Oceniamy draft i wybory Sixers
Ochłonęliśmy już nieco po drafcie, który różnił się od poprzednich. Po pierwsze, już kilka dni przed nocą draftową wiedzieliśmy na pewno, jaki będzie wybór Sixers. Po drugie Markelle Fultz nie tylko był najlepszym dostępnym zawodnikiem w drafcie, ale też rodzajem zawodnika, którego Sixers potrzebowali najbardziej. Teraz chyba każdy z nas nie może się doczekać na start sezonu 2017/18, w którym w wyjściowej piątce zobaczymy dwa numeey pierwsze draftu (Fultz i Simmons) oraz numer trzeci (Embiid), który bez wątpienia spadł z pierwszego tylko i wyłącznie z powodu kontuzji.
Przejdźmy dalej – Orlando Magic z numerem 25 wybrali Łotysza Anzejsa Pasecniksa, który na skutek transferu znalazł się w Sixers. Wymiana jak najbardziej udana, bo w zamian Sixers oddali stisunkowo niewiele. Wybór akurat grającego na centrze Pasecniksa jest już bardziej dyskusyjny. Co może dać surowy w ataku, bliżej nieznany środkowy, który pytany, co musi poprawić w swojej grze, bez wahania odpowiada: „Wszystko”. Pojawiły się głosy, że Łotysz to ubezpieczenie Colangelo na wypadek, gdyby kłopoty zdrowotne jednak wykluczyły z gry Embiida. Pasecniks co najmniej jeden kolejny sezon spędzi w Europie ucząc się gry. Sixers mogą mieć nadzieję, że wyrośnie z niego talent podobny do Kristapsa Porzingisa. Nazwisko zawodnika Knicks pojawia się tu nieprzypadkowo, ponieważ grali oni w tej samej lidze, a nawet razem w młodzieżówce. Jeśli jednak tak się nie stanie, stratę 25 numeru można przełknąć i jest to ryzyko warte podjęcia. Można zauważyć, że dostępni byli lepsi zawodnicy, ale tak naprawdę żaden z nich nie był potrzebny Sixers, jeśli ci będą aktywni latem tak, jak to zapowiadają.
Jonah Bolden (numer 36) jest intrygującym wyborem Sixers. Wprawdzie skrzydłowych u nas nie brakuje, ale Bolden przed draftem oceniany był całkiem nieźle i prognozowano mu długą karierę w NBA, chociaż przed nim jeszcze sporo nauki.
Gorzej oceniam oddanie numerów 39 i 46 (Jaeun Ewans oraz Sterling Brown) za gotówkę do Clippers i Bucks. Ciężko prognozować, na ile ta gotówka przyda się Sixers. Prawdą jest, że nie byłoby miejsca na tych zawodników w składzie Philadelphii, który i tak już teraz trudno będzie zamknąć. Jednak możnaby ich wypróbować w lidze letniej i ostatecznie upchnąć gdzieś w NBDL. Niestety takie są skutki zbierania ogromnej ilości drugorundowych wyborów w drafcie – jeśli trzeba, to są nieocenione przy transferach i zdobywaniu wyższych numerów w drafcie, ale jeśli nie da się ich wykorzystać, to marnują się całkowicie, bo miejsca na kontrakty brakuje.
Z kolei francuski skrzydłowy Mathias Lessort jest największą niewiadomą. Mam wrażenie, że Colangelo celowo wybrał wszystkich tych zagranicznych zawodników (a w poprzednim sezonie Sixers już byli na drugim miejscu pod względem międzynarodowych koszykarzy w składzie), wiedząc, że każdy z nich będzie miał jeszcze czas poprawić swoją grę w Europie. Ani Pasceniksa, ani Boldena czy Lessorta nie zobaczymy w Philadelphii w sezonie 2017/18. Będą to przyszłe projekty, które niezależnie od tego, czy ostatecznie wypalą i wzmocnią zespół za kilka lat, czy też znikną gdzieś w otchłani przeciętności, to przynajmniej nie zostaną wyrzucone ze składu w październiku podczas finałowych redukcji przed rozpoczęciem sezonu. A my, jako kibice, i tak na tym nie tracimy, bo mogąc oglądać debiut Simmonsa, Fultza, najprawdopodobniej Korkmaza (który przeszedł podobną drogę i tak jak Saric, przebija się teraz do składu) i kibicując jednemu z najbardziej utalentowanych, atletycznych i ekscytujących zespołów w lidze, nie mamy powodów do narzekań.
Co za żenada, Brogdon ROTY… Ładnie okradli Dario