Sixers – Jazz 113:107
W dalszym ciągu pozostajemy niepokonani we własnej hali! Po ciężkim i wyrównanym meczu udało się w końcu wygrać mecz po zaciętej końcówce. Bardzo duża w tym zasługa Jimmy’ego Butlera, który zagrał niemal perfekcyjne spotkanie! Butler zakończył spotkanie z 28 punktami przy 80% skuteczności z gry (12/15). Dodał do tego 7 asyst oraz kilka kluczowych zagrań w obronie.
Sixers w tym meczu prowadzili wysoko po pierwszej, fenomenalnej kwarcie, którą wygrali 38 do 24. Zanotowali w niej skuteczność 14 na 16 i byli bezbłędni. Jak to często bywa w takich sytuacjach, w kolejnej kwarcie gra się zacina i wszystko już nie wychodzi tak płynnie. W Q2 Sixers zanotowali tylko 16 punktów i na przerwę schodziliśmy z dwoma punktami zaliczki. Po przerwie gra bardzo się wyrównała, a w szeregach Jazz szaleć zaczął Donovan Mitchell. Co prawda oddał aż 35 rzutów, jednak po przerwie w wielu akcjach był nie do zatrzymania. Trzecia kwarta zakończyła się remisem i o wszystkim miała decydować ostatnia kwarta.
W ostatniej ćwiartce widoczny był pojedynek centrów, którzy przez cały mecz wzajemnie sprawiali sobie problemy oraz powodowali kłopoty z faulami. Mimo otrzymanych bloków ze strony Goberta, Embiid się nie poddawał i z tego pojedynku wyszedł zwycięsko! Popisał się kluczową akcją 2+1 oraz trójką z rogu po świetnej asyście Butlera. Bardzo cieszy mnie dzisiejsza wygrana, w końcówce wreszcie chłopaki zachowali spokój. Simmons wyprowadził nas na prowadzenie, później świetnie dograł pod kosz do Butlera i 4 punkty przewagi pozwoliły nam odetchnąć z ulgą. Cała pierwsza piątka była wyraźnie na plusie i kolejna wygrana przed własną publicznością stała się faktem. Z niecierpliwością czekamy na kolejne spotkania, widać że zawodnicy co raz lepiej się rozumieją, a atmosfera jest naprawdę bojowa. Już jutro starcie z Hornets!
Sędziowanie dzisiaj to jakaś kpina…
Mimo tego, że Jazz są ostatnio w dołku, to zwycięstwo z taką ekipą bardzo cieszy :) a skuteczność 80% przy 28 punktach… Sku***el bez psychiki!
Widzieliście nową technikę osobistych Fultza? To już jest (niestety) kolejny poziom absurdu.
Jimmy – coś pięknego, skuteczny, odważny, dużo rozmawia z kolegami.
A TJ nie wącha parkietu, ale zawsze pierwszy do ławkowych cieszynek i wspierania kolegów, szczególnie Fultza i Butlera, którzy mu te minuty zabierają. Taki zawodnik to skarb.
Cała masa zawodników, nie tylko z NBA czy w ogóle świata koszykówki, ma swoje nawyki. Chyba każdy widział jak ustawia się Ronaldo przed wykonaniem wolnego.Mamy kilka standardowych których używa większość graczy jak odbijanie piłki o parkiet, podrzucanie piłki, kilkukrotne uginanie kolan, głęboki wdech itp. Mamy też kilka nietypowych jak lizanie palca, uderzanie dłonią o policzek, czy choćby rzut po bardzo głębokim przysiadzie Stackhouse. Wszytko to ma na celu pomoc w wyrabianiu rutyny rzutowej i nie ma w tym nic złego. Może i dobrze że Fultz też próbuje coś takiego u siebie, nawet pomyślałem sobie od razu że to nie głupi pomysł ale…Wiedząc jakie ma problemy ft i z rzutem ogólnie to wygląda niestety jak żałosny akt desperacji i chyba w debiucie nie zdało egzaminu.
To co opisujesz to nawyki, elementy celebracji itd. w dużej mierze PRZED-rzutowe. Do tego nic nie mam oczywiście. A to co robi Fultz, jest bardzo dużym elementem samej techniki rzutu, co jest niedopuszczalne. Rzut osobisty to przede wszystkim dobry rytm, precyzyjny i powtarzalny ruch rąk, skupienie. Luźne podrzucanie piłki w drodze do set-point’a nie pomaga w żadnej z tych rzeczy bo jest zbyt losowy i niekontrolowany.
Jeśli miałbym zgadywać, to to jest metoda na rozluźnienie, bo te „yips” były spowodowane jakimś niepotrzebnym spięciem. Ono też może powodować te dziwne niekontrolowane ruchy, które mu się zdarzają w meczu. Jak pisałem tylko zgaduję, bo ani się nie znam, ani nie jestem tam na miejscu, ale dla mnie to już jakieś niespotykane problemy neurologiczno-mięśniowe. Mam nadzieję, że ktoś tam się nim dobrze zajmuje pod tym kątem, bo samo „uczenie się rzucać” do mnie nie przemawia.
Przykład:
https://www.sbnation.com/lookit/2018/11/12/18087408/markelle-fultz-possessed-aliens-shoe-monstars-maybe-who-knows
Przy osobistym Fultza w highlightsach kilka razy przewijałem, bo nie wierzyłem w to co widzę. Jak mniemam znów wyślizgnęła się mu piłka… Cholernie bym chciał, żeby chłopak zaskoczył i chociaż był porządnym 6th manem i siłą ognia z ławki, ale przy tym co on odwala rzutowo, Brokuł wygląda jak Ray Allen.
A propos nawyków w sporcie to nikt chyba nie przebije Rafaela Nadala przy serwisie. Kto nie widział to polecam zobaczyć.
To co robi Fultz nie jest żadnym kolejnym poziomem absurdu. Ja spotkałem się z opinią lekarza i fizjoterapeuty, który wytłumaczył to : „What Markelle’s doing here is changing the context of his free throw motion and circumventing the conditioned hitch response. When dealing with chronic pain and neuro-cognitive pain loops, a common & effective technique is to add a novel stimulus like this.”. Czyli troszkę oszukiwanie ciała, aby zniwelować problem, który najwidoczniej nie jest jeszcze wyleczony w stu procentach. Przez pewien moment byłem zwolennikiem teorii, jakoby jego ostatnim problemem była głowa, ale ostatnio poczytałem troszkę więcej o kontuzji jaka była podana za przyczynę, trafiłem na artykuł fizjoterapeuty, który dość szczegółowo ten problem opisał. Także Hanlen wypowiadał się ostatnio, że Fultz nie gra jeszcze na sto procent bo nie jest w pełni zdrowy. Na początku potraktowałem to z przymrużeniem oka, ale takie zachowania jak to i kilka innych w ostatnich meczach, sugeruje sądzić, że może coś w tym wszystkim być.
To kiedy będzie zdrowy, za 10 lat?
Jeśli ta teoria jest prawdziwa to… Nie wiadomo. Spotkałem się z opinią fizjoterapeuty, że przy prawidłowej rehabilitacji można to uleczyć w okresie od pół roku do dwóch lat. Jednak ilość informacji o tym co się z Fultzem tak naprawdę dzieje sprawia, że ciężko jest cokolwiek ustalić. Dlatego nie wiadomo tak naprawdę o co w tym wszystkim chodzi a sytuacja jest precedensowa w historii ligii. Widać, że gość chce, przychodzi pierwszy na trening i ostatni z niego wychodzi, na boisku nie ma dla niego straconej piłki. Cały czas go jednak coś blokuje.