Zhaire Smith wrócił do gry!
Zgodnie z zapowiedziami Zhaire Smith zadebiutował dziś w nocy w barwach Delaware Blue Coats w przegranym meczu z Maine Red Claws. W trakcie 15 minut gry swingman zanotował dwa punkty (1/4 FG), trzy zbiórki, dwie asysty oraz dwa faule.
Przypomnijmy, iż ostatni raz w oficjalnym spotkaniu Zhaire wystąpił 15. lipca ubiegłego roku. Od tamtego czasu najpierw zmagał się z kontuzją stopy, przez którą musiał przejść operację, a następnie dochodził do siebie po bardzo silnej reakcji alergicznej, która doprowadziła do skrajnego wyczerpania organizmu i znacznego spadku wagi zawodnika. Dla Smitha dzisiejszy występ był wielkim krokiem w drodze do odzyskania formy, jednak pokazał on również, jak dużo dzieli go jeszcze od bycia w pełnej dyspozycji.
Zhaire w pierwszych minutach obecności na boisku nie dotknął nawet piłki. Gdy w końcu to zrobił, oddał próbę zza łuku, która (delikatnie mówiąc) pozostawiała wiele do życzenia. Piłka uderzyła w tablicę niczym kamień i wydawało się, że jak na taką siłę rzutu Zhaire stał przynajmniej metr za blisko kosza… Po tej próbie powrócił do aktywnej gry bez piłki, pokazując się również z całkiem dobrej strony w defensywie.
Pierwsze i jedyne punkty zdobył w kontrze po podaniu od Keenana Evansa, kolegi z czasów uniwersyteckich. W późniejszej fazie meczu można było dostrzec niepewność Smitha w ataku, który wahał się w trakcie podejmowania decyzji po atakowanej stronie parkietu. W pewnym momencie zwiódł obrońcę pompką, po czym zamiast wejść pod kosz otwartym korytarzem zdecydował się na niecelny rzut z półdystansu.
Smith wyglądał w tym meczu po prostu na zardzewiałego. Moment wypuszczenia piłki był opóźniony a decyzje niepewne, co sprawiało, że nie był zbyt pożyteczny w ataku. Mimo wszystko cieszy jego powrót do gry, a my będziemy mu się na pewno przyglądać w następnych miesiącach z nadzieją, że nowy sezon rozpocznie jako realne wzmocnienie z ławki.