ŻYCIE NA EMERYTURZE
Spuścizna po Allenie Iversonie. Jeśli spojrzymy na największe nazwiska w historii tego sportu, pamiętamy o rekordach, tytułach, osiągnięciach, poszczególnych meczach. Mało kto pamięta o ciemniejszych stronach ich karier. Historia je wymazuje i wybiela, jakby się nie wydarzyły. W taki sam sposób w historii koszykówki zapisze się Allen Iverson. W encyklopedii pod jego nazwiskiem przeczytamy, co osiągnął jako zawodnik Philadelphii 76ers, zespołu z którym na zawsze będzie kojarzony. Przypomnimy sobie najpiękniejsze momenty jego kariery.
Allen Iverson przede wszystkim przejdzie do historii jako najwybitniejszy zawodnik o tak niskim wzroście. Jeden z najbardziej utalentowanych strzelców w historii NBA, ze średnią kariery 26.7 punktu w meczu. Autor licznych wpisów w księgach indywidualnych rekordów oraz na listach przyznanych nagród. Jeden z najbardziej nieustępliwych, twardych i grających z pasją zawodników. Ktoś, kto kochał współzawodniczyć jak niewielu w tej lidze. Pozostawiał na parkiecie ogromne serce do gry. Komu nie straszne były kontuzje, bo po tysiącu upadków na parkiet potrafił podnieść się jeszcze jeden raz i grać dalej, odmawiając normalnej rehabilitacji. Spopularyzował zagranie zwane „crossoverem”. I wreszcie to jeden z najlepszych w historii zawodników, którym nie udało się zdobyć tytułu mistrzowskiego. Członek Galerii Gwiazd NBA. To najkrótsza i najtrafniejsza ocena tego zawodnika.
Iverson wychował również pokolenie zawodników grających w lidze po nim, albo jeszcze pod koniec jego kariery. Ale co ważniejsze, udowodnił niezliczonej liczbie młodzieży z biednych dzielnic amerykańskich miast, że jeśli ma się odpowiedni talent i wiarę w siebie, można osiągnąć wszystko. Sky is the limit jak często mawiał. Tą filozofię przeniósł do NBA – wierz w siebie, wierz w swoją drużynę nawet jeśli naprzeciwko masz wszystkich innych. Bądź wierny sobie, nigdy nie podporządkuj się innym. Uważaj się za najlepszego i nie bój się żadnego przeciwnika, bo inaczej nic nie osiągniesz. Tylko silni przetrwają! To za takie podejście pokochały go miliony ludzi na całym świecie i trwali z nim, niezależnie od tego, jak mu się wiodło i jakie błędy wynikające dokładnie z tej samej filozofii popełniał.
Iverson wypełnił w NBA pustkę po odejściu Michaela Jordana – przynajmniej do czasu, aż do szczytowej formy doszedł Kobe Bryant, a później pojawił się Lebron James. Sportowo i nie tylko, bo zmienił też rynek reklamy – dzięki jego marce Reebok wyniósł się na szczyt i po odejściu Jordana to właśnie Reebok jako pierwsza firma poważnie walczyła z Nike o pierwszeństwo na rynku. Iverson miał wielki wpływ na modę i kulturę hip-hopową. To on był prekursorem wprowadzenia do NBA opasek na głowę i ręce, spopularyzował opaski elastyczne na łokieć bądź kolano. Sprawił, że wśród sportowców (i kibiców) modne stały się luźne ubrania, tatuaże, charakterystyczne fryzury. Wielu młodych ludzi z całego świata, preferując t-shirty i tenisówki na każdą okazję, pod presją społeczeństwa nie miało odwagi podążać za własnym stylem. Allen Iverson pokazał im, że nie trzeba iść na kompromisy i można być sobą zawsze i wszędzie. Zawsze walczyłem o to, żeby pozostać sobą. To jest to, co po sobie zostawiłem (…) Dla mnie moją największą spuścizną, czymś, z czego jestem najbardziej dumny, jest fakt, jak zmieniłem postrzeganie ludzi na temat tego, jacy muszą być młodzi, bogaci, czarni sportowcy, żeby mogli odnieść sukces w tym sporcie – napisał w 2018 roku.
