Mecz 2: Sixers – Hawks 118:102

1-1. Ojjj to będzie dużo cięższa seria, niż nam się wydawało. Nawet z grającym Embiidem, zespół Atlanty pokazuje, że jest bardzo groźny.

Q1: Wow co za start! 10-2 po trzech minutach i czas dla Hawks. Szalejący Harris zdobywa 12 z pierwszych 16 punktów przy skuteczności 6/7 z gry. 23-6 po siedmiu minutach i wspaniała atmosfera na trybunach. Punktują Joel, Curry oraz Green. Jednak tu obrona jest kluczowa. Sixers od początku mocno siadają na gościach, a Younga od pierwszych minut kryje Simmons. Goście po drugim faulu Capeli od razu stają strefą. Jaka jest najlepsza odpowiedź na takie krycie? Trójeczka Currego, a po niej penetracja i podanie do ścinającego Bena. Końcówka kwarty już nie tak piękna, tylko 1/4 z wolnych Embiida, Atlanta ciut lepiej. Jednak Harris po krótkim odpoczynku ciągle gorący. Kolejne 4 punkty, łącznie zdobył już 16! Pierwszą kwartę kończymy prowadzeniem 33-20.

Q2: Hawks odrabiają straty, 5 punktów Gallinari’ego, to ich mocny punkt póki co. 0-5 na start i coach Rivers szybko prosi o przerwę. Nie można dać złapać kontaktu przyjezdnym po tak świetnym otwarciu. Ojjj znowu bardzo źle ułożyło się rotowanie składem. Fatalnie w mecz wszedł Korkmaz, Hill też słabo, Atlanta się nakręca i zrobili run 13-2! Szybko wracamy do pierwszej piątki, całe szczęście. Tylko musimy mieć jakiś impuls z ławki, szkoda że Milton się zagubił i nawet nie wącha parkietu. Dunk za dunk Capeli i Embiida, trójka Curry’ego i odskakujemy z powrotem na +9. Ależ dobry fragment Embiida. W ataku dwa razy półdystans, w obronie świetna obrona pick&roll. Szkoda, że skończył to w głupi sposób. Faul w ataku na Danilo, dał się sprowokować i omal na wyleciał z parkietu za odepchnięcie przeciwnika. Przy komfortowym prowadzeniu, dostajemy dwie trójki na koniec kwarty i cała gra praktycznie się wyrównuje. 57-55 do przerwy. Świetnie bronimy Younga, tylko co z tego, skoro duet Huerter-Gallinari razem zdobywają 30 punktów na świetnej skuteczności. Kevin jeszcze nie spudłował! 32-0 w pojedynku rezerw! Wow.

Q3: Startujemy po przerwie, ja trochę w nerwach, Sixers spokojnie. Podoba mi się, dobre, mądre akcje w ataku. Curry już 5/5 za trzy. Mamy dzisiaj istnych trzech muszkieterów. Trójka Curry-Harris-Embiid w tej chwili zdobyła 64 z 73 punktów! Udaje się odskoczyć na +8 punktów. Time out dla Hawks. No i wrócił Huerter, dalej bezbłędny. To tego typu wieczór, że jakby nie był kryty to piłka wtoczy się do kosza. 20 punktów tego zawodnika. Gdy gra znowu zaczęła się układać, Bogdanovic akcja po akcji ląduje dwie trójki i już prawie remis. Trzeba przyznać, że Atlanta jako całość tworzy mocna ekipę i nie zamierzają odpuszczać ani na moment. No i wywołałam Miltona! Pierwszy raz na boisku w trzeciej kwarcie, zaczyna od trójeczki, chwilę później Thybulle w kontrze. 5 punktów ławki, to już coś, Atlanta musi uważać na więcej osób. Spryciarz Joel raz za razem wymusza osobiste. Przy akompaniamencie 'lets go process’ dorzuca kolejne oczka. Kolejna trójka Miltona równo z syreną kończącą kwartę! Zyskujemy troszkę oddechu, 91 do 84 przed najważniejszą częścią gry.

Q4: Prosiłem w myślach o dobre rozpoczęcie, to jest to! Milton lob do Howarda i wsad, Milton z półdystansu, Howard z ponowienia trafia i pręży muskuły. Takich Sixers chcemy oglądać. W końcu widać więcej niż trzech zawodników. Hill dołącza do imprezy, przechwyt i punkty z kontry. Trzecia trójka Miltona, chwilę później leci czwarta! Ależ jego wprowadzenie oraz gra to game changer. 22-4 odkąd wszedł na parkiet. Howard 2/2 z osobistych. Ben, da się? Plus 18 punktów się zrobiło. Zastanawiałem się, czy Rivers wróci do podstawowych graczy gdy maszyna tak trybi. Wrócił, jednak Sixers dalej kontynuują dobre granie. Piękny blok Thybulle na Youngu. Ależ mu się to należało. Kilkukrotnie już dostawał gwizdki, podczas gdy to on inicjuje kontakt z Matisse po to żeby teatralnie odpaść. Ale hej, my też mamy swojego cwaniaka w tej kwestii. Już 16 osobistych oddawał Embiid. Trafił 12 z nich. Do końca meczu już wszystko pod kontrolą. 40 punktów Embiida, to najwięcej w play-offs gracza 76ers od 2003 roku i Iversona.

Przenosimy się do Atlanty, trzeba odebrać przewagę parkietu. Miltona już odzyskaliśmy, teraz pora na prowadzenie w serii.

3 myśli na temat “Mecz 2: Sixers – Hawks 118:102

  • 9 czerwca 2021 o 02:48
    Permalink

    SHAKE! Pojawił się w zasadzie zza grobu w momencie gdy bardzo tego potrzebowaliśmy

    Odpowiedz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *