Sixers – Bulls 125:109
W ostatnim spotkaniu sezonu regularnego Philadelphia 76ers rozbiła we własnej hali Chicago Bulls i może już szykować się do starcia w pierwszej rundzie z Brooklyn Nets.
Trener Brett Brown wystawił do gry zupełnie rezerwowy skład, gracze podstawowej pierwszej piątki nie rozegrali ani minuty, a mimo to gra gospodarzy mogła się podobać i zwycięstwo nie podlegało żadnej dyskusji. Od pierwszej minuty spotkanie rozpoczęli: T.J. McConnell, Furkan Korkmaz, Zaire Smith, Mike Scott, Boban Marjanovic.
Sixers dominowali od samego początku spotkania, wygrali pierwsze trzy kwarty, prowadząc w połowie trzeciej nawet 36 punktami i dopiero w ostatniej odsłonie spotkania zlitowali się nad przyjezdnymi dając im rzucić 45 oczek. Świetne spotkanie rezegrał nie dostający zazwyczaj szans na grę Jonathon Simmons, zdobywając 20 punktów, 7 zbiórek i 5 asyst. Dwupunktowe zdobycze osiągnęło łącznie aż szceściu graczy, a Amirowi Johnsonowi zabrakło zaledwie jednej zbiórki do double-double. Kiedy koledzy szaleli na parkiecie gwiazdy Sixers musiały radzić sobie w niecodziennej dla nich roli, siedząc całe spotkanie na ławce rezerwowych, czas umilali sobie chociażby robiąc samolociki z papieru, (Jimmy Butler, nie ładnie tak 10 kwietnia ;)). Z wartych zanotowania rzeczy należy również wspomnieć o kolejnych dwóch trójkach Bobana, i pierwszej w karierze Grega Monroe, może powinni dać jakieś korki Benowi…
W pierwszej rundzie playoff już 13 kwietnia zmierzymy się z Brooklyn Nets, którzy zapewnili sobie 6 miejsce w konferencji wschodniej wygrywając dzisiaj z Miami Heat. Pod znakiem zapytania stoi występ Joela Embiida, który ma problemy zdrowotne i nie wiadomo czy zdąży się wykurować na pierwsze starcie.
Statystyki:
- Jonathon Simmons – 20pts, 7reb, 5as;
- T.J. McConnell – 18pts, 2reb, 6as;
- Boban Marjanovic – 18pts, 8reb, 6as, 2blk;
- Zaire Smith – 17pts, 4reb, 5as;
- Greg Monroe – 14pts, 6reb, 3as;
- Amir Johnson – 12pts, 9reb, 1as, 2blk.
Zazwyczaj bronię Simmonsa jeśli chodzi o rzuty, ale dziś go trójka drewnianych centrów zawstydziła :P
Boban, Monroe i Johnson z czterema trójkami… Ech, Panie Benek! Latem trzeba trenować. Lonzo pokazywał w tym sezonie, że i bez mechaniki rzutu się da.