Sixers – Jazz 104:106
Po bardzo ciężkim boju przegrywamy wyjazdowe starcie w Utah. Druga porażka z rzędu, mimo pozostawienia serducha na parkiecie.
Wydarzeniem pierwszej połowy była kontuzja barku odniesiona przez Bena Simmonsa. Podczas grania w post, nasz PG barkiem uderzył w obrońcę. Z pozoru niegroźnie wyglądająca sytuacja, okazała się poważna. Ben siedząc na ławce, próbował manewrować ręką i widać było, że ruch sprawia mu ból. Póki co mówi się, o lekkim zwichnięciu barku.
Od drugiej kwarty grę prowadzić musiał chwalony przez nas Raul Neto. Co innego jednak dawanie powera z ławki, a bycie pierwszym rozgrywającym. Neto spisywał się solidnie, choć granie przeciwko byłym kolegom, z pewnością mu nie pomagało. Pierwsza połowa bardzo wyrównana, mecz był ukieronkowany mocno na obronę. Taki styl mają Jazz, kontrola tempa, każdy rzut pod presją. Sixers mają wszelkie warunki, aby dostosować się do męskiej gry i postawić twardo grającej drużynie. Pierwszą kwartę udało się wygrać 29 do 26, drugą przegraliśmy 32 do 27 i na przerwę schodziliśmy z dwupunktowym deficytem. Trzeba zaznaczyć, że słaby mecz rozgrywali nasi liderzy w ostatnich meczach czyli Horford i Harris. Jednak Gobert nie jest wybierany DPOY bez powodu. Świetnie kieruje obroną, a punkty spod kosza to wielka rzadkość.
Trzecia kwarta to istne zapasy w błocie. Widać było gołym okiem, kto lepiej czuje się w takich warunkach. Sixers tragicznie rzucali przez te 12 minut. Ich skuteczność w całej kwarcie wynosiła bodajże 5/23 z gry. Embiid w pierwszej połowie miał 18 punktów, często stając na linii rzutów wolnych. W Q3 jego licznik stanął w miejscu, a gra nie przypominała zawodnika chcącego być MVP tej ligi. Trzymać w meczu starał się nasz najjaśniejszy punkt, czyli Josh Richardson. Przed najważniejszą częścią meczu przegrywaliśmy 84 do 73.
W czwartej kwarcie role się nieco odwróciły. 76ers przez agresywną grę, dostawali się na linię rzutów wolnych. Do meczu wrócił Tobias Harris, ważną trójkę sprzedał Mike Scott, Neto również robił swoję. Najważniejsze, że udawało się zatrzymywać gospodarzy i nie pozwalać na ponawianie ataków. Kilkukrotnie dochodziliśmy przeciwników dwa posiadania, w końcówce udało się zredukować nawet stratę do jednego oczka. Wtedy niestety mimo świetnej skuteczności z osobistych pomylili się najpierw Harris, a potem Embiid, a Jazz potrafili zamknąć to spotkanie. Ostatnie 12 minut wygraliśmy 31 do 22, lecz cały mecz przegraliśmy dwoma punktami.
Najlepszym graczem spotkania dla mnie Josh Richardson, 24 punkty na skuteczności 8/13 z gry, 4 zbiórki i 4 asysty, do tego 3 przechwyty oraz +/- na 11 do przodu. Miejmy nadzieję, że kontuzja Simmonsa to nic groźnego, jednak Josh ma wszystko by momentami wchodzić w lidera tej drużyny.
Kolejne starcie z piątku na sobotę, na równie ciężkim terenie, zmierzymy się z Denver Nuggets. Trzeba zrobić wszystko, żeby mini tour wyjazdowy zakończyć zwycięsko!
Dwfensywa Jazzmanow pod koszem zrobiła robote, zarówno Embiid jak i Horford na marnej skuteczności. Świetna sprawa, że od rana dostępny jest na stronie opis meczu, dzięki!
Simmons wypada na 3 następne mecze
Z Denver kompromitacja :/
A dokladnie 4 kwarta…