Bulls – Sixers 111:118

Wygrywamy z Chiciago. Tym samym wciąż jesteśmy drużyną, która tylko dwukrotnie przegrała przed własna publicznością.

Garść statystyk:

Furkan Korkmaz – 31 pkt. (!!!), 5 zbiórek i 3 asysty. Trójki rzucane na skuteczności 54.5%. Joel Embiid zagrał przez prawie 31 minut rzucając 28 pkt. dodając do tego 12 zbiórek. Ben Simmons zgarnął triple – double – 19/10/10

Po stronie Bulls świetnie zagrał Zach LaVine – 32 punkty.

 

9 myśli na temat “Bulls – Sixers 111:118

  • 10 lutego 2020 o 00:40
    Permalink

    Korkmaz is on fire :D 17pkt, 4/5 za 3 w 7 min z ławki!

    Odpowiedz
  • 10 lutego 2020 o 00:47
    Permalink

    Furk znów szaleje. Podoba mi sie również obrona na całym boisku już w 1Q

    Odpowiedz
  • 10 lutego 2020 o 11:28
    Permalink

    Pierwsza piątka powinna wyglądać następująco Simmons- Korkmaz – Robinson- Harris- Embiid. Ewentualnie za Robinsona można wstawić Richardsona. Duzo lepiej wygląda gra w takim ustawieniu i widać że każdy ma swoje miejsce na parkiecie a nie jak bywało że Embiid, Horford i Harris stali na obwodzie.
    Nic lepszego się tej drużynie nie mogło przydarzyć niż wystrzał formy Korkmaza . Nie trzeba szukać shootera na rynku

    Odpowiedz
  • 10 lutego 2020 o 12:54
    Permalink

    Co powiecie na ściągnięcie kogoś z dwójki Weiters, Thomas.

    Odpowiedz
  • 10 lutego 2020 o 12:56
    Permalink

    Weiters pochodzi z phili a Thomas ma świetny rzut ponad 40%

    Odpowiedz
  • 10 lutego 2020 o 13:46
    Permalink

    Słaby pomysł obaj są zawodnikami z problemami. Thomasowi jeszcze bym dał szansę ale Waiters to jest rak dla każdej drużyny wątpię żeby go ktoś chciał.
    Myślę że z z Robinsona będzie spora pociecha A Horford niech trochę sobie odpocznie na ławce

    Odpowiedz
  • 10 lutego 2020 o 17:11
    Permalink

    Po ostatnich wypowiedziach Branda na temat drużyny można wywnioskować, że na zmianę na stołku trenerskim nie ma w tym sezonie co liczyć, więc porażki nic nam nie dają. Nie wierzę, że w tym sezonie coś sensownego uda nam się ugrać, ale nie pozostaje nic innego, jak odsunąć kalkulacje i życzyć zwycięstw we wszystkich spotkaniach.
    Szlag mnie tylko trafia, jak słyszę komentarze Embiida o konieczności odzyskania radości z gry. Nie słyszałem, by ktokolwiek z największych narzekał kiedykolwiek, że gra przestała sprawiać mu radość, tymczasem u nas najpierw latem radość odzyskiwał Benek, teraz na etapie przejściowym jest Jojo. Może w momencie otrzymania potrzebnych elementów mistrzowskiej układanki Brown stracił radość z trenowania?

    Odpowiedz
    • 10 lutego 2020 o 19:04
      Permalink

      Tak to jest jak się dostaje maxy po 2 sezonach gry…

      Odpowiedz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *