Sixers – Cavaliers 85:95
Cavaliers wygrali z Sixers po raz czwarty w tym sezonie, jednak po raz trzeci (tylko mecz w grudniu był dość jednostronny) różnica była niewielka. Jeszcze na siedem i pół minuty do końca meczu Sixers byli w grze, lecz wtedy na parkiecie pojawił się LeBron James, poprowadził gości do 14-punktowej serii (12 punktów zdobył sam, w sumie miał ich 37 – najwięcej w sezonie) i rozstrzygnął losy spotkania.
Po niemrawym początku (timeout już po 60 sekundach gry), w którym jedynym pozytywnym aspektem były szybkie 4 punkty Noela, Sixers zdobyli się na serię 9-2 i uciekli Cavs na 3 punkty. Okafor złapał 2 faule w 6 minut, Ish rzucał skutecznie zdobywając 6 punktów. Jednak pomimo tego to rywale wyglądali jak jedna drużyna, zgrana całość, każdy był na swoim miejscu i był na nim przydatny. LeBron zdobywał efektowne punkty i asystował, Love zbierał masę piłek (9 zbiórek w samej pierwszej kwarcie). Po ostatnich 4 minutach pierwszej części gry Sixers mieli 6 punktów straty do zespołu z Cleveland.
W drugiej kwarcie ciągle utrzymywała się niewielka strata gospodarzy – mieli oni przede wszystkim dużo większą skuteczność (ok. 45% przy zaledwie 30% rywali na 4 minuty do końca drugiej ćwiartki). Odwrotna sytuacja miała jednak miejsce w rzutach za trzy – Sixers trafili tylko 2 z pierwszych ośmiu rzutów z dystansu (2/3 Stauskas, reszta 0/5). Po kolejnych pudłach rywali po niecałych 20 minutach gry Filadelfijczycy wyszli wreszcie na punktowe prowadzenie – problem w tym, że okazało się ono być ostatnim w tym spotkaniu. Cavs zdobyli 9 punktów z rzędu, Sixers odpowiedzieli serią 9-2 (6 punktów Okafora) i na przerwie mieli tylko 1 punkt straty: 48-47.
Druga połowa zaczęła się identycznie jak pierwsza – 5 punktów Cavaliers i czas dla trenera Browna (tym razem wytrzymał 16 sekund dłużej). Po czasie jedynym jasnym punktem gospodarzy był Okafor – jedyne 7 punktów Sixers w pierwszej połowie trzeciej kwarty należało do niego i miał ich już 19. Goście dominowali w ofensywnych zbiórkach a szczególnie wyróżniał się Tristan Thompson. Wreszcie nieźle prezentował się Covington, który co prawda nie trafiał wiele ale dobrze bronił, asystował, zbierał i dogadywał się z Noelem. Wtedy jednak w hali Wells Fargo Center zaczęto nadawanie pierwszego odcinka „LeBron Show” – wsady, trójki, to wszystko na wysokiej skuteczności z gry (10/14). Król miał już 25 punktów i dał gościom 12 punktów przewagi. Pod koniec Q3 kilka dobrych akcji Noela po obu stronach parkietu zmniejszyło stratę po 6 oczek przed ostatnią częścią gry.
W pierwszych minutach czwartej kwarty Sixers nawiązali walką – dobry drybling pokazywał Smith (przestał niestety trafiać rzuty), Grant popisał się świetnym wsadem i blokiem w odstępie pół minuty, Thompson i Ish trafili po trójce i strata wynosiła już tylko 2 punkty. Szczególnie bolała słaba skuteczność rzutów osobistych – zaledwie 7 z 17 trafionych. Gospodarze mieli akcję, po której mogli nawet objąć prowadzenie lecz ją zmarnowali (kroki Okafora). Wtedy w strefie zmian pojawił się James, nadany został drugi odcinek wspomnianego wcześniej show – 14 punktów z rzędu gości (12 LeBrona) przesądziło o końcowym zwycięstwie drużyny z Cleveland. W sumie LBJ nazbierał 37 punktów, 7 zbiórek i 9 asyst.
Statystyczne „plusy” po stronie Sixers:
Ish Smith – 18 punktów, 10 asyst, 7 zbiórek
Jahlil Okafor – 21 punktów, 7 zbiórek
Nerlens Noel – 12 punktów, 9 zbiórek
Robert Covington – 7 punktów, 8 zbiórek, 4 asysty w 32 minuty z ławki
Następny mecz Sixers: przeciwko Chicago Bulls (22-13) we własnej hali (piąte z sześciu spotkań z rzędu w domu).
Jeden z lepszym meczów Sixers które widziałem w ostatnim czasie. Wytrzymałem tylko do konca 3 kwarty.
http://www.enbiej.pl/2016/01/13/transfer-tygodnia-4-rozwoju-czas/ co wy na to?
Jednego czy dwóch vetów można jeszcze dokoptować, ale bez przesady. Żeby się zaraz nie okazało, że zamiast vetować, to będą zabierać za dużo minut młodym. Kevin Martin to jeszcze jest gracz, tylko czy on by chciał grać w Philly, to nie wiem. Butler nie bardzo. Miał być weteranem w Bucks w swoim rodzinnym Wisconsin i długo to nie potrwało…