Varnado do końca sezonu…
Jarvis Varnado podpisał kontrakt z Sixers do końca sezonu. Udało mu się to, czego nie dokonał Dewayne Dedmon. Kto wie, może jeszcze uda mu się wziąć udział w jakimś wygranym meczu…
„Chciałem go, bo chcemy grać obronę, musimy grać obronę. Chcemy zbudować zespół, który gra w obronie, a do tego potrzebujemy zawodników, którzy myślą defensywnie. Dzięki temu będziemy mieli grupę zawodników, którzy grają jak drużyna, którzy pokazują swoją obecność w obronie, tego nam w tym roku brakuje” – powiedział Brett Brown dodając, że Varnado rozumie, że dobra gra w obronie to dla niego jedyny sposób, by dostawać czeki od NBA.
Ej, taki offtop. Czy chcielibyście żeby został, czy zostanie i czy powinien zostać w przyszłości uhonorowany przez Sixers Iguodala? Grał świetnie przez te wszystkie lata, po odejściu AI był najlepszym co nam zostało. Przyniósł nam ten piękny rajd w playoffs 2012 i co by nie mówić, tylko raz z nim ominęliśmy playoffs odkąd został jako ta gwiazda, którą nie chciał być. Moim zdaniem być może najlepszy defensor w historii drużyny i zasługuje na uhonorowanie. Wiadomo, 24 zawisnęło za defensywę, ale przede wszystkim za to że Bobby przyczynił się do mistrzostwa (tak jak z Bowenem w Spurs), ale czemu Iggy miałby zostać nieuhonorowany? On nie podejmował decyzji kadrowych w Sixers, robił co mógł żeby drużyna grała jak najlepiej, ale dla fanów w Philly to nie było wystarczająco. Nie odszedł bo by nieusatysfakcjonowany tylko został wytransferowany, zrobił dla Philly wszystko co mógł. Z tym co miał w drużynie dokonał (moim zdaniem) czegoś czego nie udało by się osiągnąć statystycznemu defensywnemu stopperowi.
W mojej głowie ta wypowiedź lepiej brzmiała, ale z grubsza sens zachowany :D
Jak dla mnie nie. Do Iggy’ego mam neutralny stosunek od kiedy odszedł i wg mnie po prostu ani to nie był taki wybitny gracz, żeby go stawiać w szeregu z legendami Sixers, ani do niczego wielkiego drużyny nie poprowadził. Run w playoffs 2012 do w równej mierze jego zasługa, jak i Collinsa, a przede wszystkim kontuzji Rose’a i Noaha. Czołowy defensor obwodowy w lidze, ale od takiego Tony’ego Allena to go różni co najwyżej większy atletyzm i lepsze dzielenie się piłką. Symbol lat przeciętności. Wiadomo, że bardziej z winy klubu i pecha, jak kontuzja Branda na grubym kontrakcie.
Tego typu honory jak zastrzeżenie numeru należą się tylko wybitnym jednostką. Cheeks,Barkley,Allen…, i Iggy ? Nie wydaje mi się,choć nie podoba mi się jak na niego gwiżdżą jak przyjeżdża z Golden State.
Jeśli w San Antonio Spurs Sean Elliott albo Bruce Bowen mają numery zastrzeżone to powiedziałbym, że temat jest co najmniej dyskusyjny. A Andre jest mocno niedoceniony. Od Cheeksa i Jonesa go tylko pierścień różni. Wybitnością go nie przewyższają.
„tylko pierścień różni”
Tylko? hehe, tak się składa, że w NBA pierścień sporo zmienia. Powtarzam, Iggy nie zrobił przez te lata nic tak znaczącego dla organizacji, by zastrzegać mu numer. Ale ok, skoro sukces drużynowy odsuniemy na dalszy plan, bo menagment nie potrafił zbudować z Iguodalą silnego zespołu, to popatrzmy indywidualnie.
Cheeks – 4-krotny AllStar, 4 razy w Defensive First Team, raz w second;
Jones – wielokrotny AllStar, 10 razy Defensive First Team w ABA i NBA!!!
