Sixers – Pistons 117:111

Dzisiejszej nocy Philadelphia 76ers wygrała w wyjazdowym spotkaniu z Detroit Pistons. Był to pojedynek drużyny z mistrzowskimi aspiracjami z drużyną, która tak naprawdę dopiero poszukuje własnej tożsamości.

Oba zespoły przystąpiły do spotkania osłabione brakiem swoich liderów. W Sixers pauzował Joel Embiid, natomiast w Pistons Blake Griffin. Mecz agresywnie rozpoczęli goście i szybko wyszli na prowadzenie, dopiero wejście na parkiet Dericka Rose’a przerwało ofensywną niemoc gospodarzy. Zdobywał on punkty po indywidualnych akcjach, podkręcał tempo, a po jego podaniach trafiali Morris i Kennard. Drummond natomiast pod nieobecność JoJo sprawiał sporo problemów pod tablicami.

W drugiej kwarcie obraz gry niewiele się zmienił. Sixers grali bardzo chaotycznie, popełniali proste błędy, nie potrafili trafić z dystansu, a specjalista w tej dziedzinie Furkan Korkmaz po prostu nie istniał i na swoim koncie zapisywał przede wszystkim faule. Tę część gry również nieznacznie wygrali Pistons i na przerwę schodzili z 3 pkt prowadzeniem.

Początek 3. kwarty to ponownie błędy, faule, brak skuteczności i komunikacji po stronie Sixers, co skutecznie wykorzystywali gospodarze szybko wychodząc na kilkunastopunktowe prowadzenie. Lekarstwem na ten stan rzeczy okazał się cichy do tego momentu Tobias Harris, który wziął na siebie ciężar gry i trafiał niemal wszystko. W tej części gry zdobył on 16 ze swoich 29 punktów. Na finałową kwartę obie drużyny wychodziły z 83-punktowym dorobkiem.

Bohaterem ostatniej kwarty został Al Horford, który udowodnił, że zasługuje na każdego dolara z kontraktu, który Sixers mu zaoferowali. Trafiał z dystansu, bronił, walczył pod koszem. Zagrał dokładnie tak jak na lidera przystało. Kiedy drużyna tego potrzebowała wziął ciężar gry na siebie. Sytuację dla Pistons starał się ratować jeszcze Rose, który udowadniał, że posiada jeszcze duże pokłady energii i potrafi grać jak za dawnych lat.

Mecz nie był widowiskiem najwyższych lotów, jednak Sixers pokazali, że są już drużyną znacznie dojrzalszą i potrafią grać w decydujących momentach. Drużyna jednak, żeby móc naprawdę liczyć się w walce o finał, musi poprawić komunikację, a zadaniowcy muszą robić to, po co zostali do drużyny sprowadzeni. Jeden Mike Scott cudów nie zdziała, a Korkmaz jeżeli chce liczyć na jakiekolwiek minuty musi trafiać. Bo bez rzutu tak naprawdę nie ma on nic więcej do zaoferowania.

W 76ers na wyróżnienie zasługują przede wszystkim Al Horford, który zdobył 23 pkt i 9 zb., Tobias Harris, dzięki któremu goście „wrócili” do gry zdobył 29 pkt i 7 zb. oraz Mike Scott, który był ogromnym wsparciem z ławki rzucając 17 pkt ( 5/6 za trzy). Po stronie gospodarzy brylowała trójka Rose, Morris i Kennard, którzy rzucili odpowiednio 31, 17 i 16 punktów.

Na kolejny mecz gracze z Philadelphii udadzą się do Atlanty, gdzie zmierzą się z tamtejszymi Hawks, na czele których stanie fenomenalny Trae Youngiem. W dalszym ciągu niewiadomą jest czy w tym meczu zagra Joel Embiid, który narzeka na kostkę podkręconą w meczu otwarcia.

12 myśli na temat “Sixers – Pistons 117:111

  • 27 października 2019 o 02:53
    Permalink

    4q uratowała mecz, wcześniej sporo strat, brak koncepcji, ale na koniec doświadczenie i talent przeważyły. To co grał Turek to wola o pomstę do nieba, późno w obronie, zero w ataku. Dobrze ze wytarzali wygrana. Szacun dla D. Rosę, prawie wygrał w pojedynkę :)

    Odpowiedz
  • 27 października 2019 o 10:02
    Permalink

    Racja na Korkmaza nie da sie patrzeć. czemu w jego miejsce nie gra Zaire?
    W pierwszej połowie gra wyglądała bardzo topornie aż oczy bolały od strat i ceglenia za 3.
    Bez trójek Scotta moze byc cieżko w tym sezonie. Na szczęście mamy Tobiego i Horforda

    Odpowiedz
  • 27 października 2019 o 11:51
    Permalink

    Mi się wydaje, że Turek nie potrafi po prostu się przemóc w grach NBA. Na arenie europejskiej gra ładnie i zakładam, że na treningach też. Bo inaczej nie da się wytłumaczyć tego, że nie dość, że został przywrócony do składu, to jeszcze Brown uparcie go wystawia. Ale cierpliwość się w końcu skończy.

    Odpowiedz
  • 27 października 2019 o 11:53
    Permalink

    Al szybko pokazał, dlaczego tyle mu zapłacono. Nie ma JoJo, nie ma takiego problemu. Jakkolwiek chłopaki musza się obudzić. Bo na razie faktycznie trochę na siłę to wygląda. Z drugiej strony defensywnie tragedii nie ma, a to właściwie miała być tożsamość tej drużyny. Bilans też się zgadza.
    Zahire został zesłany do GLeague.
    Ceglenie zza linii boli. Żeby chociaż na średniej ligowej rzucali. Josh, Tobi, żeby ten przeklęty Simmons zaczął rzucać w ogóle.
    Ławka prócz Scotta musi się obudzić. Thisse, Ennis, Korkmaz muszą cokolwiek rzucać.

    Odpowiedz
  • 27 października 2019 o 15:59
    Permalink

    skręcona kostka

    Odpowiedz
  • 28 października 2019 o 06:19
    Permalink

    Hej, pytanie z innej beczki. Na czym ogladacie nba bo widze ze reddita poblokowali

    Odpowiedz
  • 28 października 2019 o 14:06
    Permalink

    Ostatnio znalazłem coś takiego jak nba4live. Dobra jakość i nic sie nie zacina.
    Najlepsze rozwiazanie to oczywiście League Pass ale nie mam za ardzo czasu teraz żeby regularnie oglądać wiec trzeba posiłkować sie streamami.

    Odpowiedz
  • 28 października 2019 o 18:15
    Permalink

    Masz na mysli stronke internetowa czy appke nba4live ??

    Odpowiedz
  • 28 października 2019 o 19:11
    Permalink

    Strona internetowa. Linki pojawiają się przed meczami. Cały weekend oglądałem z tej strony i się nie zawiodłem. Nie wiem czy można wklejać linki nba4live.xyz

    Odpowiedz
  • 28 października 2019 o 19:37
    Permalink

    Dzieki, wyprobuje na dzisiejszym spotkaniu

    Odpowiedz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *