Czy social media szkodzą graczom NBA?
Social media i ich raczej negatywny wpływ na życie ludzkie jest coraz szerzej omawiany. Największe gwiazdy NBA nie różnią się w tym przypadku od innych osób.
NBA zdecydowanie wyprzedza wszelką konkurencję jeśli chodzi o szeroko pojęte social media. Konto NBA na Twitterze ma 28 milionów śledzących użytkowników. To o 4 miliony więcej niż NFL. Na Instagramie jest jeszcze lepiej – 31 milionów obserwujących NBA (połączone siły NFL, MLB i NHL mają około 20 mln). Nawet Liga Mistrzów ma mniej, bo 28 milionów. Spośród wszystkich największych lig sportowych, pod względem aktywności w internecie, NBA wyprzedza konkurencję z łatwością.
W przypadku zawodników jest podobnie, przynajmniej w USA, co dobitnie przedstawia ta grafika:
Aczkolwiek warto zaznaczyć, że 43,5 miliona „followersów” (bo tyle obecnie ma LeBron – w niespełna miesiąc po publikacji tego obrazka), to nic w porównaniu z zawodowymi piłkarzami. Cristiano Ronaldo bowiem ma 100 milionów fanów więcej na Insta. Podobnie jest na Twitterze.
Czy jednak taka obecność mediów społecznościowych w życiu zawodowych sportowców to na pewno nic złego? Okazuje się, że środowisko koszykarskie coraz bardziej sceptycznie do tego podchodzi.
I nie chodzi tutaj o aferę z Bryanem Colangelo, czy słynne już przepychanki słowne Kevina Duranta z całym internetowym światem. Problem jest bardziej skomplikowany. Chodzi o nadmierne używanie telefonów, problemy z zachowaniem skupienia i uwagi przez zawodników, a także wpływ na ich postawę na boisku.
Wiecie, że Philadelphia 76ers w zeszłym sezonie wprowadziła specjalne kosze na telefony? Zawodnicy zostawiali w nich swoje urządzenia podczas wspólnych posiłków, aby w ten sposób zacząć normalnie rozmawiać. Nie oni pierwsi zresztą zorganizowali coś takiego. J.J. Redick wspomina:
Bywałem w drużynach, gdzie dosłownie nie padało ani jedno słowo podczas wspólnych obiadów. Sześciu gości siedziało przy stole i gapiło się w telefon.
Rzucający obrońca w tym roku usunął wszystkie swoje konta na social media. Nawet prywatne. Impulsem było to, że nie poświęcał wystarczająco dużo uwagi swoim małym dzieciom, gdyż sprawdzał co chwilę swojego smartfona:
To nawet nie było świadome. Stało się wręcz instynktem. Nawet jeśli odłożysz telefon i gdzieś pójdziesz, zawsze jesteś świadomy, gdzie dokładnie on jest. Jakby był częścią Ciebie. To przerażające.
Co więcej? Większość zawodników NBA sprawdza swoje media społecznościowe w trakcie meczu. Niezależnie od wyniku i przebiegu spotkania, w połowie meczu, gdy schodzą do szatni sprawdzają, co nowego na Insta.
Keyon Dooling, były zawodnik, a obecnie członek NBPA, podchodzi do tego inaczej:
Uważam, że większość graczy używa mediów w pozytywny sposób. Pokazują swoją ludzką twarz. Momenty w których są bezsilni, źli, albo zafascynowani. Dzięki temu stają się bardziej autentyczni w oczach fanów.
Keyon jest jednak odosobniony w swoim myśleniu. W ostatnim czasie najlepsi zawodnicy robią sobie przerwę od social mediów w trakcie playoffs. Dlaczego? Najlepiej ujął to LeBron James, który mocno przyczynił się do popularyzacji tego działania:
Nie mam telefonów, nie mam social media, niczego. Nie w tym czasie. Tam jest za dużo głupot. Teraz muszę się maksymalnie skupić i nie potrzebuję żadnych zbędnych informacji, które zawracają mi głowę.
Podobnie robią m.in. Steph Curry, James Harden czy Chris Paul. Jednakże młodsze pokolenie niekoniecznie. Joel Embiid zapowiadał podobnie, lecz kiedy musiał opuścić jeden mecz przeciwko Miami Heat, nie wytrzymał i musiał wylać swoje żale na Instagramie.
Przesada? Tom Haberstroh opisuje historię jednego z trenerów NBA, który podczas Finałów 2018 udał się do Kalifornii na spotkanie z Matthew Mayberrym, założycielem startupu Boundless Mind. Cel spotkania? Jak poradzić sobie z uzależnieniem od telefonów w jego szatni. (Matthew wspomina, że odebrał telefon od wielu klubów NBA z podobnym zapytaniem. Nazwisko przywoływanego trenera oczywiście nie padło, lecz jego zespół zamierza walczyć o Finały 2019, co zawęża nieco krąg).
Jak mam zmusić moich zawodników i członków sztabu do odłożenia pieprzonych telefonów podczas spotkań? Czy da się zmienić takie nawyki? Możemy przenieść ich uzależnienie od telefonów z Instagrama czy Facebooka na raporty skautów czy nagrania video?
Oczywiście, duża aktywność w social mediach to zawsze więcej reklam i pieniędzy, którym trudno odmówić. Powiedzmy sobie jednak szczerze, że niewielu zawodników (o ile w ogóle są tacy), prowadzi swoje konta i komentuje inne tylko dla dodatkowych pieniędzy.
Ciężko jednoznacznie określić wpływ mediów społecznościowych na mózg człowieka. W przeciągu kilku minut poszukiwań w internecie bez trudu można znaleźć badania ukazujące zarówno pozytywny, jak i negatywny wpływ social media. Na wiarygodne wyniki przyjdzie nam jeszcze poczekać. Jedno jest pewne, jak potwierdza zarówno Mayberry, jak i William Parham, lekarz związku zawodników NBA, czy Tristan Harris, były menadżer w Google.
Social media są cholernie uzależniające. Nieważne, czy jesteś LeBronem Jamesem i masz miliony lajków, czy zwykłym, szarym człowiekiem i dostajesz 10 polubień. Mechanizm jest ten sam.
A Wy jak uważacie? Czy social media mogą się stać, lub może już są poważnym problemem dla zawodników?
Wystarczy zajrzeć do artykułów naukowych z dziedziny psychologii, by dowiedzieć się, że wraz ze wzrostem czasu spędzanego na instagramie maleje poczucie szczęścia. Ta zależność widoczna jest również w przypadku FB, jednak nie jest tak duża. Social media są świetne, ale tylko wtedy, gdy używamy ich z głową.
Bardzo dobry artykuł.
Trochę nie w temacie, ale ja obawiam się efektu Kardashianek w Sixers. Jak NBA długa i szeroka, nikt nie wyszedł na tym dobrze: Odom, Humpries, TT czy Harden.