Iguodala – 1 raz AllStar, 1 raz w Defensive Second Team!
Ja wiem, że Iggy wiele razy potrafił zatrzymać Melo, Gay’a czy innych shooterów, ale bez jaj. Co to są za osiągnięcia indywidualne czy drużynowe, żeby zastrzegać numer. Bowen to przecież prawie co rok był w AllDef.
Taka zjebana era. W latach 70-tych i 80-tych ludzie mieli wywalone w statystyki i koszykarze byli wynagradzani w All D i All-Star Games za prawdziwy wkład. Nie można dzisiejszych All-Defensive Teams i All-Star Games w wielu przypadkach porównywać z ówczesnymi i w ogóle poważnie traktować bo to wszystko to tylko narzędzia do zarabiania pieniędzy obecnie.
Dla przykładu właśnie: jeśli zgadzasz się z tym, że Iguodala zasługiwał tylko na ten jeden second all defensive team to coś jest nie tak.
Pewnie jestem skrajnym przypadkiem fana Sixers, który nie jest największym fanem Iversona, ale pomyślcie sobie o tym. Celebrujemy gościa, który ceglił na potęgę, grał na absurdalnie niskiej skuteczności, a zdobywał tyle punktów ile zdobywał przez ilość oddawanych rzutów. Oczywiście ulubione argumenty to to, że miał mnóstwo serca do gry i że w 2001 z Mutombo do finałów przeciągnął tą drużynę i ani jednego ani drugiego mu nie odmawiam i zgadzam się z oboma. Ale boli mnie, że kiedy trafisz na drużynowego gościa, który na tony sposobów pomagał drużynie, on już nie zyskuje szacunku kibiców i mediów bo wolą celebrować zawodników, którzy oddają 20 lub więcej rzutów na mecz bo tak jest łatwiej. To jest właśnie obraz dzisiejszej ligi.
A co do pierścieni to jest to najbardziej przereklamowana „statystyka” ever. Oczywiście patrząc przez pryzmat organizacji to rozumiem wynagradzanie za to bo jednak dla organizacji starali się osiągnąć ten cel (oczywiście pod warunkiem, że zawodnik rzeczywiście jakoś się wybijał). Ale nie wiem jak można powiedzieć, że zawodnik jest lepszy lub bardziej wartościowy bo ma pierścień. Debilizm.
Teraz to pojechałeś. Nie stawiajmy Iversona i Iguodali w jednym zdaniu, bo nie wypada. Po prostu. To tak jakbyś Denga z Jordanem porównywał.
Mogę się zgodzić, że dziś te nagrody bardziej nastawione są na fanów i zarabianie pieniędzy, bo generalnie jest dużo więcej $$$ wokół ligi niż w latach 70-80. Ale co chcesz mi powiedzieć, że twarde realia rynku oszwabiły Iguodalę i miejsce w All Def zarąbał mu jakże medialny Tony Allen? Avery Bradley? Thabo Sefolosha? Przecież to Iguodala w Philly grał na gwiazdorskim kontrakcie, a nie te typki. To on mógł być liderem drużyny. A dziś w swoim prime robi za 4 opcję w Golden State. To jest jego sufit.
„Teraz to pojechałeś. Nie stawiajmy Iversona i Iguodali w jednym zdaniu, bo nie wypada. Po prostu. To tak jakbyś Denga z Jordanem porównywał.”
O TO PODEJŚCIE WŁAŚNIE MI CHODZI. Lepiej wmawiać sobie pewne rzeczy niż próbować dyskutować. I Ty bardziej zbluźniłeś swoim porównaniem bo Iverson i Jordan to dwie zupełnie inne ligi. W czym koszykarsko Iverson był lepszy od Iguodali? Nie chcę słuchać argumentów takich jak „AJWELSON BYŁ IKONO” bo to oczywiste, że z końcem kariery Jordana liga szukała następców do bycia twarzami ligi i akurat padło na Iversona, Bryanta itd. Duncan powinien być tą osobą, ale potrzebowali widowiskowych (i nie skutecznych facjat).
Do drugiej części.
Właśnie coś jest nie tak z tym Iguodalą w tych głosowaniach, że zawsze jest pomijany, ale w żaden sposób nie jest gorszy od tych gości. Bradleya można wytłumaczyć tym, że zawsze jakiś bostończyk musi gdzieś zostać wynagrodzony bo Celtics to jeden z ulubionych marketów ligi. Tony Allen jakoś dziwnie hajpowany był w tym 1st Team All Defense sezonie z jakiegoś powodu, a nie miał lepszego sezonu defensywnie wcale. Ale bardziej zasługuje niż Gasol na atencję w kwestii defensywy. Nie rozumiem sytuacji z Allenem szczerze powiedziawszy. Może te match-upy z Thunder mu przysporzyły wielbicieli. Sixers nie mieli takiej wygody.
A, i tak, osiągnął swój sufit. Ale Ty piszesz o tym jakby to było coś złego. Wolisz zawodnika, który oddaje 20 rzutów na mecz czy gościa, który poświęca swoją ofensywę by pomóc innym polepszać swoją grę i skupić się na defensywie? Ja wolę płacić grube miliony za obrońcę pozycji 1-4, passera i kogoś kto przy okazji nie osłabia ofensywy, niż kogoś kto oddaje dziesiątki nieefektywnych rzutów i psuje płynność gry, stopuje piłkę.
*to był ciąg dalszy poprzedniej odpowiedzi do Wilta.
No widzisz i tu się różnimy. Dla mnie Jordan i Iverson to prędzej gracze z tej samej ligi, niż Iverson i Iguodala. Dwaj pierwsi to legendy. Co ci mam teraz wymieniać osiągnięcia indywidualne Iversona? W czym lepszy koszykarsko od Iguodali? Hmmm we WSZYSTKIM? Nie wiem czy to jakaś głupia prowokacja, czy masz gorszy dzień, czy o co ci chodzi, ale ta dyskusja to absurd. Negujesz tutaj wszystko gadkami typu „kiedyś statystyki się tak nie liczyły”, „nahajpowany Tony Allen”, „Celtics ulubiony market ligi”. To są argumenty za Iguodalą? Daj sensowne argumenty za tym, by go uhonorować. Bo jak na razie to przeczytałem, że był świetny, bo mało rzutów oddawał i był niedoceniony za defensywę. To rzeczywiście zadatki na hall od famera.
Argumenty o których już skrótowo wspomniałem, ale tak się zezłościłeś, że musiałeś je przeoczyć by tylko zauważyć te Twoim zdaniem absurdalne rzeczy, które wymieniłem w zupełnie innym kontekście:
1. Grał wystarczająco długo w barwach Sixers by pojawić się w konwersacji.
2. Był, oprócz lat z Iversonem, najlepszym zawodnikiem drużyny i osobą, która utrzymywała wszystko w kupie.
3. Zdobył dla Sixers dużo punktów.
4. Przechwycił w barwach Sixers tyle piłek żeby zakwalifikować się do top 10 all time.
5. Z nim jako najlepszym graczem Sixers przegapili playoffs 2 razy (wcześniej napisałem raz bo jeden rok był sezonem w którym pożegnaliśmy AI).
6. Jeśli człowiek rzeczywiście uważa się za fana Sixers to wie, że wkładał w te wszystkie sezony, że w ich oczach powinien być All-Defensive Teams. Jestem pewien, że Shawn Marion zostanie uhonorowany przez Suns.
Ja jestem za prowokatora uważany bo jako jeden z niewielu nie oczekiwałem od niego bycia nowym AI. Może to tylko moje zboczenie do systemowości (to bronienie Andre), bo Iguodala jest właśnie takim zawodnikiem, który w systemie może być wszystkim. Ludzie wolą izolacje kończące się cegłami, ja wolę złożoną akcję kończącą się 'wysoko-procentowym’ rzutem, który oczywiście również może być cegłą. Może to ja go przeceniam.
wkładał w te wszystkie sezony tyle pracy*
Trochę nie rozumiem twojej logiki,wolisz zapłacić grube miliony bardzo dobremu obrońcy i 4 opcji w ataku,bardziej niż liderowi wokół którego można budować mistrzowską drużynę.
Historia pokazuje że wokół Iguodali tak samo można mistrzowską drużynę budować jak wokół Iversona. Dla ułatwienia dodam, że chodzi o ilość zdobytych mistrzostw przez obu panów.
Ogólnie to sam sobie zaprzeczasz. Wcześniej pisałeś, że „A co do pierścieni to jest to najbardziej przereklamowana „statystyka” ever”. Teraz po ilości pierścieni wyciągasz wnioski, że wokół Iguodali można było budować tak jak wokół Iversona. To co, Jazz tak samo mogli budować wokół Karla Malone’a jak wokół Boozera. A Cavaliers wokół LeBrona tak samo jak wokół Irvinga czy Tristiana Thompsona? Nie widzisz różnicy? Iverson był liderem, miał swagger, był najlepszym strzelcem, przechwytującym, doprowadził nas do finałów. Iguodala max co był w stanie zrobić, to druga runda dzięki kontuzjom dwóch najważniejszych graczy w CHI. I wcale nie był jakąś wybitnie wyróżniającą się jednostką z tamtej ekipy. A twoje argumenty z Iguodalą są takie same jak wcześniej pisałeś: grał w Philly sporo lat, był niedoceniany, utrzymywał ekipę w marazmie czyli na miejscach 7-8 w konferencji. To kto następny do honorów po Iguodali? Louis Williams? Podobne argumenty za nim przemawiają. Thad Young to już obowiązkowo chyba? Najbardziej podoba mi się argument: „Zdobył dla Sixers dużo punktów.”. To tak a propo tego w czym Iverson był od niego lepszy… Aż trudno to skomentować. Iguodala, gość o znacznie lepszych warunkach fizycznych niż Iverson i przez tyle sezonów nie nauczył się rzucać na dobrym procencie. Do tego jeden z najgorzej rzucających osobiste z pozycji 2/3 w całej lidze. Większość punktów zdobywał w kontrach bazując na szybkości i atletyźmie, bo sam nic nie umiał sobie wykreować. I to za sumę 14 mln $ rocznie. Iggy nie był złym graczem, ale nie spełnił nadziei, nie potrafił przejąć roli lidera, a zarabiał baaardzo grubo, jak na solidnego obrońcę i nic poza tym.
„To co, Jazz tak samo mogli budować wokół Karla Malone’a jak wokół Boozera. A Cavaliers wokół LeBrona tak samo jak wokół Irvinga czy Tristiana Thompsona?”
Dokładnie tak. Czysta hipotetyka. I o to mi właśnie chodziło. Zresztą już wspomniałem co dla mnie jest definicją drużyny (także walczącej o mistrzostwo). Nie budowanie wokół kogoś (nie licząc budowania wokół podkoszowych), ale składanie puzzli. Zresztą budowanie drużyny wokół kogoś kto oddaje połowe rzutów drużyny? Co najwyżej podkoszowych dobrych jak dla Kobe żeby mogli zbierać dla niego piłki w ataku, żeby mógł jeszcze więcej rzutów oddawać.
„Iverson był liderem, miał swagger, był najlepszym strzelcem, przechwytującym, doprowadził nas do finałów.”
Jak mogę się bronić przed takimi argumentami? To Iguodala w takim razie był anchorem, najlepszym defensorem. Playoffy dla Sixers z Iversonem (bez Iguodali) 8 sezonów = 5 udziałów, playoffy dla Sixers z Iguodalą (bez Iversona), 6 sezonów – 5 udziałów. Zabawne jak jedynym sezonem w którym nie weszli do playoffs był ten w którym AI wrócił.
„Najbardziej podoba mi się argument: „Zdobył dla Sixers dużo punktów.”.”
Chyba mi nie powiesz, że nie ma to wpływu na zastrzegiwanie (dobrze odmieniłem?) numerów przez drużyny. W każdej drużynie jak są jakieś numery zastrzeżone to są to numery zawodników, które w top punktujących w historii drużyny się łapały, nie ważne czy drużyny odnosiły sukces czy nie.
„Iguodala, gość o znacznie lepszych warunkach fizycznych niż Iverson i przez tyle sezonów nie nauczył się rzucać na dobrym procencie. Do tego jeden z najgorzej rzucających osobiste z pozycji 2/3 w całej lidze. Większość punktów zdobywał w kontrach bazując na szybkości i atletyźmie, bo sam nic nie umiał sobie wykreować.”
Style over substance, huh? Moim zdaniem liczy się efekt, a nie droga do jego osiągnięcia. Dlatego Griffin jest celebrowany obecnie, nadal jest drewnem, ale znajduje sposoby, żeby punktować. Nie można być już legendą bez krosołwerów i szat kriejszyn? (patrząć na percentage Iversona można powiedzieć, że też był w tym cienkim bolkiem)
„Iggy nie był złym graczem, ale nie spełnił nadziei, nie potrafił przejąć roli lidera, a zarabiał baaardzo grubo, jak na solidnego obrońcę i nic poza tym.”
Umniejszasz mu teraz wszystkiego. Solidny obrońca? Nadal Cię boli jego kontrakt i to jest odpowiedź na wszystko.
I nie rozumiem tego argumentu, że z Iguodalą Sixers tylko średni byli. To chyba całkiem dobry outcome, jak na zawodnika, który był taki przepłacony, nie był liderem, nie kreował sobie, tylko w kontrach punktował. Z tak ograniczonym, a wciąż najlepszym zawodnikiem to przyzwoity rozwój sytuacji. Każde dziecko w przedszkolu wie, że fundamentem sukcesu w playoffs jest podkoszowy z prawdziwego zdarzenia (można by to nawet pod rajd Sixers z 2001 podciągnąć mimo, że oprócz Mutombo i Iversona same scruby były w tej drużynie), w nastepnych latach Iverson też tego piece’u nie miał, Iguodala i drużyna też tego nie mieli.
I czemu w ogóle Iguodala musi być oceniany przez pryzmat kariery Iversona? Nie może być legendą na swój sposób? Dobrze propaganda Iversonowa wyprała mózgi wszystkim.
Wychodzi jakbym teraz ja miał jakiś problem z Iversonem, ale to nie z nim mam problem, dla mnie jest żyjącą legendą. Media go być może przehajpowały. Wtedy to było fajne, ale teraz cierpią na tym takie osoby jak właśnie Iggy i fani gry drużynowej.
Sorry, ale nie ma mowy, abym się zgodził z tym co piszesz. Takie rzeczy na stronie Sixers brzmią jak zwykła prowokacja. Sam zresztą zacząłeś porównania Iversona i Iguodali. A to jest bzdura. Gwiazda ligi vs. solidny zadaniowiec. Niech za argument końcowy starczy ci to, że dla Iversona kibice zaczynali kochać koszykówkę i 76ers. Był ekscytujący. A dla Iguodali? Dla niego samego mało kto nawet mecze oglądał. EOT
Już pisałem o tym dlaczego zaczęli go kochać. Znalazł się w odpowiednim miejscu o odpowiednim czasie, co nie umniejsza jego umiejętnościom. I to nie jest tak, że ja wymyśliłem porównywanie z Iversonem, prawie każdy fan Sixers tak ocenia Iguodale. Sam to cały czas robisz, nawet po tym jak to wypomniałem. Dlatego rzeczywiście ta konwersacja nie ma sensu. Fani Sixers mają nie mniej klapki na oczach niż fani Lakers. Ja sobie tu posiedzę w kącie, sam, obiektywny.
Napoleon, Churchill, Gates i Jobs też poza talentem znaleźli się w odpowiednim miejscu w odpowiednim czasie. Właśnie to odróżnia wielkie jednostki od zadaniowców.
Nie będę nawet odpowiadał na to.