i Sixers boją się z powodów wizerunkowych przyznać teraz, że zmarnowali 1szy pick na niewypał – chociaż oczywiście nie mogli przewidzieć takiego rozwoju wydarzeń. Ale PR to PR, wiadomo jak media by reagowały.

    Co sądzicie? Ja wiem że to dopiero drugi mecz, ale takie rzeczy jak ogólne zaangażowanie (którego nie widzę za dużo) może być po prostu jego stałą cechą, a nie czymś do wyćwiczenia. Nie każdy rodzi się liderem i zwycięzcą mentalnym.

    Odpowiedz
    • 19 października 2018 o 11:10
      Permalink

      Do większości się nie odniosę, bo całego meczu nie oglądałem, ale kozłowanie to faktycznie jakiś dramat. Sam tak kozłowałem… w gimnazjum 16 lat temu :|

      Odpowiedz
  • 19 października 2018 o 13:56
    Permalink

    Fultz potrafi świetnie dryblować, dobrze panuje nad piłką, mógłby być jak Irving jednak według mnie jak gra to trochę nie myśli. Ma wszystko, zasięg ramion, szybkość, drybling i rzut przyzwoity już jest. Według mnie potrzeba mu jakiegoś wpierdolu. Niech mu Simmons z Embiddem nastukają to się obudzi, że tu trzeba zapierniczać i demonstrować większą pewność i brać większą odpowiedzialność za każde zagranie. Czasami wygląda jak jeździec bez głowy. Szczególnie gdy wchodzi na kosz. Jakby w zwolnionym tempie. Być może brakuje mu jeszcze rytmu i zgrania a z czasem będzie lepiej?

    Odpowiedz
  • 19 października 2018 o 14:00
    Permalink

    Ja bym trochę poczekał z jego oceną. Rok temu wywalany był Sarić, RoCo praktycznie co roku na początku sezonu jest wywalany, tak więc dać mu czas przynajmniej do końca grudnia. jeżeli nie będzie widać różnic, to wtedy można się martwić co z nim dalej będzie

    Odpowiedz
  • 19 października 2018 o 16:55
    Permalink

    Shamet musi mieć zaufanie i sporo minut. Steal i zabezpieczenie na wypadek klapy z fultzem ;) zlekceważyłem go po drafcie a od początku pokazuje że trzeba na niego stawiać

    Odpowiedz
    • 20 października 2018 o 14:14
      Permalink

      ale mimo wszystko wierzę w Makrelę, że się rozkręci i chcę na tej stronie w połowie sezonu napisać skromne ” a nie mówiłem?”

      Odpowiedz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *