Sixers – Grizzlies 119:107

Philadelphia 76ers (32-21) podejmowała minionej nocy Memphis Grizzlies (26-26). Gospodarze zgodnie z oczekiwaniami okazali się lepsi, przerywając serię czterech porażek i poprawiając bilans przed własną publicznością na 23-2. Dla rywala to dopiero czwarta porażka w ostatnich 17 grach.

Bohaterem meczu okazał się rezerwowy Furkan Korkmaz, który z dorobkiem 34 punktów (13/17 z gry, w tym 7/9 za trzy), 6 zbiórek i 4 asyst zanotował najlepszy występ w karierze. Joel Embiid (10 punktów, 10 zbiórek, 3 asysty) zagrał tylko 16 minut i nie wyszedł na parkiet w drugiej połowie z powodu bólu szyi.

Sixers zdobyli prowadzenie w drugiej kwarcie, wygranej 32-19. Duża w tym zasługa Simmonsa, który rzucił 5 punktów w ostatnich 40 sekundach pierwszej połowy. W trzeciej kwarcie Sixers dominowali jeszcze bardziej, powiększając przewagę nawet do 33 punktów. Dopiero w ostatniej odsłonie Grizzlies odrobili część strat, wygrywając 41-22.

Ben Simmons zakończył mecz z dorobkiem 22 punktów, 10 asyst, 3 przechwytów, ale też 7 strat. Tobias Harris dodał 21 punktów, 6 zbiórek i 5 asyst. Do gry wrócił Norvel Pelle (5 punktów, 3 zbiórki, 2 bloki w 7 minut!), po kontuzji zobaczyliśmy też zardzewiałego Josha Richardsona (4 punkty i 4 straty w 15 minut z ławki). Na debiut Robinsona III oraz Burksa przyjdzie nam poczekać do niedzieli, kiedy Sixers podejmą Bulls.

5 myśli na temat “Sixers – Grizzlies 119:107

  • 8 lutego 2020 o 11:38
    Permalink

    Mecz miał zupełnie inny obraz niż ten z Bucks i nie mam na myśli tego, że Sixers w tym meczu ewidentnie „siadło” tylko piszę tu o o chęciach, zaangażowaniu. Joel Embiid od pierwszych minut był aktywny, atakował tablice grał twardo, bodaj w drugiej akcji upchnął Jonasa i trafił do kosza ( punkty niestety nie zaliczone bo odgwizdano ofensa, jednak pokazał, że potrafi grac twardo pokazał rywalowi miejsce w szeregu), później wymusił 2 faule ofensywne. W 15 minut w tym meczu zrobił wiecej niż w ostatnich kilku meczach. Ben dzisiaj włożył nowe duracelle ( przechwyt na Morancie pod koniec 1 połowy) i starał się być wszędzie co mu naprwdę wychodziło. Na co jednak warto zwrócić uwagę to fakt, że gra wygląda zupełnie inaczej gdy Ben gra pod koszem. Skupia na sobie w ten sposób obronę, co nie ma miejsca gdy jest na obwodzie. Norvell zaliczył wejście smoka i pokazał, że wart był podpisania. Powiało optymizmem, jednak nie bedę chwalił dnia przed zachodem słońca bo mam cały czas świadomość kto siedzi na ławce trenerskiej.

    Odpowiedz
  • 8 lutego 2020 o 12:04
    Permalink

    Dla mnie ten mecz bardzo przypominał ten z Bucks, ale poziom rywala inny stąd i plus 33 a nie minus 15.

    Odpowiedz
  • 9 lutego 2020 o 00:58
    Permalink

    Potrzebowałem odpoczynku i snu po ostatnich porażkach ale obejrzałem powtórkę. Można odnotować na pewno jak już wspomniał sixersfan lepszą atmosferę i zaangażowanie, częste piąteczki między Jojo i Benkiem nawet po nieudanych akcjach, gestykulacja, komunikacja i reakcja ławki. Simmons to bestia w defensywie ale dalej mam focha za „niekompletne umiejętności na pozycji rozgrywającego”.
    Mecz był wyrównany do czasu jak Furk nie odpalił. Chwalić specjalnie nie będę bo i rywal wątpliwej jakości. Jak to ładnie mówił Iverson, Sixers powinni teraz grać w każdym meczu jakby był ich ostatnim i może wróci mi radość do oglądania.
    Pytanie teraz jak trener ustawi zespół. Myślałem o ustawieniu Burks/Richardson/Harris/Simmons/Embiid . W takiej sytuacji Benek będzie otoczony strzelcami i dalej może być rozgrywającym. W open court dać mu piłkę a przy spowolnieniu gry i tradycyjnemu zagęszczaniu środka oddawać do Burksa i Richardsona którzy mogą grać P&R i wykreować swój rzut a Simmons bliżej kosza. Horford na ławę gdzie przy odpowiedniej rotacji dostanie swoje minuty. Mam też nadzieję że minuty Thybulle mocno nie ucierpią

    Odpowiedz
    • 9 lutego 2020 o 11:04
      Permalink

      Zdecydowanie się zgadzam z pomysłem burksa w pierwszym składzie i horforda z ławki. Embiid i Al nie mogą grać razem ale horford mógłby być naszym Manu Williamsem ;) momentalnie każda drużyna musiałaby od nowa myśleć nad taktyką pod nas a przy jak najbardziej rozdzielonych minutach Ala i JoJo, któryś strasznie by ich miażdżył bo po prostu niewiele drużyn na dwóch na tyle kompetentnych obrońców na C żeby przez cały mecz kryć elitarnych zawodników na tej pozycji. Kwestia dojrzałości Horford i cojones Browna…

      Odpowiedz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *