Sixers – Nets 97:122

Kolejny mecz wyjazdowy i kolejna porażka. Sixers są w tym momencie 6-0 w grach domowych oraz 0-5 w wyjazdowych. Nie wiem czy wczorajszy mecz z Detroit kosztował nas tyle sił, czy gdzieś psychicznie źle podeszliśmy do meczu, wiem jedno. To było najgorsze spotkanie 76ers jakie przyszło mi oglądać od niepamiętnych czasów.

Pierwsza połowa wyjazdowego meczu w Brooklynie mogła przyprawić o ból głowy. Mimo miażdżącej przewagi na tablicach 31 do 14 oraz lepszej skuteczności z gry, do przerwy przegrywaliśmy czterema punktami. Wynikało to z faktu, że przez dwie kwarty popełniliśmy 17 strat! Nie wynikało to z jakiejś agresywnej obrony Nets, większość błędów to nonszalancja i złe decyzje z piłką. Dodajmy do tego zero trafionych trójek i przepis na beznadziejną grę mamy w pełni zrealizowany. Po stronie gospodarzy szalał Caris LeVert, który po 24 minutach miał na swoim koncie 18 punktów. Oglądając ten mecz, miałem wrażenie, że Sixers chcą go wygrać jak najmniejszym kosztem sił. Jeszcze nie jesteśmy drużyną, która może sobie pozwolić na takie kalkulacje.

W trzeciej kwarcie liczyłem na poważniejsze potraktowanie rywala i przejęcie kontroli nad meczem. Jak się później okazało zawiodłem się. Pierwszą trójkę trafił Shamet doprowadzając do remisu i w tamtym momencie nasza skuteczność wynosiła 1/13. Chwile później, popełnił dwie straty, a Brooklyn wykonał run 11-0. Gdy przewaga Nets wzrosła do 16 oczek, zaczęło się robić bardzo nieciekawie. Praktycznie wszystko co rzucali w stronę obręczy, lądowało w koszu. Kolejny mecz, w którym przez jedną kwartę nie potrafimy wybronić kilku akcji. 41-28 wynik trzeciej ćwiartki. 17 punktów do odrobienia z taką grą brzmiało jak „mission impossible”. 

Chciałbym napisać, że zadanie niemożliwe udało się wykonać. Niestety, to był pierwszy mecz od dawien dawna, gdzie żałowałem oglądania…niby starali się walczyć, niby była próba dojścia rywala, wszystko to jednak jakby bez werwy. Co zdobyli w ataku, zaraz w prostej sytuacji oddawali w obronie. Trzeba zaznaczyć, że rywal postawił dzisiaj trudne, fizyczne warunki, tylko my również mamy odpowiednie atrybuty żeby się przeciwstawić takiej grze. Gdy Embiid złapał 5 faul, a my popełniliśmy 25 (!) stratę, mogłem zamykać laptopa. W końcówce po parkiecie biegali gracze głębokich rezerw.

Dwie przerażające statystyki z tego meczu: 27 popełnionych strat oraz 8 oddanych rzutów Embiida…

5 myśli na temat “Sixers – Nets 97:122

  • 5 listopada 2018 o 01:15
    Permalink

    17 strat do przerwy oraz 0/9 za trzy…bolą mnie oczy

    Odpowiedz
  • 5 listopada 2018 o 04:58
    Permalink

    Sprawdzam wynik rano i nie wierze. Wyglądało jak chochlik. Niedługo w perspektywie Sixers będzie pisało się tylko od strony straconego potencjału..

    Odpowiedz
  • 5 listopada 2018 o 08:09
    Permalink

    Wstyd. Tego nie dało się oglądać. Jeśli przez kilka sezonów trener nie potrafi ograniczyć w drużynie liczby strat, to chyba znaczy że nie do końca nadaje się do pracy. No bo spójrzmy: cala gra Sixers opiera się na indywidualnych umiejętnościach Embiida i Simmonsa. 0 poprawy jeśli chodzi o te cholerne straty. Po wzięciu czasu i rozmowie z coachem, drużyna jest niekiedy w jeszcze większej rozsypce niż przed. Poza tym patrząc na grę, tam praktycznie NIE MA wyćwiczonych akcji, wszystko to radosna twórczość. Za to wszystko, plus zepsucie Fultza i prowadzenie Bena jeśli chodzi o jego trening rzutowy, Brown powinien natychmiast odejść, on niszczy tą drużynę. Czasem odnoszę wrażenie, że wygrywają niektóre mecze nie dzięki, lecz mimo jego osoby. Sorry za składnie.

    Odpowiedz
  • 5 listopada 2018 o 08:27
    Permalink

    Też oglądałem pierwszą połowę i trzeba opisać wprost DRAMAT!!!!!.
    Połowę tych strat idzie na konto Simmonsa bo albo sam gubil piłkę albo wpuszczał na minę kolegów. Myślę że mając Embiida i jakikolwiek inny roster nasze wyniki niewiele by się różniły. Ogólnie gramy straszny piach ostatnio.

    Odpowiedz
  • 6 listopada 2018 o 00:02
    Permalink

    Na FB NBA opublikowane zostały rankingi po trzecim tygodniu. We wszystkich total (punkty, zbiórki, przechwyty, bloki i asysty) mamy w pierwszej piątce przynajmniej jednego zawodnika. Skoro jest tak dobrze, to dlaczego jest tak źle? Naprawdę chyba trzeba zacząć poważnie myśleć nad zmianami na ławce trenerskiej, bo to jest sezon kiedy powinniśmy pokazywać swoją siłę, a nie znów grać na środek konferencji

    Odpowiedz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *