Sixers – Pelicans 96:81

Sixers po raz kolejny nie zmarnowali szansy pokonania drużyny, której gwiazdy pauzowały z powodu kontuzji (Jrue Holiday, Anthony Davis), chociaż trzeba dodać, że tym razem sami byli pozbawieni swojego najlepszego strzelca (Tony Wroten).

Sixers wygrywali już w ten sposób, ale taki mecz jak z Pelicans to dla nich zupełna nowość. Po po raz pierwszy w sezonie zdarzyło się, że filadelfijczycy prowadzili od pierwszej do ostatniej minuty meczu. Po drugie – Pelicans to najlepsza pokonana przez nich drużyna w tych rozgrywkach, a po trzecie – wygrana różnicą 15 punktów to także rekord sezonu.

Przypomnijmy, że Sixers wygrali po raz 4 w ostatnich 7 pojedynkach i gołym okiem widać, jaki postęp poczynili. Widać światełko w tunelu, jeszcze przed powrotem Joela Embiida i przed najbliższym draftem.

Mecz był wyjątkowy także dla gwiazd Sixers. Michael Carter-Williams (22 punkty, 6 zbiórek, 7 asyst, 3 przechwyty) po raz pierwszy w karierze przekroczył w trzech kolejnych spotkaniach 20 punktów, ponownie zakończył też mecz na dobrej skuteczności. Nerlens Noel (17 punktów, 11 zbiórek, 5 bloków, 2 przechwyty) rozegrał najlepsze spotkanie w karierze.

W barwach Sixers zadebiutował Larry Drew II, który w 13 minut gry zdobył 5 punktów (2/3 z gry) oraz po zbiórce, asyście i stracie.

3 myśli na temat “Sixers – Pelicans 96:81

  • 17 stycznia 2015 o 12:15
    Permalink

    Dumny jestem z tych Sixers. Jeszcze kilka tygodni temu mało kto w lidze i wokół niej miał szacunek do Philly, jakieś obraźliwe gadki co chwila, a teraz? W dupkach się pali rywalom, bo jak wygrają z Sixers to niby obowiązek, a jak przegrają to wstyd… Wsyd, który dotyka coraz więcej ekip :) Oby tak dalej!

    Odpowiedz
  • 17 stycznia 2015 o 12:43
    Permalink

    To był gwałt na Pelicans, fantastyczny mecz od początku do końca. Defensywnie wyglądali jak jedna z najlepszych ekip w NBA, ofensywnie też im dużo wychodziło. Dzielenie się piłką, ścięcia, skuteczność – to wszystko tam było, jak ktoś nie oglądał, to niech obejrzy, bo na prawdę warto!

    Odpowiedz
  • 17 stycznia 2015 o 14:44
    Permalink

    Do powyższego opisu dodać jeszcze należy ze sixers mieli zaledwie 8 strat w całym spotkaniu. MCW zaliczył zaledwie 3 i to cieszy mnie najbardziej, bo wiadomo, że dyspozycja rzutowa może być różna w zależności od dnia, ale jeżeli chodzi o poszanowanie piłki to tego trzeba wymagać non stop!! Nie grac nonszalancko, tylko myśleć!! Tak grał MCW co zaowocowało bardzo dobrym występem. Widać, że nabrał pewności w ataku i gra mu się dużo lepiej. Nerlens super mecz- walczył, nie bał się pojedynków, nie uciekał przed nimi forsując straty tylko podjął wyzwanie i podołał. Brawa dla sixers, dzisiaj graja z Pistons i po takim występie ciężko oczekiwać słabszej gry – mam nadzieje ,że nie zawiodą.

    Odpowiedz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *