Raptors – Sixers 128:94

Philadelphia na mecz z Toronto wyszła w składzie: (PG) Jerryd Bayless, (SG) J.J. Redick, (SF) Robert Covington, (PF) Ben Simmons, (C) Amir Johnson.

I kwarta:

Brak obecności Joela Embiida dał się we znaki. Mimo iż mecz zaczęliśmy dobrze (Simmons podaje do Johnson’a, a ten zawiesza się na koszu) to tak się niestety nie skończył. Raptors zaczęli grać po łuku i każde niemal podanie kończyło się albo wejściem pod kosz, gdzie Sixers faulowali i faulowali i jeszcze raz faulowali [sic!] lub rzutem za trzy. Na 3 min. przed końcem pierwszej kwarty Raptors mieli run 9-0 a zegar wskazywał wynik 26-16. 1 kw. to kwarta wielu strat, niedokładnych podań i zagubionego na parkiecie Sarica. Pod koniec 1 kw. Sixers przegrywali 36-19.

II kwarta:

Na początku drugiej kwarty szybko zrobiło się 25 – 40 dla Raptors. Świetnie w dniu dzisiejszym grał Serge Ibaka, który był solidnym ogniwem defensywy zespołu z Kanady. Blokował, zbierał grał po prostu wzorowo. Niestety o naszej defensywie pisać nie będę, gdyż jej nie było. Otuchy nie dodał nam także w tym spotkaniu J.J. Redick, który tracił często piłkę, a jego celność pozostawiała wiele do życzenia. Na pierwszą przerwę w tej kwarcie Sixers schodzili przy stanie 30-42. Kolejnym mankamentem (co także zauważyło Bleacher Report) były rzuty osobiste Fultz’a widać, że chłopak ma z tym spory problem. II kwartę Sixers przegrywają 49-62.

III kwarta:

Trzecia kwarta była dobiciem Sixers. Raptors grali agresywnie pewnie i mieli w swoich szeregach DeRozan’a oraz Lowryeg’o, którzy dobrze się znają i świetnie ze sobą współpracują. Trzecią kwartę przegraliśmy 71-102.

IV kwarta:

W czwartej kwarcie na parkiecie pojawił się Nik Stauskas, ale na niewiele się to zdało. Po za kilkoma dobrymi akcjami Simmonsa i trójką Anderson’a nie mieliśmy powodów do zadowolenia. Toronto znów dobrze grało po obwodzie, wchodziło pod kosz i wykorzystało atut własnej hali rozbijając nas 128-94.

Szansę na pierwsze zwycięstwo będziemy mieli 24 października, kiedy to zagramy na wyjeździe z Detroit Pistons.

12 myśli na temat “Raptors – Sixers 128:94

  • 21 października 2017 o 21:08
    Permalink

    Nie można się zrażać wczorajszym meczem, trzeba siadać i oglądać ;) Dzisiaj z tego co widziałem bez Emiida, prawdopodobnie Okafor w S5. Zobaczymy czy vege dieta faktycznie dała pozytywny efekt i Jah potwierdzi niezłą dyspozycje z preseason. A raczej czy pokaże na tyle jaj, że zacznie grać na poziomie adekwatnym do jego talentu. Spodziewam się, że w sezonie będzie dużo meczy takich jak wczoraj ale też takich w których będziemy wyglądać jak mocny team na playoffy. Przypadłość młodych, jeszcze nie zgranych drużyn bez doświadczenia. Oczekuję dzisiaj sportowej złości, głodu do gry i abyśmy wyglądali bardziej tym razem jak ten team na playoffy.

    Odpowiedz
  • 21 października 2017 o 21:10
    Permalink

    Na zwycięstwo poczekamy chyba do poniedziałku. Ale obym się mylił ;)

    Odpowiedz
  • 22 października 2017 o 00:11
    Permalink

    też Wam strona nba.com muliiii? przeciazona cala….

    Odpowiedz
  • 22 października 2017 o 00:37
    Permalink

    Amir Johnson w S5, kiepsko to widzę ;)

    Odpowiedz
  • 22 października 2017 o 01:47
    Permalink

    Nie dam rady chyba dotrzymać do końca…Znowu zero pomysłu i siepanie trójek.

    Odpowiedz
  • 22 października 2017 o 02:54
    Permalink

    Ja sie poddalem, nie do ogladania mecz… A mialo byc lepiej w tym sezonie ehh

    Odpowiedz
  • 22 października 2017 o 10:39
    Permalink

    To jest właśnie najgorsze, oczekiwania są spore, na pewno dużo większe niż możliwość Phili na ten moment ale chyba nikt nie spodziewał się takiej padaki. Wiadomo że dopiero początek ale wczoraj dotrwałem do końca 1 połowy. Ledwo. Simmons za to jakby odważniej.

    Odpowiedz
  • 22 października 2017 o 10:46
    Permalink

    Dobrze, że następny mecz back-to-back zagramy dopiero 30 listopada, bo bez Embiida obrona pod koszem nie istnieje. Może wyglądałoby to lepiej, gdyby Holmes był zdrowy… Ale nie ma co wyciągać pochopnych wniosków z naszych porażek, bo skrócony preseason sprawia, że ekipy młode oraz mocno zmienione w stosunku do poprzedniego sezonu będą się zgrywać dopiero w trakcie sezonu. Wizards i Raptors to drużyny, które od kilku lat grają w play-offach z tym samym trzonem, a Celtics są po prostu bardzo mocni, nawet bez Haywarda i Smarta. Pierwsze dziesięć meczów zakończymy w najlepszym razie z bilansem 4-6, bo nie widzę możliwości na powstrzymanie obwodu Rockets (szczególnie przy tej formie Erica Gordona, wow) ani na przebicie się przez defensywę Jazz. I bilans 4-6 uznam już za wielki sukces. Bo o ile zwycięstwo z Pacers i Hawks to obowiązek, o tyle Mavericks i Pistons mogą nam sprawić problemy. Podsumowując – bez nerwów. Tylko mecz z Raptors póki co był spotkaniem bez równej walki, prawda?

    Odpowiedz
  • 22 października 2017 o 10:49
    Permalink

    Ja wytrzymałem tylko 1 połowe, kompletny brak pomysłu na gre. W Toronto było widać styl, zasłony, półdystans DeRozan, to 3 z wypracowanej pozycji, toporna jednak taktyka i styl. U nas kompletnie brak czegokolwiek,akcji po zasłonach kompletnie brakuje, tylko z Noelem i Holmesem czasem alley oopy były, i tak od początku pracy Browna, wynalazki z Sariciem na centrze to juz w ogólne nie rozumiem, Fultz bezpłciowy tylko z parciem na kosz gdzie Ibaka i Valanciunas… Kolejną rzeczą która mi sie rzuciła to kwestia gwizdania sędziów, mam wrażenie że każde minimalne dotknięcie jest gwizdane, sytuacje sporne dla rywali, DeRozan robił co chciał, popraw mnie ktoś jeśli się mylę. Ogólnie źle to wygląda, troche brakuje chemii. Oby zaskoczyło

    Odpowiedz
  • 22 października 2017 o 13:07
    Permalink

    Kolejny sezon kiedy początek jest nieudany. Można się zastanawiać, czy to wina Browna, czy zawodników. Jednak regularność każe sądzić, że jednak to pierwsze. Z biegiem sezonu zapewne się rozkręcimy, ale to co rzuca się w oczy obecnie, to to że nie ma jakiegokolwiek pomysłu na grę i wygląda to bardziej na zasadzie, wymienimy kilka przypadkowych podań a potem kto ma piłkę ten rzuca. To jest decydujący sezon dla trenera, czy poradzi sobie w zespole, którego celem nie jest zajęcie jak najgorszego miejsca, czy jednak jest trenerem bez przyszłości

    Odpowiedz
  • 22 października 2017 o 21:29
    Permalink

    Z cyklu: ciekawostka bez znaczenia, ale…

    Przeglądałem statystyki na nba.com w zakresie liderów danych kategorii. W zbiórkach / mecz Simmons zajmuje 16 miejsce, ale nie ma Embiida: http://stats.nba.com/leaders/?Season=2017-18&SeasonType=Regular%20Season&StatCategory=REB

    Z kolei w kategorii zbiórki total, Embiid zajmuje już 13 miejsce: http://stats.nba.com/leaders/?Season=2017-18&SeasonType=Regular%20Season&StatCategory=REB&PerMode=Totals

    Simmons notuje średnio 10 REB, a Embid 13,5 REB. Dlaczego tego drugiego nie ma na liście? Bo opuścił 30% rozegranych do tej pory meczy i się nie kwalifikuje?

    Ciekawe, prawda…?

    Odpowiedz

Skomentuj ajverson Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *