Mecz 3: Sixers – Celtics 94:102
Kolejny raz przegrywamy z Bostonem. Który to już raz w przeciągu ostatnich trzech sezonów? Nie sposób zliczyć. Choć zawsze z całych sił kibicuje Sixers, w obecnym układzie mam nadzieję, że porażka 0-4 spowoduje gwałtowne ruchy w sposobie zarządzania tej drużyny. Przede wszystkim, czas zwolnić Browna. Koniec wymówek, miał czas, dobrych zawodników, miał wszystko. Coś się popsuło w tej ekipie, chemia zniknęła.
Nie wyobrażalnym dla mnie jest to, że posiadając tyle talentu, nie jesteśmy w stanie nawiązać walki z Celtics. Oczywiście szacunek przeciwnikowi się należy, jednak dzisiaj też nie zagrali wybitnie. Różnica jest taka, że w tych najważniejszych momentach, byli twardzi i skuteczni. Cały mecz był bardzo wyrównany, lecz to Boston w końcówce pokazuje różnicę poziomów. Seria 10-0 kończy to spotkanie. 10-0!
Oglądając inne mecze tych playoffs, widzę jak drużyny są nakręcone i tworzą wspólny twór. Po to się gra cały sezon, żeby w PO pokazać jaja i grać na 110%. A my? Niecałe 30% z gry? Kolejny raz wygrana deska i nie potrafimy zdobyć 100 punktów? Cały sezon to była sinusoida formy, jednak trzech przeciętnych spotkań na takim poziomie już dawno nie byłem świadkiem.
Wybaczcie, że dzisiaj mało relacji w relacji, jednak tak jak Wy wszyscy, bardzo kibicujemy Sixers i mocno przeżywamy to co się dzieje. Niech ten sezon już się skończy i zacznijmy remont…
1Q trzech graczy punktuje, reszta z 0 na koncie, z czego Embiid 12/7. Zapowiada się najsłabszy mecz…
Embiid na plus reszta szkoda gadać. Boston nie gra wielkiego meczu a i tak wygrywa.
28% skuteczności z gry po trzech kwartach, no pięknie :)
Nasza ławka zdobywa w sumie 9 pkt… jest ogień. Al znów szaleje z 1/5 w ataku i w tej serii, pod tym trenerem, jedyną korzyścią posiadania go w składzie, jest fakt, że nie może kryć Embiida grając w Bostonie. Dobrze, że bezpośrednio po naszym spotkaniu serwowany jest detox w formie LAC-DAL.
Może mam negatywne nastawienie, ale w poniedziałek kończymy sezon. Z drugiej strony – może to być dla nas dobra rzecz.
10-0 dla Celtics w końcówce, masakra…
Jakbym był Embiidem, to by mi się w niedzielę nie chciało wyjść na parkiet, nie mówiąc o jakiejś walce.
Też myślę, że będzie sweep. Ale jak piszesz – to gwóźdź dla trumny wiadomo kogo.
W całym meczu nie przekroczyliśmy 30 % rzutów z gry. Drużyna „play-off ready” mówił pewien siwy Pan udający trenera.
No i po PO niestety… Siwy dał dupy po całości… czas na nowego trenera i oby mnieJ nerwów w następnym sezonie, życzę wszystkim :)
Podpisuję się pod wszystkiem, a od siebie dodam jeszcze, że na miejscu Korkmaza pomyślałbym o przenosinach do europy, tam jest jego poziom.
Obecna rywalizacja pokazuje jak bardzo brakuje nam trenera. W tym kontekście, tym bardziej można żałować tego potencjału, który był w tamtym roku. Drużyna bazująca jedynie na swoim talencie (Embid, Butler, Simons, Harris) potrafiła postawić się przyszłemu zwycięzcy NBA (Toronto). Gdyby wtedy ktoś inny prowadził ten zespół , mistrzostwo byłoby na wyciągnięcie ręki. Inaczej też pewnie potoczyłyby się losy Jimmiego , który mógłby zostać na kolejny sezon (widzimy co się dzieje teraz z Heat, która przed sezonem skazywana była na 7-8 miejsce na wschodzie).