Sixers – Magic 108:101

I znowu to samo – Sixers grający przeciwko osłabionemu rywalowi (pauzował Aaron Gordon, który nabawił się kontuzji w pojedynku przeciwko Raptors) męczą się z nim niemal do końca. Nawet bez Bena Simmonsa zespół z Orlando, który grał na wyjeździe (sic!) nie powinien być dla Philadelphii zagrożeniem.

Tak jednak było w całej pierwszej połowie, która upłynęła pod znakiem bardzo wyrównanej gry. Joel Embiid wrócił z kosmosu i chyba zapomniał spadochronu, waląc prosto w ziemię, bo przeciwko Nikoli Vucevicowi nie istniał. Kameruńczyk zaczął uciekać z pomalowanego i przestał być skuteczny, strach pomyśleć co by było, gdyby nie świetne wejście z ławki Aleca Burksa (13 punktów w pierwszej połowie).

W trzeciej kwarcie wrócił jednak stary dobry Joel, który pokazał pazura, a Sixers w dużej mierze dzięki niemu wyszli na 10-punktowe prowadzenie. Ten fragment gry był najciekawszy – wspomnieć muszę dwa widowiskowe bloki: Korkmaza na Rossie o tablicę i Thybulle’a przy rzucie za trzy, zakończony kontrą i wsadem naszego debiutanta.

Ostatnia ćwiartka to już powrót do bardziej zaciętej rywalizacji, jednak przeciwnikowi zabrakło Magii, aby zbliżyć się na więcej niż cztery oczka. Sixers zaczęli lepiej grać w obronie (w tym wymuszając w końcówce błąd 5 sekund na wyprowadzenie piłki), a kolejne ważne punkty zdobywali czy to Burks, czy Harris, czy Horford i Embiid z linii rzutów wolnych.

Ostatecznie Sixers wygrali po raz trzeci z rzędu, a aż czterech ich zawodników przekroczyło granicę 20 oczek: Harris (23 punkty, 15 zbiórek, 4 asysty), Embiid (23 punkty – z czego 17 w drugiej połowie, 13 zbiórek), Burks (rekordowe w sezonie 22 punkty) i Horford (21 punktów, 9 zbiórek). Wspomnę jeszcze rekordowe w karierze 8 asyst Shake’a Miltona.

W spotkaniu kontuzji nabawił się Furkan Korkmaz (skręcony palec), który jednak wrócił z szatni na ławkę i nie powinien opuścić żadnego meczu. Natomiast wciąż nie znamy statusu Bena Simmonsa. Plotki mówią o kilku opuszczonych spotkaniach, o powrocie dopiero w play-offs albo nawet o zakończeniu sezonu. Dlatego też poinformujemy Was o sytuacji dopiero, kiedy będziemy mieli wiarygodne i oficjalne informacje na ten temat.

Jedna myśl na temat “Sixers – Magic 108:101

  • 8 sierpnia 2020 o 09:14
    Permalink

    Co do osłabienia Magic – przede wszystkim brak Jonathana Isaaca, który gdyby nie kontuzje biłby się o All-Def 1st. Przybyli na mecz bez skrzydeł, a i tak nieźle polecieli, hehe. Trochę ostatnio narzekałem, to teraz powiem coś pozytywnego – cieszy mnie zwiększająca się dojrzałość oraz liderska rola Harrisa. Gdy trzeba to on wychodzi na pierwszy plan, nawet jeśli mu nie siedzi to nie traci pewności. To coś innego niż w przypadku Embiida, który często gdy mu nie idzie to rzuca bez pomyślenia – Tobi natomiast oddaje dobre rzuty i nie traci tyłu piłek. Przykład tego meczu – 2/12 na start, a od tamtego momentu już 6/9. Do tego świetnie gra cały czas Burks, takiego kogoś z ławki nam brakowało przez ostatnie trzy lata. Ta drużyna z innym trenerem mogłaby wszystko.

    Odpowiedz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *