Sixers – Hawks 72:104

Spotkanie rozpoczął trójką Joel Embiid, zupełnie nie kryty na dystansie. W następnej akcji Embiid wkręcił się pod kosz, a po kolejnej trójce, tym razem trafionej przez Sarica, mieliśmy już 8-0 dla gospodarzy. Niestety to była najprzyjemniejsza do oglądania część meczu. Hawks chwile później zdobyli 9 punktów z rzędu i reszta kwarty przebiegła w miarę równo, na małą tylko korzyść gości. Warto było jedynie zwrócić uwagę na świetny ruch piłki po stronie Sixers, na około dwie minuty przed końcem – dawno czegoś takiego nie widzieliśmy w Philadelphii!  Początek drugiej kwarty był jeszcze ciekawy – po raz pierwszy razem na parkiecie znaleźli się Embiid i Jahlil Okafor. Łatwego życia nie miał Dwight Howard, który nie mógł się odnaleźć, a w jednej z akcji otrzymał piękną „czapę” z pomocy od Embiida. Niestety obrona szybko zanikła, co wykorzystał najlepiej Kyle Korver (15 punktów – 6/8 z gry w pierwszej połowie). Pomysłu w ataku nie było (chociaż trener Brown próbował niskiego składu z Holmesem na pozycji centra), a kolejne nietrafione rzuty Sarica oraz nieudane i zbyt częste próby za trzy całego zespołu tylko mściły się na wyniku. Sixers w drugiej kwarcie ostatecznie trafili tylko 5 z 20 rzutów, a w całej pierwszej połowie asystowali osiem razy, przy 18 asystach rywali. Bolączką było także aż 11 strat, w wyniku czego schodzili do szatni przegrywając 39-52.

Początek trzeciej kwarty upłynął pod znakiem ostrzejszej rywalizacji pomiędzy Embiidem, a Howardem. Ten drugi wypadł nieco lepiej, ale musiał szybko opuścić parkiet po tym, jak „The Process” sprytnie wymusił na nim dwa faule. Tymczasem Hawks zaczęli seryjnie pudłować i przez ponad 5 minut nie trafili ani razu. Sixers odrobili straty z 19 do 11 punktów (co ciekawe – drugim składem), ale na więcej nie było ich stać. Końcówka kwarty należała do Hawks, a ostatnia kwarta to już zupełny popis gości i żenująco nisko poziom koszykówki granej przez Sixers, którym nawet Embiid nie pomógł. Przewaga Hawks powiększała się w zastraszającym tempie, aż urosła do ponad 30 punktów.

Największą krytykę powinni zebrać Dario Saric (5 punktów – 2/9 z gry), Robert Covington (0/5 z gry i 4 straty) oraz Gerald Henderson (0/5 z gry). Jasnych punktów było mało, wśród nich wymienić można Joela Embiida (14 punktów, 2 zbiórki i 2 bloki w 15 minut), Sergio Rodrigueza (14 punktów, 5 asyst) i Richauna Holmesa (10 punktów, 6 zbiórek). Zadebiutował Timothe Cabarrot-Luwawu, ktory wyszedl na parkiet po raz pierwszy w karierze w połowie ostatniej kwarty, ale zdobył jedynie po asyście, przechwycie i stracie.

Sixers grali jak młody, niedoświadczony i niezgrany zespół, taki jakim jest, jednak popełniali zbyt wiele szkolnych błędów i nie mieli pomysłu na grę w ataku, ani zaangażowania w obronie. Za mało dzielili się piłką, za to zbyt często ją tracili. Następny mecz dopiero we wtorek ze słabszymi Orlando Magic, więc trener Brett Brown i jego zawodnicy mają sporo czasu na wyciągnięcie wniosków z dzisiejszej porażki.

14 myśli na temat “Sixers – Hawks 72:104

  • 29 października 2016 o 18:07
    Permalink

    Po pierwszej kwarcie nie za wesoło to wygląda.

    Odpowiedz
  • 29 października 2016 o 18:09
    Permalink

    Macie jakis działający stream do meczu?

    Odpowiedz
  • 29 października 2016 o 18:21
    Permalink

    Co Ci sędziowie za przeproszeniem odpierdzielają?

    Odpowiedz
  • 29 października 2016 o 18:32
    Permalink

    Nie da się tego oglądać. Obrona nie istnieje, w ataku żadnego pomysłu. Bieda. Sarić i Okafor najgorsi.

    Odpowiedz
  • 29 października 2016 o 19:36
    Permalink

    W pewnym momencie w 3q pojawiła się statystyka 0fg Atlanta 5minut ileś tam sekund. Jakimś cudem jednak, różnica punktów nie malała. Może ze 4 pt. co było wręcz żenujące.

    Odpowiedz
  • 29 października 2016 o 23:15
    Permalink

    Chyba niektorzy są juz za dlugo w tej druzynie i nie rokuja na przyszlosc. Szczerze to mnie najbardziej zawodzi Covington słaba skutecznosc i coraz gorsza obrona. Jak wroci Simmons to bedzie gral ogony z ławki tak samo Grant i Stauskas goscie do odstrzalu.
    Nasz obwod jest strasznie dziurawy i by sie przydal jakis dobry obronca. Rodriguez fajny gość ale troche slabszy w obronie jak dodamy do tego Hendersona i Covingtona to mamy sito.
    Nabardziej załuję oddania McDanielsa ktory moglby byc naszym drugim Iggym

    Odpowiedz
    • 30 października 2016 o 13:41
      Permalink

      Z naciskiem na Nika wydaje mi sie :)

      Odpowiedz
      • 30 października 2016 o 19:21
        Permalink

        Stauskas pół biedy w tym meczu, a z Oklahomą grał zajebiście. Grant ma umiejętności żeby z ławki grać, ale Covington… tragedia. Zupełnie inna historia to Holis Thompson. Ten typ to się nawet do Tauron Basket Ligi nie nadaje, żenada.

        Odpowiedz
  • 30 października 2016 o 10:53
    Permalink

    Co myślicie o ewentualnej współpracy Embiida i Okafora? Wczoraj w zasadzie jednocześnie na boisku byli przez zaledwie kilka minut więc ciężko ocenić… Ale w sumie jestem sobie to w stanie wyobrazić. Pod warunkiem oczywiście, że Okafor wróci chociażby do poziomu który prezentował w najlepszych momentach poprzedniego sezonu, bo póki co gra totalne dno ale można to JESZCZE wytłumaczyć powrotem po kontuzji. Najbardziej póki co mimo wszystko rozczarowuje Saric… W dwóch pierwszych meczach w zasadzie i w ofensywie i w defensywie był dziurą w naszym składzie. No ale dajmy mu jeszcze troszkę czasu. Nie zgadzam się z tym, że Grant jest do odstrzału. Wczorajszy mecz dość słaby jak cały skład ale i w meczu z OKC i w preseason pokazał że coś tam potrafi ( w preseason był naszym najlepszym strzelcem). Fajna obrona, pod kosz potrafi się wkręcić, poprawił wolne. Jakby zaczął rzucać za 3 na poziomie przynajmniej 33% to naprawdę mógłby być solidnym zmiennikiem a na obecną chwilę wychodzić w pierwszym składzie bo Covington i w preseason i w dwóch pierwszych meczach… No cóż. Podoba mi się gra Rodrigueza. Z nim na boisku wracało zorganizowanie, dużo bardziej szanuje piłkę ( pierwszy mecz bez straty, wczoraj miałem wrażenie że straty wynikały z rozbicia drużyny, niektóre były wręcz śmieszne ) potrafi rzucić trójkę, wejść pod kosz. W obecnej dyspozycji Sarica troszkę więcej minut dałbym Holmesowi na PF.

    Odpowiedz
    • 30 października 2016 o 19:24
      Permalink

      Sergio bardzo na plus, z Atlantą większość strat wynikała właśnie z tego że reszta drużyny kompletnie nie ogarnia co on chce im zagrać, po prostu są za ciency na własnego rozgrywającego, szkoda tylko że w obronie taka padaka, bo Shroder go przestawiał w każdej akcji, nawet TJ sobie lepiej radził broniąc Shrodera.

      Odpowiedz
  • 30 października 2016 o 11:58
    Permalink

    Moze Saric mial troche tremy bo przeciez w meczach przedsezonowych pokazal co potrafi. Co do Granta to mam wrazenie ze to jest juz sufit jego mozliwosci ale chlopak przynajmniej walczy.
    Miało być bogactwo pod koszem a mamy połamanego Noela ktory nie chce tu grac i pół Okafora.
    Lubie Covingtona ale niech sie ogarnie bo znajdzie sie albo na koncu lawki albo w innym klubie.
    Ogolnie mam wrazenie że jestesmy zbyt soft zwlaszcza na obwodzie. przydalby sie jakis wariat ktory troche by zmotywowal towarzystwo. Hawks wchodzili w nas jak w maslo nawet Korver wjezdzal pod kosz.
    A co do wspołpracy Embida i Okafora jakos to srednio widzę bo obaj są podobni w ataku a obrona Jaha to na chwile obecną dramat. Mozna tak grac przez pare minut w zaleznosci od przeciwnika ale nie cale mecze. Do Embida bedzie najlepiej pasowal Simmons

    Odpowiedz

Skomentuj skinny Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *