Sixers – Warriors 105:108
Po pełnym emocji widowisku, komplet widowni zgromadzony w Wells Fargo Center był świadkiem, jak miejscowi Sixers rozbijają Golden State Warriors w drobny pył, wskazując gościom ich miejsce w tabeli. Nie, niezupełnie tak się stało, zamiast tego byliśmy świadkami 41. porażki Sixers w tym sezonie, a 43. zwycięstwa Warriors. Niczego innego nie można było się spodziewać po pierwszym w tych rozgrywkach pojedynku najlepszej z najgorszą (jeszcze) ekipą ligi. Cieszy natomiast fakt, że Warriors wygrali z trudem dzięki trójce w ostatniej sekundzie, a od siedmiu spotkań nie byli tak blisko porażki i za to należą się Sixers ogromne słowa uznania.
Początek spotkania to dwa bloki Noela, trójka Covingtona i dobra skuteczność gospodarzy. Sixers zaczęli od prowadzania 12-8, co zmusiło Warriors do wzięcia czasu. To niewiele zmieniło ze względu na trafiającego Stauskasa, który wyciągnął swój zespół na prowadzenie 17-10. Po tym jednak obecni Mistrzowie NBA zaczęli grać swoje, czas dla Bretta Browna nie pomógł. Na 5 minut przed końcem kwarty po trójce Thompsona na tablicy widniał remis po 17. Sixers nie mieli szansy odpowiedzieć, bo stracili piłkę, a Thompson znowu trafił za trzy z tej samej pozycji. Gospodarze dali się wciągnąć w szybką, zwariowaną koszykówkę, w której mimo determinacji – nie mieli żadnych szans. Za sprawą serii 15-0 Warriors wyszli na prowadzenie 25-17. Przez większość pierwszej połowy różnica między zespołami nie wynosiła więcej, niż 10 punktów. Dopiero w ostatnich minutach drugiej kwarty Warriors uciekli na więcej, schodząc do szatni z prowadzeniem 73-54. Warto dodać, że zanotowali aż 26 asyst w pierwszej połowie, wyrównując swój klubowy rekord.
W drugiej połowie Sixers wyglądali już trochę, jakby mieli dość. Warriors prowadzili 20 punktami, Stephen Curry siedział na ławce. Mimo to w końcówce trzeciej kwarty kryzys minął – dzięki lepszej obronie i grze Okafora (w tym piękny ruch wzdłuż linii końcowej pod koszem), gospodarze zmniejszyli straty do 14 oczek. Ostatecznie przez nieskuteczne ostatnie akcje, Warriors wrócili do 19 punktów przewagi na zakończenie trzeciej kwarty. Kolejny przebłysk nastąpił po dwóch minutach ostatniej kwarty, co doprowadziło Sixers do odrobienia strat na 10 punktów (85-95). Warriors zaczęli się gubić i pudłować, na parkiet musiał wrócić Curry. Po dwóch dobrych akcjach Smitha (podanie do Noela i rzut z pół-dystansu) Sixers przegrywali tylko 99-103 na 61 sekund przed końcem. Curry trafił trudny rzut spod kosza, ale Canaan odpowiedział niesamowitą akcją 3+1 (trójka z samego narożnika oraz rzut wolny). W kolejnej akcji Smith odebrał piłkę rywalom i dzięki szybkiej kontrze doprowadził do remisu po 105. Do końca pozostały 22 sekundy, Warriors grali na czas, rozciągnęli obronę. Curry podał do wolnego Barnesa, który na 0.2 sekundy przed syreną trafił za trzy ustalając wynik meczu.
Mimo porażki, Philadelphia zagrała świetne spotkanie. Odrobiła 20-punktową stratę przeciwko Mistrzom NBA. Popisała się niezłą skutecznością (45% z gry, 34% za trzy), zbilansowaną grą. Grała zdeterminowana do końca, nie zważając na klasę rywali. Sixers postawili Warriors wysoko poprzeczkę, twardo bronili – wspomnieć tu można zwłaszcza 18 przechwytów (tylko 5 rywali) i wymuszenie na Warriors aż 23 strat (przy zaledwie 10 własnych!). Sixers zablokowali cztery rzuty, ale oglądając mecz miałem wrażenie, że sam Noel miał co najmniej 4 bloki.
Na liście najlepszych strzelców zapisali się Caanan (18 punktów, 4 przechwyty), Smith (16 punktów, 9 asyst, 4 przechwyty), Okafor (13 punktów), Covington (12 punktów, 13 zbiórek, 2 przechwyty), Thompson (11 punktów) oraz Grant i Stauskas (po 10 punktów). Kolejny mecz w środę przeciwko Hawks.
Kurczę, szkoda tego meczu. Wygranych co prawda nie potrzebujemy, ale to zwycięstwo udowodniłoby, że mimo słabego bilansu i niedoświadczonego składu, liczymy się już w lidze (bardziej – zaczynamy się liczyć). W sumie swoje udowodnili, ale wygrana byłaby zamknięciem mordy hejterom, ordynarnie mówiąc. Jeszcze mała wypowiedź apropos Okafora. Kurde, nie możemy gościa puścić dalej! 95 rocznik, a ma takie ruchy na low poscie i taką mobilność, że w takim wieku to szok. Nabierze masy, ogarnie defense, trochę doświadczenia i franchise player jak ulał.
W ostatniej minucie chyba mi aorta odpadla. Emocje jak nigdy do kad. GSW nie powinni wogole dopuscic do takiego wyniku , a phadelphia pokazala tylko ze wciaz jest w grze !
Oby wiecej takich spotkan !
W Philadelphii nie powinni pozbywać sie nie tylko Okafora, ale rownież Noela i Embiida powinni zostawic. Na miejscu GM’ow nie robiłbym żadnych wymian az do Draftu.
Jah pre-xmas:
19.0 PTS/36
.497 TS%
38.8% of FGs asst’d
-11.6 +/- avg.
Jah post-xmas:
22.2 PTS/36
.586 TS%
48.3% of FGs asst’d
-2.2 +/- avg
Przed zarządem ciezkie zadanie którego z dwojki Noel – Okafor zostawić.
Przyznam się szczerze, ze Okafor mię zadziwia swoja gra i jest to diamencik, ale jezeli miałbym wybierać to chyba skłaniałbym się ku Noelowi. Wydaje mi się, ze więcej pożytku z niego będą ixers mieli. Pytanie czy wróci Embiid, a jak roci to co zaprezentuje i kogo wybierzemy w drafcie.
Wszystko zależy od Embiida. Po sezonie przyjdzie Saric który bedzie idealnym stretch four dla któregoś z pary Okafor/Noel. Przed draftem nie róbmy żadnych transferów związanych z naszymi wysokimi.
Ale co tu uzależniać od Embiida? Przyszłość drużyny? Wizję składu? Taktykę, strategię budowania?
Mówimy o zawodniku, który w swoim życiu rozegrał 650 minut na poziomie NCAA i przesiedział 2 sezony w NBA po kilku operacjach. Ja bym powiedział, że NIC od niego nie zależy i NIC absolutnie nie powinno się planować w oparciu o Joela. Nawet jak on jakimś cudem stanie na parkiecie, to nie wiadomo czy po 5 minutach nie skończy kariery. Traktujmy go jako ewentualny bonus, dodatek, ale kurna nic od niego nie można uzależniać.
No własnie a propo Joela coś wiecej wiadomo na jego temat, jak przebiega rehabilitacja i jakie są rokowania? Masz rację Wilt100 nikt normalny nie bedzie budował drużyny w oparciu o zadownika ktory nie wiadomo czy kiedykolwiek zagra. jesli się wyleczy to bedzie wielki handicap dla nas. Coś czytalem że Atlanta i Boston negocjują w sprawie wymiany Horford/Teague za Bradleya. tylko chyba jest potzrebna trzecia ekipa bo Boston chce Horforda a Teague im niekoniecznie jest potrzebny
A kogo byśmy byli skłonni oddać ? Moze stauskasa z marshallem. Teague to byłby juz poważny upgrade na obwód.
Mozna oddać jakiś pick plus Granta lub Covingtona ewentualnie Landry . Atlanta ma dziurę na SF i po odejsciu Horforda tez by kogos pod kosz przyjeli. ale pewnie by im boston chcial opchnąć kogos z Sullinger/Olynyk
Jak za Bradley’a? BOS Horforda chce za Bradley’a? Przecież dla ATL to nie ma najmniejszego sensu. Bazemore jak najbardziej daje radę na SF, a mają jeszcze Sefoloshe z ławki.
W altancie mają splittera pod kosz i mu dużo płacą a horford oczekuje nowego kontraktu. Boston jest skłonny handlować bradleyem i byśmy mogli kogoś zgarnąć gdybyśmy dali coś od siebie. Atlanta przeżywa regres bo się oslabili na sf a korver daje ciała w tym sezonie wiec pewnie będą chcieli kogoś na 2-3
Nah, nie kupuję tego. Splitter to ma 8 mln na przyszły sezon i to tyle. Wobec nowego salary cap to jest żaden kontrakt. Horford to jest najlepszy zawodnik Hawks, Splitter nawet w połowie go nie zastąpi. Dodatkowo Hawks są bardzo blisko 3 miejsca na wschodzie, więc regres nie jest jakiś poważny. Nawet jak uznamy, że mają dziurę na SF (przypominam Bazemore i Sefolosha), to jak oddadzą Horforda, czy dziura na centrze (Splitter) będzie większa?
No ja tam nie wiem jak funkcjonuje Atlanta ale czytałem że są w stanie handlować Horfordem i Teaguem a reszta to tylko nasze rozważania. Bierz też pod uwagę że ATL jest mało atrakcyjnym miejscem do grania i wielkie nazwiska omijają ten rynek
No właśnie, omijają. A Horford jest jednym z lepszych wysokich two-way-playerów w lidze. Nie będzie łatwo znaleźć gracza podobnej klasy i to takiego co z nimi podpisze (Horford raczej podpisze). Ale rzeczywiście czytam sporo plotek o ATL. W te o Teague’u wierzę, bo chcą uwolnić Schrodera, w te o Horfordzie mniej. Musieliby iść w całkowitą przebudowę.
Niby Atlanta ma miejsce w czołówce ale widać spory regres w porównaniu z tamtym sezonem, już mają tyle porażek co rok temu więc coś będą chcieli zmienić. Podobna sytuacja w Memphis kończą się kontrakty Greena i Lee. Myślę że taki Lee to całkiem ciekawa opcja. Gość z dobrą obroną i rzutem za 3. Dla mnie lepiej pozyskać kogoś juz gotowego do gry niż czekać 2-3 lata na rozwój gracza z którego nie wiadomo co wyjdzie. Wyobrażacie sobie za rok 5 nowych graczy żeby im dać minuty do rozwoju?