Sixers – Heat 96:114

Aż 15 zmian prowadzenia i 16 remisów, dobra i emocjonująca gra, wysoka skuteczność. Tak było przez trzy kwarty pierwszego spotkania przed własną publicznością. W czwartej Sixers rozmontowali swój atak i robili dziury w obronie, a Heat w pełni to wykorzystali wychodząc na prowadzenie i powiększając je w każdej kolejnej minucie. Deja vu? Dokładnie tak samo wygladały dwa pierwsze spotkania. Może więc lepiej wyłączyć mecze Sixers po 36 minutach?

Na pocieszenie świetny występ Brandona Davisa, który trafił siedem pierwszych rzutów (w tym trójkę oraz wolne) i zdobył rekordowe w karierze 18 punktów (a także po 3 zbiórki i przechwyty). Gorzej Noel (2 pkt, 5 zb, 3 as, 1 przech, 1 bl), który jak na razie gra w kratkę. Za to K.J. McDaniels zachwycił trzema pięknymi blokami.

7 myśli na temat “Sixers – Heat 96:114

  • 2 listopada 2014 o 14:57
    Permalink

    Ten mecz można oceniać po trzech kwartach, bo czwarta to była jakaś kpina. Ogólnie te trzy kwarty oglądało się fajnie, mecz był wyrównany. Heat mieli problemy z wejściem pod kosz i gdyby nie dobra skuteczność za 3, to sixers mogli prowadzić kilkoma punktami. Na pewno pozytywnie zaskoczył Davis, oby to nie był jego mecz życia i częściej tak się prezentował. Wroten przeplatał słabe zagrania bardzo dobrymi, ale ogólnie też bym uznał, że dobrze zagrał. W pierwszej połowie pozytywnie zagrał Shved, za to w drugiej o jego wyjściu przestała się układać gra. McDaniels momentami niewidoczny, ale w obronie zagrał całkiem fajnie. O Noelu ciężko coś powiedzieć, bo poza pierwszymi 3-4 minutami, później nie było go widać, wiec występ na minus.

    Odpowiedz
  • 2 listopada 2014 o 19:37
    Permalink

    Chyba pomyliliście wynik w tytule ,chyba że Sixers wygrali ten mecz :D

    Odpowiedz
  • 3 listopada 2014 o 12:20
    Permalink

    Takie małe gdybanie,oglądałem wczoraj Kings-Clippers i w sumie od poprzedniego sezonu oglądam sporo meczów Sacramento(jak nie kolidują z Sixers) i nie mogę przeżyć,że w 2010 roku wybraliśmy Evana(choć wtedy bardzo się tym jarałem) a nie DeMarcusa Cousinsa. Gościu wiadomo ma trochę nierówno pod kopułą,ale to jest bestia w post up i niema problemów z półdystansem i widać,że walczy i gra całym sercem…

    Odpowiedz
    • 3 listopada 2014 o 12:50
      Permalink

      Cousins wczoraj zagrał naprawdę świetny mecz i to dzięki niemu Kings wygrali, fajnie by było, jakby chociaż jeden z naszych dwóch podkoszowych prospectów, za 2-3 lata, grał przynajmniej na jego poziomie

      Odpowiedz
    • 3 listopada 2014 o 14:23
      Permalink

      Jakby Sixers go wzięli w 2010 roku, to w 2013 r. by go oddali za 2 wybory w 2 rundzie draftu ;)

      Odpowiedz

Skomentuj Łukasz Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *