McConnell zdobywa serca i parkiety
T.J. McConnell powoli staje się ulubieńcem kibiców. Wystarczyły trzy spotkania, by przez nikogo niechciany w tegorocznym dracie debiutant, wygryzł z pierwszej piątki bardziej doświadczonego Isaiaha Canaana.
Kiedy McConnellowi udało się w ogóle załapać do składu Sixers na ten sezon, wielu nie kryło zdziwienia. Po czterech spotkaniach sezonu zdziwienie zostało zastąpione przez radość z pozyskania prawdopodobnego steala, którego nikt wcześniej nie doceniał.
Jest za co chwalić McConnella, który już zyskał sympatię wysokich graczy za dogrywanie do nich i świetne widzenie parkietu. T.J. gra z pasją, energią, jest wszędzie na boisku. Klasyczny rozgrywający “najpierw podaję, potem rzucam”, który czyni innych lepszymi. Sixers grają z nim dużo lepiej, chociaż nie wygrali jeszcze meczu.
I chociaż McConnell nie jest doskonały i nie słynie z umiejętności strzeleckich (chociaż jeśli już trzeba, to wkręci się pod kosz albo trafi trójkę, ale robi to w ostateczności – stąd wysoki procent skuteczności), to zdobycie 24 asyst przy zaledwie jednej stracie w dwóch ostatnich spotkaniach budzi szacunek. Ze średnią 8.0 apg jest obecnie pod tym względem piąty w lidze.
Sam zawodnik… też wygląda na zaskoczonego: “Ja tylko staram się robić wszystko, co pomoże mojemu zespołowi odnieść zwycięstwo. Myślę, że wiele ludzi, w tym moja rodzina i znajomi nawet się nie łudzili, że wystąpię jako starter w NBA. Być może nawet mała część mnie w to nie wierzyła. Teraz jestem ogólnie podekscytowany i będę grał tak twardo, jak tylko umiem. Chcę szybko dostarczać piłki Nerlensowi i Jah, żeby jak najszybciej angażować ich w grę, a naszym strzelcom umożliwiać rzuty z czystych pozycji”.
Teraz już chyba o wiele łatwiej pogodzić się z utratą Isha Smitha, prawda?
Niby łatwiej, ale i tak lepiej by było mieć Smitha i McConnella niż tego drugiego i Canaana, nie byłoby przynajmniej przestojów w grze
Lepiej byłoby mieć każdego, niż Canaana ;-)
Nie przesadzałbym, bo już chyba jednak wolę oglądać Canaana na rozegraniu, niż Sampsona ;)
Tak naprawdę jest to wybór między kiłą a mogiłą ;/
Co do McConnella,jak napisał kolega wyżej,na tle Konana Barbarzyńcy który bezlitośnie zabija grę szóstek Łukasz Koszarek był by lepszy…
Nie podoba mi się,że nie praktycznie w ogóle nie gramy pick and rolla…od Konana nie wymagam już nic,ale McConnell nastawiony na podanie powinien grać z Noelem takie zagrywki,który jest stworzony do takiego grania.