Dziedzictwo Iversona widoczne jest w wielu aspektach życia, dlatego przetrwa przez długie lata. Dla miłośników koszykówki najważniejszy jest jednak aspekt sportowy. Tutaj Iverson pozostanie „małym człowiekiem z wielkim sercem”, który na parkiecie wyczyniał niemożliwe przeciwko gigantom, który sprawił, że wielu zwyczajnych ludzi zainteresowało się tym sportem i zaczęło grać, „bo skoro taki malec potrafi, to ja też spróbuję”.
Zastrzeżenie numeru.1 marca 2014 w przerwie meczu z Washington Wizards uroczyście zastrzeżono numer 3, jaki nosił Allen Iverson, wywieszając banner z tym numerem i jego nazwiskiem pod dachem Wells Fargo Center. Wśród zaproszonych gości byli m.in. Pat Croce, Aaron McKie, Julius Erving, Moses Malone, Gary Payton, Dikembe Mutombo, Theo Ratliff oraz nowy komisarz NBA Adam Silver, który bardzo ciepło wypowiedział się o Iversonie, nazywając go jednym z moich ulubionych zawodników. Josh Harris oświadczył, że Sixers zatrudniają Iversona na stanowisko swojego ambasadora, a Larry Brown z taśmy (nie mógł przybyć z powodów zawodowych) przekazał: Bóg mnie tu sprowadził, żebym mógł ciebie trenować. Publiczność zgromadzona w hali skandowała „MVP! MVP!”, a zawodnicy wystąpili przeciwko Wizards w koszulkach z naszywką „Allen Iverson #3 Sixer Forever”. Sam Iverson wygłosił wzruszające przemówienie, mówiąc m.in:
Byłem jednym z tych dzieciaków, co chcieli być jak Mike (…) Moim najlepszym momentem kariery była noc draftu, a teraz dzień jak ten. To błogosławieństwo od Boga, że moja koszulka została uhonorowana, cieszę się bardzo, że nie zapomniałem po drodze, kim jestem. To wspaniały dzień, który zapamiętam do końca życia (…) Nie sądziłem, że to będzie takie przyjemne. Ci ludzie rozwinęli dla mnie czerwony dywan. Jeśli jesteś koszykarzem i widzisz, co tu się dziś dzieje, to powinieneś wziąć tyłek na salę i pracować nad swoją grą, bo to zaprocentuje tym, co ci ludzie dla mnie dzisiaj zrobili, a oni naprawdę dali z siebie wszystko. Pokazali, jak bardzo szanują to, co zrobiłem dla tego miasta i tego klubu (…) Kiedy jesteś z tą organizacją tak długo, jesteś na pewno typem gracza, którego nazwisko zawsze będzie kojarzone z tym klubem. Tym własnie byłem dla Philadelphii. Zawsze będę tu wychwalany, do śmierci. Zdaję sobie z tego sprawę. Akceptuję to, bo sam się na to pisałem. Nie zamieniłbym tego na nic w świecie (…) Dr.J, Moses Malone, Mo Cheeks, Charles Barkley, Bobby Jones – na serio? Teraz moje nazwisko może być wymieniane w jednym szeregu z nimi? Pokażcie mi głupca, który powie, że marzenia się nie spełniają. One własnie się spełniły.
Galeria Sław NBA. Zgodnie z zasadami, najwcześniej w 2016 roku Allen Iverson mógł być dołączony do „The Naismith Memorial Basketball Hall of Fame”. Tak też się stało, a w “klasie 2016” wraz z nim znaleźli się m.in Shaquille O’Neal, Yao Ming czy Sheryl Swoopes. Nigdy nie myślałem o życiu poza koszykówką. Jak mam być szczery to nie chciałem, by dzień Galerii Sław kiedyś nastał. To dlatego, że chciałem grać wiecznie – wyznał Iverson na kilka dni przed uroczystością, dodając: Musiałem się nauczyć, że niektórzy ludzie po prostu nigdy mnie nie polubią. Musiałem się uodpornić na to wszystko, co ci ludzie mówili lub pisali o mnie. Ale teraz skupiam się tylko na tych, którzy mówią: „Uwielbiam cię, AI”. Zajęło mi to sporo czasu, musiałem się tak cholernie zestarzeć, żeby to zrozumieć. Cieszę się z obecności tych wszystkich ludzi, którzy mi pomogli. Mówię tutaj o prawdziwych fanach, którzy widząc moje pierwsze mecze, stwierdzili, że będą mi kibicować. Chciałbym móc sprawić, żeby sobie teraz usiedli i pomyśleli, że to jest ich osiągniecie. Bo nic nie można zrobić w pojedynkę. Kiedy jesteś w dołku, potrzebujesz kogoś, kto cię z tego dołka wyciągnie. Chciałbym, żeby wszyscy, którzy mnie zawsze wspierali, czuli się teraz wyjątkowo.
Do oficjalnej uroczystości włączenia nowych nazwisk do Galerii Sław NBA doszło 9 września 2016 roku. Allen Iverson zaskoczył wszystkich, pojawiając się w Springfield w eleganckim czarnym garniturze. Towarzyszyła mu była żona wraz z wszystkimi dziećmi, a także mama. Kiedy AI wszedł na scenę, na której siedzieli specjalni goście – John Thompson, Larry Brown i Julius Erving – otrzymał długą owację na stojąco od zgromadzonej publiczności.
Wzruszony gwiazdor Sixers zaczął swoją 30-minutową przemowę od podziękowań Bogu, oraz przewodniczącemu Galerii Jerry’emu Colangelo. Następnie przeszedł do swoich gości. Podziękował trenerowi Thompsonowi za uratowanie mi życia oraz za podarowanie szansy, kiedy po incydencie w kręgielni żadna inna szkoła w kraju nie była nim zainteresowana. Wtedy właśnie Iversonowi głos po raz pierwszy się załamał i zawodnik z trudem powstrzymywał łzy. Na rozluźnienie zażartował, że uważał się kiedyś za najlepszego w kraju futbolistę, a teraz jak na ironię wstępuje do Galerii Sław jako koszykarz. Dziękując Larry’emu Brownowi, powiedział: Kiedy opuszczałem Georgetown, byłem dobrym koszykarzem, miałem talent, ale kiedy zacząłem słuchać Larry’ego Browna, słuchać jego konstruktywnej krytyki, zrozumiałem jakim wielkim jest trenerem. Dopiero wtedy stałem się MVP, dopiero wtedy stałem się All Starem czy znalazłem się w Pierwszej Piątce NBA. Julius Erving otrzymał podziękowanie za wsparcie i rady oraz inspirację, by iść w jego ślady w Philadelphii.
Iverson podziękował mamie za to, że namówiła go na grę w koszykówkę. Podziękował tacie, który nauczył go, jak ważna jest rodzina. Głos załamywał mu się po raz drugi. Wspomniał także wszystkie swoje dzieci. Tradycyjnie podziękował Michaelowi Jordanowi za inspirację. Wspominał, gdy zobaczył go po raz pierwszy na parkiecie, jak nierzeczywisty mu się wydawał w swoich “jordanach”. Podziękował także przyjaciołom z NBA, m.in. Chrisowi Paulowi, Lebronowi Jamesowi i ich rodzinom. Gary Moore otrzymał podziękowanie za pokazanie mi, że jeśli w sporcie trzeba wybrać pomiędzy mną, a tobą, to wybieram mnie. Następnie doprowadził publiczność do śmiechu, wymieniając m.in. Biggie Smalla, Tupaca Shakura, Jadakissa czy Michaela Jacksona za stworzenie ścieżki dźwiękowej mojej kariery. Wymienił nazwisko Deana Barry’ego, który nauczył go crossovera: Gdyby nie on, to być może nawet bym tu nie stał. Kiedy Iverson wymienił nazwisko Pata Croce’a, na sali po raz kolejny rozległy się głośne oklaski: Jedyne, co mogę powiedzieć, kiedy o nim myślę, to wiara i miłość. To on uwierzył we mnie. Uwierzył, że to ja jestem tym zawodnikiem, który może ponieść jego zespół na swoich barkach.
Słodko – gorzkie relacje z mediami uczyniły mnie silniejszym – mówił AI, odnosząc się jednocześnie do Stephena A.Smitha: Był ze mną przez całą moją karierę, to mój brat. Nie przestawaj mi mówić, co robię źle, to twoja praca! W kolejnej części przemówienia padły podziękowania w stronę fanów na całym świecie (ze szczególnym uwzględnieniem Chin: Jeżdżę do Chin co roku i będę to robił do końca życia!). Kiedy Iverson wspomniał kibiców z Philadelphii, na sali można było usłyszeć okrzyki “M-V-P”. Moje relacje z nimi są jak żadne inne. Dziękuję im za wsparcie przez te wszystkie lata. Pozwoliliście mi dojrzeć, popełnić wszystkie te błędy, nigdy mnie nie zostawiliście. Nieustannie mnie wspieraliście tak, jak powinni to robić prawdziwi fani – tłumaczył Iverson, który przeszedł do podziękowań w stronę kolegów z drużyny, wymieniając niemal każdego z pamiętnego składu z sezonu 2000/01. Podziękował również zawodnikom Denver Nuggets i kibicom z Colorado.
Pod koniec Iverson odniósł się do „najważniejszej osoby w jego życiu”, czyli Tawanny Iverson: Dwadzieścia cztery lata wzlotów, upadków, ale prawdziwej miłości. Nie wiem jak mam ci dziękować za to, co dla mnie zrobiłaś. Nie tylko chodzi mi o sprawy związane z moją karierą, ale także za dbanie o mnie, kochanie mnie w sposób w jaki to robiłaś. Za dbanie o to, jakim człowiekiem jestem i jakim powinienem być, aby dawać przykład naszym dzieciom. Byłaś dla mnie najlepsza, wiele ci zawdzięczam i nie mogę się już doczekać kolejnych dwóch dekad z tobą. Chciałbym, żebyś była z siebie dumna i rozumiała, że to ty jesteś Hall od Fame – mówił koszykarz, podczas gdy jego była żona nie potrafiła ukryć łez.
Kończąc, Iverson podziękował wszystkim, którzy stanęli na jego drodze podczas kariery w NBA, wspierali go i pomagali podjąć trudne decyzje. Podziękował również wszystkim, którzy nie są już moimi przyjaciółmi, wywołując ostatni wybuch śmiechu na sali. Za to, że dali się poznać ze swojej prawdziwej strony i sprawili, że jeśli będę szukał nowych przyjaciół, to będę teraz wiedział, jak poznać tych prawdziwych.
Big 3. Latem 2017 roku raper Ice Cube ruszył z ligą „Big 3”, w dużej mierze promowanej nazwiskiem Iversona. Chodziło o sentymentalny powrót do przeszłości – w lidze grali byli zawodnicy NBA, a 3-osobowe składy rozgrywały co tydzień pojedynki na połowie parkietu do zdobycia 50 punktów. AI został nie tylko gwiazdą swojego składu „3’s Company” (w którym znaleźli się jeszcze Dermarr Johnson, Andre Owens, Mike Sweetney, David Hawkins, Al Thornton i Ruben Patterson), ale także kapitanem i grającym trenerem.
Niestety oczekiwania fanów nie znalazły pokrycia w rzeczywistości. W pierwszym, wygranym spotkaniu Iverson grał tylko przez 9 minut (2 punkty, 2 asysty) i mimo wcześniejszych treningów, wyglądał na pozbawionego formy i szybkości. Nie pokazał namiastki tego, do czego nas przyzwyczaił na parkietach NBA. W drugim meczu (2 punkty, 3 zbiórki) wypadł jeszcze gorzej i prezentował się słabo nawet na tle o wiele starszych zawodników. Następne opuścił z polecenia lekarza jedno spotkanie i do końca rozgrywek zdecydował się pełnić już tylko i wyłącznie rolę trenera, bez wychodzenia na parkiet. Z tego powodu usłyszał buczenie na meczu rozgrywanym akurat w Phladelphii, kiedy czekający z utęsknieniem fani nie zobaczyli go z piłką. Kiedy na grę w Dallas w ogóle się nie stawił i to bez powiadomienia władz ligi, został karnie odsunięty na jedno spotkanie. Krótko po tym incydencie widziano go w kasynie w Chicago. To wszystko ostatecznie sprawiło, że Allen Iverson z przygody z „Big 3” wyszedł zupełnie bez twarzy, a w przyszłości trudno będzie się doszukać sensu jego zaangażowania w podobne projekty.
Życie prywatne. Po zakończeniu kariery Allen Iverson zamieszkał najpierw w Charlotte, a następnie w Miami (niektóre źródła podają, że mieszka wciąż w Charlotte lub jest właścicielem obu domów). Żyje razem z dziećmi i swoją byłą żoną, z którą pogodził się – jak twierdzi – już miesiąc po rozwodzie. Mieliśmy wzloty i upadki, dobre i złe czasy, rozwiedliśmy się, rozstaliśmy i to wszystko… Ale koniec końców będziemy na zawsze razem. Tak powinno być (…) Jestem teraz prawdziwym ojcem. Robię rzeczy, do których nigdy nie przywiązywałem wagi. Oni nigdy nie mieli ojca na pełen etat, ale teraz mają. Jestem tu teraz dla nich. Gdy jestem starszy, nie wyobrażam sobie jaki rodzic nie chciałby być ze swoimi dziećmi. Wcześniej tego nie rozumiałem. Dla mnie to jest bezcenne – powiedział.
Z kolei w wyjątkowo szczerym wywiadzie, cztery lata po rozwodzie, wyznał: Musisz zrozumieć, że to ty to spier…eś. Jeśli byłbyś dostatecznie dojrzały, żeby sprostać małżeństwu, odegrać swoją rolę, nigdy nie napotkałbyś żadnych wybojów na tej drodze. Więc trzeba wskazać palcem na Allena Iversona. Mój rozwód był bardzo, bardzo, bardzo spóźniony. Był odwlekany pewnie od naszej pierwszej rocznicy ślubu. Zajęło to jej 12 kolejnych lat, a to dlatego, że nie chciała rozbić naszej rodziny. Rozwód był jej ostatnim pomysłem, jak zdobyć moją uwagę. Próbowała wcześniej wszystkiego innego, nawet poradni małżeńskiej, ale to wszystko zawiodło. Dopiero papierek, na którym napisano Iverson kontra Iverson, 76ers kontra 76ers, Georgetown kontra Georgetown, przykuł moją uwagę. Patrzysz na drugi koniec sali sądowej i widzisz osobę, którą kochasz bardziej niż siebie samego, wtedy do ciebie dociera. Tak jak jestem silny, tak wtedy poczułem się zupełnie bezradny – powiedział Iverson dla Sports Illustrated, dodając: Ona mówiła wiele rzeczy. Ja mówiłem wiele rzeczy. Potem jej prawnik mówił różne rzeczy, mój robił to samo i sprawa wymknęła się nam spod kontroli. Wzajemnie siebie raniliśmy. Straciliśmy sporo pieniędzy. Nasze dzieci przeszły przez trudne chwile, tak samo nasza rodzina. I gdzie to wszystko nas zaprowadziło? Znowu jesteśmy razem (…) [Kłótnie – przyp.] wciąż się zdarzają. Robię błędy. To się dalej zdarza. Mówiłem kiedyś prasie, że jak będę miał 40 lat, to nie będę popełniał tych samych błędów, co 15 lat wcześniej. To okazało się cholernym kłamstwem. Wciąż robię te błędy, wciąż przeszłość mnie prześladuje. Ale nauczyliśmy się, że możemy przyjąć do wiadomości, że nie zgadzamy się na jakiś temat. A ona wciąż jest Panią Iverson, czyli kimś, kim zawsze chciałem, żeby była.
Odkąd Iverson pożegnał się z NBA, chętnie dzieli się swoim życiem na Instagramie. Media społecznościowe dopiero powstawały i rozwijały się, kiedy zawodnik kończył swoją karierę, a szkoda, bo z pewnością byłyby na nich gwiazdą. Iverson na Instagramie regularnie pokazuje między innymi jak mieszka, dzieli się zdjęciami i filmikami rodzinnymi czy tymi, na których widzimy go z przyjaciółmi, innymi zawodnikami, promującego młodych koszykarzy i koszykarki.
View this post on Instagram
Biznesman Iverson. Kiedy w 2015 roku Allen Iverson po raz pierwszy oficjalnie zdementował plotki o swoim bankructwie, malkontenci mogli kręcić głowami z niedowierzaniem. Jednak kolejne decyzje biznesowe AI powinny sprawić, że nikt nie będzie się już martwił stanem jego finansów.
W 2015 roku Iverson podpisał wieloletni kontrakt reklamowy z firmą Stance, zajmującą się produkcją sportowych skarpetek. Trzy lata później został główną twarzą PointsBet – australijskiej internetowej firmy bukmacherskiej, która wchodząc na amerykański rynek w 2018 roku oparła swoją kampanię reklamową wokół Allena Iversona, który miał mieć „Odpowiedź” na wszystkie pytania nowych użytkowników. Seria reklam i materiałów promocyjnych pokazywana była w USA i Australii. W 2022 roku AI został jednym z około 100 inwestorów wartego 46 milionów dolarów funduszu firmy Metaplex, umożliwiającej swoim użytkownikom tworzenie własnych tokenów NFT w obszarze gier wideo i metaverse. W tym samym czasie wystąpił wraz z Tyronnem Lue w amerykańskiej reklamie TikToka, w której para zachęcała do korzystania z tej aplikacji, w zabawny sposób nawiązując do słynnego „step over” Iversona nad Lue w pierwszym meczu finałów NBA w 2001 roku.
Jednak najbardziej lukratywną umowę być może podpisał w 2021 roku. Wówczas współpracę zaproponował mu Al Harrington, którego firma Viola zajmuje się sprzedażą ekskluzywnych produktów z konopi indyjskiej w tych stanach, w których jest to legalne. W przeszłości wiele osób zwracało się do mnie w sprawie marihuany. Ale żadna z ofert do mnie nie przemawiała, dopóki nie dostałem telefonu od Ala. Al wyjaśnił mi swoja wizję i co próbuje z nią zrobić, jak stara się pomóc ludziom – głównie „naszym” ludziom, jak stara się ich edukować i uświadomić im korzyści płynące z marihuany oraz stygmę, jaka istniała wokół niej – oświadczył. Iverson przy okazji promocji Violi przyznał, że sam zaczął palić na swoim drugim roku w Georgetown i to każdego dnia. Przestał kilka miesięcy po swoim debiucie w NBA po jednym z incydentów, kiedy zrozumiał, że w jego przypadku marihuana powoduje momenty w których czuje się jak w transie i kiedy puszczają mu wszystkie hamulce (dodatkowo został aresztowany za posiadanie skręta w 1997 roku i musiał się przez rok poddawać testom anty-narkotykowym). Wtedy zadecydował, że jedyne używki z jakich będzie korzystał to alkohol, stąd jego zamiłowanie do szampanu Dom Perignon i piwa Corona. Harrington namówił go jednak do spróbowania marihuany ponownie, kiedy jedna z dwóch serii firmowanych nazwiskiem Iverson otrzymała właśnie winogronowy smak Dom Perignon.
Viola, w którą zainwestowali m.in. Ben Gordon, J.R. Smith, Kenyon Martin, Josh Childress i DeMarcus Cousins, a którą reklamował też Ben Wallace, poza wyrobami z konopi sprzedaje również elektroniczne inhalatory, zapalniczki, t-shirty, czapeczki i inne gadżety. Dla mnie kluczowe jest bycie częścią pierwszej korporacji związanej z produktami wytwarzanymi z konopi indyjskich należącej do czarnych – wyjaśnił AI. Wg. Forbes w 2021 roku przemysł konopi indyjskich, generujący rocznie 25 miliardów dolarów z legalnych źródeł, tylko w 2% miał czarnoskórych właścicieli. W 2022 roku wartość firmy Harringtona została oszacowana na 100 milionów dolarów.
Allen Iverson wciąż współpracuje z Reebokiem w ramach swojego kontraktu, otrzymując dożywotnio około 800 tysięcy dolarów rocznie. Reebok regularnie udostępnia w ramach re-edycji stare modele lub inne limitowane serie butów „The Answer” i decyduje się na kolejne akcje promocyjne z udziałem AI. Do wyboru jest 18 różnych modeli produkowanych w latach 1996 – 2014. Tym samym koszykarz może się pochwalić trzecią najdłużej istniejącą współpracą tego typu w sporcie zawodowym, obok partnerstwa Michaela Jordana i LeBrona Jamesa z Nike. Jak już wcześniej wspomniałem, w 2030 roku, kiedy Iverson skończy 55 lat, Reebok wypłaci mu 30 milionów dolarów ze specjalnego funduszu oszczędnościowego założonego w 2001 roku.
Dalsze wyróżnienia. Latem 2015 roku, związek zawodowy koszykarzy (NBPA) nagrodził Allena Iversona podczas inauguracyjnego rozdania swoich nagród. AI otrzymał statuetkę „Game Changer Award” dla zawodnika, który przyczynił się do zmiany oblicza ligi. Nagrodę wręczył Chris Paul, mówiąc o nieustępliwości Iversona, jego twardym charakterze, wprowadzeniu do ligi nowych elementów i podejściu, jakby każdy dzień był ostatnim. Z powodu jego stylu, wyglądu i jego gry, to właśnie on zmienił tą grę – podsumował Paul. Iverson podziękował Michaelowi Jordanowi, swoim fanom, rodzinie i obecnej na uroczystości byłej żonie Tawannie oraz zawodnikom, którzy go wybrali. Stwierdził, że ta nagroda ma dla niego największą wartość, bo zadecydowali o niej zawodnicy, których zna z parkietów. Ludzie mnie teraz pytają, co słychać. Odpowiadam im w 99.9% przypadków to samo. Mówię, że wciąż walczę, tylko runda jest inna. Świat tak wygląda, że toczysz jedną wielką walkę złożoną z wielu rund. Tak właśnie jest. Jeden dzień jest jak jedna runda. Możesz dostać nokaut, inne rundy są dobre, jeszcze inne mniej. Ale liczy się tak naprawdę tylko jedno – żeby się podnieść i walczyć dalej – dodał.
W grudniu 2019 roku w Bethel High School do której uczęszczał Iverson, została oficjalnie otwarta sala gimnastyczna jego imienia – „Allen Iverson Gymnasium”. Chciałbym podziękować szkole średniej Bethel za to, że już na samym początku we mnie uwierzyła. To nawet nie wygląda jak rzeczywistość, bo to sala na której tak naprawdę nauczyłem się podstaw gry! – powiedział na uroczystości AI.
W 2021 roku udzielił wywiadu dla filmu „Vince Carter: Legacy”, w którym wraz z m.in. Juliusem Ervingiem, Charlesem Barkley’em, Dirkiem Nowitzkim, Jasonem Kiddem i innymi legendami NBA opowiada o Carterze. Rok później mogliśmy oglądać jego kilkusekundowe, zabawne cameo w filmie fabularnym „Hustle” z udziałem Adama Sandlera. Iversona widzimy tam w wideo-rozmowie, w której chwali protagonistę filmu nawiązując do swojej przemowy o treningach, których jego zdaniem on również nie potrzebuje. Podobnie jak wielu innych byłych zawodników, Iverson od czasu do czasu udziela krótkich wywiadów i wypowiedzi, które są wykorzystywane w mniejszych projektach dokumentalnych, ponadto okazjonalnie gości w programach sportowych.
Na początku 2022 roku Allen Iverson znalazł się na liście „75 Najlepszych Zawodników Wszechczasów” stworzonej z okazji 75-lecia ligi NBA. Były zawodnik Sixers znalazł się na 40. miejscu z wyjaśnieniem: Wpływ Iversona wykraczał daleko poza jego wyczyny na parkiecie. A tych było mnóstwo: 11-krotny All-Star, siedmiokrotny członek All-NBA, czterokrotny król strzelców, dwukrotny All-Star MVP, 2000-01 NBA MVP. Ale zrozumienie całej jego wielkości, zrozumienie, jak ważny jest Iverson w historii koszykówki, wymaga pewnego wyczucia tego, co reprezentował, epoki, w której się pojawił i co zainspirował.
Epilog. Wbrew przepowiedniom wielu kibiców koszykówki i wbrew temu, co media pisały o nim pod koniec trwania jego kariery, Iverson na emeryturze nie popada w tarapaty związane z prawem, alkoholem czy hazardem. Nie wydaje się mieć najmniejszych problemów finansowych, za to wciąż aktywnie działa w swojej „Crossover Foundation”, organizując coroczne wydarzenia charytatywne i turnieje koszykówki oraz softball’u dla dzieci. Mimo rozwodu wciąż mieszka i jest widywany z byłą żoną Tawanną, z którą wychowuje najmłodsze ze swoich pięciorga dzieci. Przetrwał najtrudniejsze chwile i upadek w ostatnich latach kariery zawodowej, z powodzeniem odnajduje się na sportowej emeryturze i wykorzystał – chociaż z wieloma perturbacjami – swój talent i szansę, podarowaną mu przez los.
W jakiś sposób udało mu się dojrzeć do roli ambasadora NBA, pojawiając się często na meczach Sixers i kibicując im jak wariat, czasami udzielając wywiadów, w których dzieli się osobistymi myślami na temat tego co dobre i co złe w dzisiejszej NBA. Jest teraz raczej uważany za kochanego i zwariowanego wujka, a nie niedojrzałego zawodnika, którego nie sposób trenować i który powtarza ciągle coś o treningach – napisał w 2022 roku znany dziennikarz Skip Bayless w artykule dla „GQ Magazine”, który w całości poświęcił aby przyznać, że całą karierę bezpardonowo i niesłusznie krytykował koszykarza, którego wówczas nie rozumiał i któremu wróżył marną przyszłość, a dzisiaj uważa za jeden z największych fenomenów wśród czarnoskórych sportowców.