Sixers – Bulls 116:115

Po przerwie na All-Star Weekend przyszła pora na powrót do ligowej rzeczywistości. Sixers nie bez problemów pokonali Chicago Bulls 116:115, podtrzymując tym samym swoją zwycięską passę.

Na starcie w United Center 76ers wyszli następującą piątką: [PG] Ben Simmons, [SG] JJ Reddick, [SF] Robert Covington, [PF] Dario Saric, [C] Joel Embiid.

Początek spotkania przebiegał pod dyktando podopiecznych Bretta Browna. Punkty Simmonsa i Embiida pozwoliły na serię 13:2 i odskoczenie z wynikiem. Solidnie spisywała się wówczas defensywa Philly, sprawiając Bulls  problemy z odnalezieniem czystej pozycji do rzutu. Przy wyniku 22:7 o przerwę na żądanie poprosił szkoleniowiec gospodarzy. Jak się później okazało, przyniosła ona oczekiwane efekty, a Byki stopniowo zmniejszały stratę. Po upływie kilku chwil na parkiecie pojawił się Bobby Portis. Rezerwowy Chicago rozpoczął swój popis w ofensywie, pomagając swojej ekipie w nadrobieniu wyniku. Po pierwszej ćwiartce Sixers wciąż prowadzili jednak 33:29.

Drugą część gry ponownie z wysokiego „C” rozpoczęli gospodarze. Obrona Philadelphii zaczęła szwankować, co pozwoliło Bykom na poszerzenie swojego repertuaru w ofensywie i łatwe punkty. Kluczowa okazała się być obecność wspomnianego już Portisa, który po 12 minutach gry miał na swoim koncie 16 oczek, czyli więcej niż wyjściowa piątka Chicago. Następnie byliśmy świadkami wymiany ciosów pomiędzy obiema ekipami. Żadna z nich nie była w stanie odskoczyć. 3 minuty przed syreną oznaczającą koniec drugiej kwarty na tablicy widniał wynik 55:55. Przed przerwą zrobiło się niebezpiecznie, lecz punkty Reddicka nie pozwoliły Bulls na ucieczkę. Mimo wszystko to gospodarze schodzili do szatni na prowadzeniu (69:67).

Trzecią ćwiartkę dobrze rozpoczął Ben Simmons, który zarówno punktował, jak i obsługiwał znajdujących się w lepszych pozycjach partnerów. Obie ekipy szły jednak łeb w łeb. Gdy w bój posłane zostały drugie unity, na parkiecie pozostał Joel Embiid. To on wówczas rozdawał karty. Kameruńczyk trafiał spod kosza, z dystansu, a także solidnie spisywał się w obronie, notując ważny blok. Mimo wszystko starania JoJo nie przyniosły oczekiwanych efektów i to Bulls zakończyli tę część gry na prowadzeniu (93:91).

W ostatniej kwarcie sytuacja zmieniała się jak w kalejdoskopie. Oba zespoły co chwilę obejmowały prowadzenie, choć to Chicago w kluczowych momentach miało przewagę. Na 4 minuty przed końcem, kiedy to gospodarze prowadzili różnicą pięciu oczek, ofensywa Sixers wyglądała bardzo słabo i chaotycznie. Markkanen zdołał zablokować rzut Embiida, lecz ten nie pozostał dłużny i zrewanżował się na koledze Fina.

Po tym, jak zza łuku trafił Lavine (115:110), wiele wskazywało na to, iż to Bulls wyjdą dziś obronną ręką. Nic bardziej mylnego. Po przerwie na żądanie na raty punktował Ben Simmons. Następnie Sixers zdołali powstrzymać rywala przed trafieniem i na 11 sekund przed końcem byli w posiadaniu piłki. Zgodnie z planem ostatni rzut miał oddać JJ Reddick. Został on jednak sfaulowany, lecz trafił oba rzuty osobiste (115:114). Po kolejnym timeoucie grę raz jeszcze wznawiały Byki. Fenomenalnym przechwytem popisał się jednak Joel Embiid, który następnie posłał piłkę do Simmonsa. Ten również został sfaulowany i podobnie jak Reddick, dwukrotnie trafił z linii. Ostatnia akcja Bulls nie zakończyła się zdobyczą punktową i 76ers odnieśli tym samym swoje szóste zwycięstwo z rzędu.

Na szczególną pochwałę zasługuje dziś duet Embiid-Simmons. JoJo zdobył 30 punktów, 13 zbiórek, 5 asyst, 3 przechwyty oraz 4 bloki, z kolei Ben dołożył 32 oczka, 11 asyst i 7 zbiórek.

15 myśli na temat “Sixers – Bulls 116:115

  • 23 lutego 2018 o 08:19
    Permalink

    W końcu ładnie rozegrana końcówka, brawo!

    Odpowiedz
  • 23 lutego 2018 o 10:15
    Permalink

    Koncówka ładna tylko szkoda że tego nie było widać na 9 minutowym skrócie bo tam ze stanu 115-110 puscili od razu ostatnia akcją nieskuteczną akcję Bulls. Kto im płaci za takie skróty?
    Od jakiegoś czasu widac że chłopaki wskoczyli na wyzszy poziom i ładnie funkcjonują jako druzyna. Tylko 9 strat.

    Odpowiedz
  • 23 lutego 2018 o 10:22
    Permalink

    Jaka ładnie rozegrana końcówka? Przecież mieliśmy parę akcji, gdzie mogliśmy wyjść na prowadzenie, a po trójce LaVine’a było już +5. Gdyby nie frajerskie podanie Valentine’a z autu na kilka sekund przed końcem byłoby kiepsko. Potrzebny byłby faul i potem przy ewentualnych obu trafionych – trójka, żeby doprowadzić do dogrywki.
    Z drużynami pokroju obecnych Bulls powinniśmy radzić sobie bez nerwowych końcówek. Drużyna poza Jojo i Benem praktycznie niewidoczna. Reddick w obronie niezmiennie mnie irytuje.

    Odpowiedz
  • 23 lutego 2018 o 10:51
    Permalink

    Chodzi mi o wyciągnięcie meczu ze stanu -5.

    Odpowiedz
  • 23 lutego 2018 o 11:44
    Permalink

    Wychodzi na to, że nawet Bulls mają lepszą ławkę od nas… Kompletnie nie rozumiem, czemu dalej gra Johnson, a Holmes dostaje szanse tylko gdy nie ma Embiida.

    Odpowiedz
    • 23 lutego 2018 o 12:49
      Permalink

      Holmes jest efektowny, lepszy z przodu, jasne. Ale jego efektywność pod koszem jest nadal dość wątpliwa. Nie bez powodu często jest wystawiany na PF zamiast na C – po prostu nie jest rim protectorem. Za to Johnson od biedy może za takiego uchodzić. To jest różnica.
      Inna sprawa to to, że z naszych czterech dzisiejszych rezerwowych tylko jeden potrafi rzucić z dystansu gdy nie jest na całkowicie wolnej pozycji. Bo Johnson i Booker trafiają tylko gdy mają kilka sekund na złożenie się do rzutu, podobnie (lecz trochę lepiej) McConnell. To jest coś na co warto zwrócić uwagę latem.

      Odpowiedz
  • 23 lutego 2018 o 12:47
    Permalink

    Hetman3 przecież takiemu XimoPierto to nikt nie płaci za te skróty tylko żyje z reklam ewentualnie z yt. Chociaż jego podobno zatrudnili akurat do bleacher report czy czegoś takiego jako redaktora :) Jest na kanale FreeDawkins na yt końcówka ze wszystkimi akcjami.

    Odpowiedz
  • 23 lutego 2018 o 14:35
    Permalink

    no i zwykle w takich skrótach nie pokazuja wolnych, a akurat tak sie złożyło, że wczoraj nimi wygraliśmy

    Odpowiedz
  • 23 lutego 2018 o 17:45
    Permalink

    Szczerze to myślałem że to są oficjalne skróty wypuszczane przez NBA.
    No ławka wygląda tak sobie a była możliwość się wzmocnić.
    Jakieś postępy u Fultza czy dalej uczy się rzucać?
    Na dłuższą metę z podkoszowych zostaje tylko Embiid więc trzeba szukać wzmocnień. może Dedmon?
    Ciekawie wygląda sytuacja w Spurs z Kałajem. A on idealnie by pasował.

    Odpowiedz
    • 23 lutego 2018 o 18:29
      Permalink

      Nadal się uczy. Dajmy mu czas bo warto. Tak samo jak warto było poczekać na Embiida.

      Odpowiedz
    • 23 lutego 2018 o 23:13
      Permalink

      Embiid, Leonard, Simmons, Covington – nawet ciężko sobie wyobrazić bardziej atletyczną drużynę, w obronie byłaby potęga, ale raczej nie do zrobienia, z wolnego agenta do wzięcia dopiero po następnym sezonie, musielibyśmy być contenderem, a żeby teraz go wymienic to nie mamy za co. Ogólnie ciężko będzie kogos ciekawego zgarnąć z wolnej agentury bo nikogo nie ma. Bradley, Barton, Redick, Matthews, Ersan, Evans to ciekawsze dostępne nazwiska w naszym zasięgu

      Odpowiedz
      • 23 lutego 2018 o 23:34
        Permalink

        Ersan już jest dostępny bo został wykupiony

        Odpowiedz
        • 24 lutego 2018 o 11:29
          Permalink

          Hetman chyba na początku sezonu pisał że nasza ławka to zajebista jest, że hoho, i w lidze takiej że świeca szukać. I że braknie minut, taka równa i super. Teraz ściągnęli najlepszego wolnego po buyoucie outcie a tu piach, niedosyt, i zgrzytanie zębów. Popraw mnie ale chyba zmieniłeś zdanie o „360 stopni”?

          Odpowiedz
  • 23 lutego 2018 o 23:21
    Permalink

    Po tym meczu przyszły mi do głowy 3 rzeczy:1. Embiid stał na linii przy „tym” przechwycie. 2. Embiid bardzo bardzo mocno walczył dzisiaj, chwialmi myślałem, że nawet zbyt przez te nurkowania po piłkę. 3. Simmons zagrał kapitalnie.

    Odpowiedz
  • 24 lutego 2018 o 12:01
    Permalink

    @Kozik
    Na papierze nasza lawka wyglądała solidnie tylko że nie brałem pod uwagę kontuzji Fultza i w mojej opinii Saric był wtedy 6th manem. Saric, TJ, Bayless, TLC i Holmes to dobra ławka patrząc z perspektywy konca poprzedniego sezonu bo wtedy i Holmes i TLC zapowiadali sie duzo lepiej a teraz grają piach i nawet sie na końcówki nie łapią.
    Odwrocę troche sytuacje i popatrzcie na ławke Raptors Siakam Miles Poetl VaanVleet, Anunoby czy Celtic Yubusele, Theis, Oyeleje, Larkin, Nader, Morris, Smart. Nazwiska anonimowe dla wiekszosci a jak grają?

    Odpowiedz

Skomentuj Houdini Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *