Sixers – Timberwolves 109:99

Sixers rozpoczęli serię 6 spotkań we własnej hali od zwycięstwa nad Timberwolves. Jeśli by chcieć opisać mecz jednym zdaniem, przychodzi do głowy tylko jedno: „Kto nie oglądał, niech żałuje!”

Wyjściowa piątka gospodarzy uległa niewielkim zmianom i wyglądała następująco: Smith, Stauskas, Grant, Noel i Okafor. Szukając powodów tych zmian – zarówno Stauskas jak i Okafor zagrali dobry mecz z Clippers w LA. Poza tym Sixers potrzeba było neutralizacji Karla-Anthony’ego Townsa – a w tej roli świetnie spisał się Jahlil w meczu obydwu drużyn w Minneapolis w listopadzie. Od początku mecz był pełen emocji, pierwsza kwarta obfitowała w kilka spektakularnych zagrań (wsady Stauskasa i Holmesa), obrony zarówno gospodarzy jak i gości praktycznie nie istniały – na 3 minuty do końca pierwszej kwarty skuteczność łączna rzutów z gry wynosiła 66%. Richaun Holmes z każdą kolejną akcją nabierał chęci na grę i co najważniejsze był skuteczny i efektowny – po 7 minutach gry z ławki miał 9 punktów na koncie. Już sama pierwsza część gry zapowiadała wyjątkowe widowisko, grano kosz za kosz. W ostatniej sekundzie za dwa punkty trafił Thompson co dało Philly prowadzenie 29-25. Zespół gospodarzy miał 61%-ową skuteczność z gry, co dawało najlepszy wynik w tym sezonie w tej kategorii.

Druga kwarta przyniosła uspokojenie jeśli chodzi o mnogość i celność rzutów. Po dalszej wymianie ciosów przez większość część kwarty, rywali zaczęli napędzać Ricky Rubio i Zach LaVine – efektem było 7-punktowe prowadzenie na nieco ponad minutę do przerwy. Wejść w mecz nie mógł Okafor, miał ledwie 2 punkty, zbiórkę i dwa faule. Sixers podgonili Wolves na 3 punkty i na tablicy mieliśmy wynik 50-47 dla gości.

Drugą połowę Filadelfijczycy zaczęli dość lekkomyślnie, łapiąc 4 faule w półtora minuty (w tym techniczny Sampsona po starciu z Garnettem, który zresztą też został ukarany w ten sam sposób, i dwa Granta, który w sumie miał już 4 faule na koncie). Przebudził się natomiast Okafor zdobywając 8 punktów w 4 minuty i wymuszając czwarty faul Townsa. Szóstkom nie wychodziło rzucanie za trzy, ale trzeba przyznać, że nie wymuszali za wiele tych rzutów (no może z wyjątkiem Thompsona, Canaan do tego czasu na parkiecie się nie pojawił). Wilki utrzymywały jednak nadal kilka punktów przewagi, dopiero wtedy na parkiet wszedł Canaan, któremu rzucenie pierwszej trójki zajęło 10 sekund. Problem w tym, że potem już nie trafił ani jednej przez 4 próby w 10 minut gry.

Pod koniec kwarty na parkiecie znalazła się tylko ławka Sixers i wtedy zaczęła się piękna gra gospodarzy. Bardzo dobrze i odpowiedzialnie grał McConnell, który wnosił wiele energii, zabierał piłki rywalom i świetnie asystował. Równie dobrze a nawet lepiej prezentował się Landry a zwłaszcza jego rzut z półdystansu. Kolejnymi spektakularnymi zagraniami popisywał się Holmes. W połowie czwartej kwarty ławka miała aż 57 z 95 punktów Sixers, zdobywając ostatnie 30 punktów i wyprowadzając zespół na prowadzenie. Dopiero na 5 minut do końca meczu powrócili Smith, Noel, Stauskas, chwilę wcześniej pojawił się również Grant. A wtedy dane nam było oglądać dwie minuty absolutnie fenomenalnej gry Szóstek – piękne bloki, szybkie kontry, efektowne wsady. Publiczność w hali oszalała, a zespół wyszedł na 11-punktowe prowadzenie. W ścisłej końcówce ciężar utrzymania zwycięstwa po raz kolejny wziął na siebie Ish Smith. Mądre decyzje, dobry rzut z półdystansu i zdobycie ostatnich 6 punktów Sixers przez zawodnika z numerem 1 na koszulce pozwoliły utrzymać prowadzenie i wygrać z Timberwolves 109-99.

Smith nazbierał w sumie 21 punktów i 11 asyst, Holmes 17 punktów na 70%-wej skuteczności a Landry dorzucił 16 punktów (8/11 gry).

Kolejny mecz w czwartek z Hawks, oczywiście w hali Wells Fargo Center.

9 myśli na temat “Sixers – Timberwolves 109:99

  • 5 stycznia 2016 o 11:32
    Permalink

    To fascynujące jak jeden zawodnik może zmienić oblicze zespołu. Widać, że ten zespół ma duży potencjał i nawet zawodnicy tacy jak Sampson czy Thompson nie irytują swoją grą. Jeśli do tego składu dodać by jakiegoś all stara i zawodnika ocierającego się o all star to ten zespół stałby się jednym z lepszych na wschodzie, przynajmniej w mojej ocenie. Przyszły sezon już musi być lepszy od tego, mam nadzieję że latem ściągną jakichś doświadczonych zawodników, ale przy okazji nie wypalonych, nie starców mających 35+ lat ledwo biegających po parkiecie. Tacy zawodnicy teraz mogą się przydać, żeby uczyć młodzież, ale kiedy myśli się na poważnie o wygrywaniu, to mogą siedzieć co najwyżej na końcu ławki i wejść na 5 minut w meczu. Jeśli uda się ściągnąć doświadczonych graczy ze średniej półki, to przyszły sezon powinien stać pod znakiem walki o PO, czyli wrócimy do punktu w którym Sixers obejmował Hinkie

    Odpowiedz
    • 5 stycznia 2016 o 14:42
      Permalink

      Nie każdy „starzec 35+” jest wypalony, starczyło popatrzeć dziś na Andre Millera i KG w barwach Wolves. Miller jeszcze w tym sezonie skończy 40 lat a wyglądał dziś naprawdę dobrze, KG ma 39 lat a nawet jeśli nie nawrzucał punktów to samym sprytem i doświadczeniem dawał ważne minuty gościom :)

      Odpowiedz
  • 5 stycznia 2016 o 12:36
    Permalink

    Czwarta kwarta faktycznie piękna. Holmes coraz bardziej się rozkręca :D

    Odpowiedz
  • 5 stycznia 2016 o 19:48
    Permalink

    Coś dzieje się w Sixers. Elton Brand, teraz pojawiają się doniesienia o możliwym przyjściu Jasona Richardsona.

    Odpowiedz
  • 5 stycznia 2016 o 19:55
    Permalink

    też to czytałem tylko za kogo? Jak za Thompsona/Sampsona to okej, bo Stauskasowi dałbym jeszcze szanse do końca sezonu się wykazać.

    Odpowiedz
  • 5 stycznia 2016 o 20:17
    Permalink

    Akurat Richardsona mi było szkoda jak odszedł. Weteran z prawdziwego zdażenia. Jak nie miał kontuzji to nawet trafił czasami 3jke jak trzeba było,

    Odpowiedz
  • 5 stycznia 2016 o 20:55
    Permalink

    Ależ fajnie się oglądało ten mecz!
    A ostatnie minuty i ta radość z gry z jednej strony, a spokój z drugiej – coś pięknego! :-)

    PS. Uwielbiam ISHA!

    Odpowiedz
  • 5 stycznia 2016 o 20:56
    Permalink

    Ciekawi mnie ile więcej zwycięstw byśmy mieli teraz na koncie mając w składzie Smitha od początku sezonu. Niepotrzebnie zmarnowane prawie pół sezonu na dziwne kombinacje no ale człowiek uczy się na błędach. Ja bym wolał weteranów ale grających a najbardziej marzy mi się powrót takiego Tadka

    Odpowiedz
  • 5 stycznia 2016 o 22:00
    Permalink

    Z tego co czytałem, to próbowali ściągnąć Branda ALBO Richardsona, padło na tego pierwszego. J-Rich nie wróci.

    Odpowiedz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *