Sixers – Heat 103:113

Mecz rozpoczynamy dość niespodziewanie z Ersanem na piątce, starting five wygląda następująco: Simmons, Redick, Covington, Sarić, Ilyasova. Coach Brown chce z pewnością w większym stopniu korzystać z naszych mobilnych silnych skrzydłowych.

Q1: Bardzo mocne rozpoczęcie meczu, kosz za kosz, dużo agresywniej rozpoczął spotkanie Goran Dragić, szybkie 6 punktów z jego strony, na szczęście trochę na własne życzenie łapie drugi faul i ląduje na ławce. Bez swojego lidera Heat tracą trochę impet, nasi zawodnicy pomimo gorszej skuteczności za 3 (1 na 8), odskakują na kilka oczek, atakujemy kosz na wszystkie możliwe sposoby. Świetna zmiana Marco, który po wejściu notuje 9 punktów, a wszystko co nie trafi, zbiera i dobija Ilyasova. Jako drugi PG na boisku kosztem TJa melduje się Fultz. Kwarta kończy się wynikiem 29-22 dla gospodarzy.

Q2: Trwa niemoc zza łuku, w tej chwili 1/12 to nasza skuteczność. Po stronie Miami czas weterana, Wade robi swoje, punty z półdystansu, asysta pod kosz, dorzuca osobiste, przewagi już nie ma i po runie 0-8 przegrywamy. Brown słusznie bierze czas, musi ktoś zdobyć punkty, w drugiej kwarcie po trzech minutach jeszcze ich nie mamy. W końcu punkty zdobywa Sarić ! Kolejny raz odpowiada Wade, który chyba cofnął się w czasie i ma 14 punktów w 8 minut na parkiecie, z gry 6/6…Daliśmy się wciągnąć w błoto z którego ciężko nam wyjść, 5:46 do końca drugiej kwarty a na naszym liczniku dalej 2 punkty. 40-31 przegrywamy w tym momencie i źle to wygląda. Nareszcie ! Trójkę trafia Redick i momentalnie o czas prosi coach Spoelstra. Zastanawialiśmy się ostatnio czy Joel obecnie jest potrzebny, gwarantuję że gdyby był dzisiaj to zrobiłby kilka punktów z niczego. Simmons jest odpuszczany na dystansie i trumna przeciwników jest bardzo zacieśniona, jeśli strzelcy nie odzyskają skuteczności to będzie ciężko o punkty z penetracji. Nic w tej kwarcie nam się nie udawało, pudło z kontry zalicza Ben i do przerwy przegrywamy 56-42, a samą drugą kwartę 34-13…

Q3: Dobrze rozpoczynamy trzecią kwartę, początkowy run 9-2 neutralizuje jednak Josh Richardson zdobywając 6 punktów. Bardzo fizycznie grają zawodnicy z Miami. Mimo że gra wygląda o wiele lepiej niż w q2 i zdobywamy punkty, za każdym razem odgryzają się gracze Heat i nie pozwalają zbytnio zmniejszyć deficytu punktowego. Nie mogę patrzeć na grę w ataku RoCo, aktualnie ma 0/7 z gry, z tym że praktycznie każdy rzut z nieprzygotowanej pozycji, bez pewności siebie, bez tempa. Niestety 4 faul notuje Simmons i trafia na ławkę, w momencie gdzie naprawdę gramy dobrze. Za każdym razem gdy zdobywamy 4 punkty z rzędu, goście trafiają z dystansu, trzeba przyznać że rozgrywają dzisiaj świetne spotkanie, mimo naszej lepszej defensywy odpowiadają jeszcze lepszym atakiem. Niesamowity dzisiaj jest Wade, nie potrafi spudłować, czego nie można powiedzieć o naszych graczach, fatalna dyspozycja za 3 trwa i w chwili obecnej wynosi 3/22. Ostatecznie po trójce Marco i wolnych na koniec kwarty TJa, wygrywamy trzecią ćwiartkę +3 i na starcie najważniejszej części meczu przegrywamy 86-75.

Q4: Nie dało się gorzej rozpocząć tej kwarty, trójka Ellingtona (trzecia w meczu), dunk Johnsona i o czas prosi trener Brown. Odpowiadamy trójką Sarica i and1 Ilyasovy ! Może jeszcze nie wszystko stracone ? Ucisza publiczność Olynyk, z tym że do roboty bierze się Dario i trafia drugą trójkę w kwarcie ! Strata maleje do 8 punktów i o czas prosi Eric. Ważne też że w końcu pomylił się Wade. Ależ emocje nam się zrobiły ! Udało nam się dojść na 6 punktów, bezlitosną trójką popisuje się Johnson, jednak obrona zdecydowanie się poprawiła i skutecznie gra Simmons. 6 minut do końca meczu i ciągle jesteśmy w grze. Kontra po zbiórce i 2 punkty po penetracji Sarica, do 4 oczek zmniejszamy deficyt a moje tętno wskazuje mniej więcej 160 uderzeń na minutę ! Dobitka Ersana zbliża nas na jedno posiadanie, a do końca ponad 4 minuty. Powrót na boisku Wade i 4 punkty z rzędu Miami, my zamiast dalej grać do kosza to usilnie próbujemy z dystansu. Gdy wydawało mi się, że przejęliśmy inicjatywę, Heat wykonali run 6-0 i mecz prawdopodobnie nam odjeżdża. Nie rozumiem czemu gry na siebie nie wziął Simmons, który momentami w pojedynkę ogrywał przeciwników. Dwie wybronione akcje i dwie niecelne trójki Marco, kontrę 3 na 2 zamiast pewną próbą spod kosza kończymy rzutem z 8 metra. Na minutę do końca Dwayne trafia z półdystansu zamykając mecz.

Mówi się że seria zaczyna się w momencie gdy któraś z drużyn wygra na wyjeździe, niestety dzisiaj to gracze Sixers przegrywają u siebie na parkiecie po raz pierwszy od ponad miesiąca. Nie chce przytaczać indywidualnych statystyk, niech skuteczność rzutowa za 3 podsumuje ten występ : 7/35 co daje 20%. Wiedzieliśmy wszyscy że mecz kryzysu rzutowego nadejdzie, jednak to jest Play-Off i w momencie gdy nie idzie zza łuku, trzeba szukać innych sposobów do zdobywania punktów, Miami dzisiaj pokazało jak się gra fizycznie i na granicy brudnej gry. Czekamy na odpowiedź naszych zawodników w czwartek na Florydzie.

22 myśli na temat “Sixers – Heat 103:113

  • 17 kwietnia 2018 o 02:19
    Permalink

    Wylaczyli naszych. Nie ma odpowiedzi. Bardzo agresywna obrona. Ogólnie nerwowo. Saric protestuje non stop że jest faulowany. BS jakieś spięcia z Whiteside.

    Odpowiedz
  • 17 kwietnia 2018 o 02:58
    Permalink

    Polowa 3q i mam wrażenie że już pozamiatane. Nie wiem co musi się zmienić. Punkty dla sixers jak krew z nosa a zaraz potem i tak Miami szybka riposta.

    Odpowiedz
  • 17 kwietnia 2018 o 03:12
    Permalink

    Wiedziałem, że tak będzie. Przegraja drugi mecz a potem kolejne 2 w Miami i będzie już 1-3. Embiida dawać szybko bo tu nie ma bez niego szans z takim pudlowaniem. Nikt dziś nic nie trafia….

    Odpowiedz
  • 17 kwietnia 2018 o 03:18
    Permalink

    33 punkty zdobyte w kwarcie to dobry wynik, problem stanowi obrona, nie potrafimy zatrzymać gości dzisiaj…

    Odpowiedz
  • 17 kwietnia 2018 o 03:37
    Permalink

    No teraz to się rozpędziłeś. Każdy mecz to będzie inna historia.

    Odpowiedz
  • 17 kwietnia 2018 o 03:55
    Permalink

    Pogrzebali to znowu trojkami. Jak widzę Roco za 3 to mi zęby pękają choć dziś tylko Belinelli miał rzut. Proste pudła nawet spod kosza. Było ciasno, fizycznie, dużo fauli, przerw. Wade miał taki dzień piłką golfową trafilby do kubka pepsi kibica z ostatniego rzędu. Klata, wnioski i game 3.

    Odpowiedz
  • 17 kwietnia 2018 o 04:04
    Permalink

    Szkoda tych ostatnich minut, w Q4 już prawie ich doszliśmy ale od powrotu Wade’a na parkiet i straty Saricia cały nasz comeback legł w gruzach, na Dwyana nie mieliśmy dzisiaj odpowiedzi.

    Odpowiedz
    • 17 kwietnia 2018 o 07:04
      Permalink

      Dokładnie, dla mnie przechwyt Wade przy -2 kluczowy, tak samo jak błąd 24 sekund gdzie już ich mieliśmy i nagle nikt nie chciał oddać rzutu, Play-offs to też czas takich bad boys, w szeregach Miami takich nie brakuje, czas wyklarowac u nas taki typ charakteru – Ilyasova, Johnson? Jakoś część graczy wydaje mi się zbyt miła

      Odpowiedz
  • 17 kwietnia 2018 o 08:29
    Permalink

    Mamy więcej talentu i w pierwszej piątce i na ławce, ale wszyscy nasi liderzy pierwszy raz w życiu grają w playoffach. Wade pokazał nam dziś ile w playoffach znaczy doświadczenie. On w tym wieku i z takim doświadczeniem jak musi wziąć na siebie ciężar i trafić kluczowy rzut to trafi, a Simmons, Embiid czy Sarić już niekoniecznie. Nawet nie chodzi o to ze nie trafią, ale boją się wziąć na siebie odpowiedzialność i wydaje mi się ze było to dziś widać w końcówce po Simmonsie. Może w następnym meczu będzie lepiej bo jeśli Redick Bellinelli czy Ersan zaczną trafiać trójki to znowu ogramy ich z dwucyfrową przewagą.

    Odpowiedz
  • 17 kwietnia 2018 o 08:49
    Permalink

    Calkowicie inacze by wygladaly nasze komentarze jakby trafili jeszcze 4 trojki i bylo by 11/36 3fg co i tak jest slabo jak na mas za 3 :)

    Odpowiedz
    • 17 kwietnia 2018 o 09:57
      Permalink

      Niestety mecze takie się zdarzają i to nie pierwszy raz kiedy nie wpadało wybitnie. Wynik trzeba było gonić, faza PO robi swoje i ręce mogą drżeć. Boli błąd 24 sec, bo znaczy że chłopaki mieli trochę w portkach jak nie chcieli rzucać. Dario grał mega 4 kw. niestety przy -2, Wade był bardziej clutch. Liczę na to, że już raczej takiego meczu nie zagra. Zresztą Brett ma 3 dni żeby to przemyśleć. Jak na razie Ellington nie gra dobrze, boję się, że w Miami może się obudzić..

      Odpowiedz
      • 17 kwietnia 2018 o 10:58
        Permalink

        akurat dzisiaj wtedy kiedy tego potrzebowali to odpalał bombę, trzeba też pamiętać że my najlepiej w lidze obniżamy skuteczność rzutów, tylko dzisiaj w tych ważnych momentach niestety James Johnson oraz Wayne trafiali…

        Odpowiedz
  • 17 kwietnia 2018 o 08:51
    Permalink

    Wkurzajacy byl dla nas tez Spoestra ktory bral ciagle czas jak tylko miami odchodzilo na +7 pktów. Caly czas wbijał swoim do głowy by nie roztwonili przewagi. Caly czas utrzymywał im skupienie. Nie mogliśmy ich dojść. Ja już w pierwszym meczu widziałem ze jezeli bedziemy walczyc w crunch to przegramy. Jedyna szansa to wypracowanie sobie +15-20pkt przewagi na 4 kwartę i potem dowozenie tego.

    Odpowiedz
    • 17 kwietnia 2018 o 09:54
      Permalink

      Taka praca. Spo nie ma tych czasów xxx, tylko określoną ilość.

      Odpowiedz
  • 17 kwietnia 2018 o 08:59
    Permalink

    Nie mam pretensji o przegraną bo to moze zawsze sie zdarzyć.
    Najwieksze pretensje mam o to że JoJo nie zagrał. Facet jest powiedzmy w 99.9% zdrowy a oni wolą poczekać. To są play offy tu sie gra z gorszymi urazami. To nie jest kontuzja kolana czy kostki bez problemu mogłby zagrać w masce. Denerwuje mnie takie pieszczenie sie z zawodnikami.
    W tym meczu nie siedziała nam trojka wiec taki Embiid byłby znaczącym odciążeniem

    Odpowiedz
  • 17 kwietnia 2018 o 14:08
    Permalink

    Dwa mecze, dwie skrajności procentowe w rzutach za 3. Tak jak nie można było łudzić się, że drugi raz zagramy na takim procencie jak w G1, tak możemy być pewni, że nie będziemy rzucali już tak słabo jak dziś. Mimo 17% za 3 doszliśmy Miami na 2 punkty i gdyby rozegrać końcówkę trochę mądrzej, mogliśmy ten mecz spokojnie urwać. Nikt nie zakładał, że będzie to łatwa seria, także trzeba teraz pojechać na Florydę i wygrać przynajmniej jeden mecz.
    Jeśli będziemy grali swoje, możemy w tym sezonie zajść zaskakująco wysoko – Boston za rok będzie piekielnie mocny, zaś teraz nie gra tam połowa składu. Cavs w G1 wyglądali… cóż… Możemy przegrać serię z każdym, ale równie dobrze możemy skończyć nawet w finale. Póki co trzeba pogonić Heat jeszcze trzy razy.

    Odpowiedz
  • 18 kwietnia 2018 o 13:08
    Permalink

    Jakiekolwiek informacje o JoJo w game 3?
    Może czekają z potwierdzeniem, żeby chwilę przed meczem ogłosić, że zagra, siejąc strach i spustoszenie w szeregach heat?

    Odpowiedz
    • 18 kwietnia 2018 o 22:38
      Permalink

      Jak tylko się pojawi jakiś konkret, to na pewno poinformujemy na stronie. Na razie po staremu, czyli Embiid chce już grać, a klub mówi, że nie zna daty jego powrotu.

      Odpowiedz
    • 19 kwietnia 2018 o 01:01
      Permalink

      gdzieś po południu mają dać info co do tego czy zagra w G3

      Odpowiedz
  • 20 kwietnia 2018 o 00:39
    Permalink

    Bellineli is on fire!! 3 zaczyna wpadac :)

    Odpowiedz

Skomentuj Monty Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *