Sixers – Lakers 103:91

Wiele pięknych obrazków oglądaliśmy dziś w hali Wells Fargo Center. Wieczór mający uhonorować Mosesa Malone, ale również ostatni mecz Kobe’go Bryanta w Filadelfii, z której pochodzi. Kibice Sixers zgotowali mu niezwykle ciepłe przywitanie, każdą akcję nagradzali brawami, cieszyli się na każde pojawienie się Bryanta na parkiecie a buczeli gdy trener Lakers, w ich mniemaniu, ściągał go za szybko. Ten jakby chciał nagrodzić kibiców swoją postawą, gdy zaczął mecz od trzech trójek w ciągu pierwszej minuty!

Jednak mimo tego wszystkiego, jeszcze jeden ważny fakt miał dziś miejsce. „The Sixers, my friends, have won a basketball game!” – Tak, to prawda. Sixers wytrzymali brzemię bycia faworytem w tym spotkaniu i wygrali po raz pierwszy w tym sezonie, po raz pierwszy po 18 porażkach, po raz pierwszy po 28 przegranych meczach z rzędu, licząc poprzedni sezon. Trzeba jednak przyznać, że znowu drobnym kłopotem okazała się końcówka. A może inaczej, okazałaby się przeciwko każdemu lepszemu przeciwnikowi. Sixers bowiem na 7 minut do końca meczu mieli 14 punktów przewagi, jednak od tego momentu rzucili zaledwie 9 punktów… Na całe szczęście Lakers popełniali błędy, często tracili piłkę i w efekcie nie byli w stanie dogonić gospodarzy. Warto zauważyć świetną defensywę Sixers w drugiej połowie (po problemach w pierwszej). Wyśmienicie spisywali się Covington, Grant i Noel (który wrócił po kontuzji wchodząc dziś z ławki i dając naprawdę dobre minuty drużynie). Nieco gorzej zagrali Canaan i Okafor. Kilka pięknych asyst i świetna boiskowa inteligencja – to były dzisiejsze atrybuty McConnell’a, który również wchodził dziś z ławki. Grant blokował jak szalony, Covington dobrze rzucał za trzy.

Podsumowując, Sixers zagrali niezły mecz, ale też ich przeciwnik nie był zdecydowanie z tej najwyższej półki. Pierwsze zwycięstwo stało się faktem, wypełniona hala mogła nagrodzić swoich ulubieńców owacją na stojąco (zresztą nie tylko ich, godne mistrza pożegnanie dostał również Kobe). Następne spotkanie w Nowym Jorku z Knicks już tej nocy.

5 myśli na temat “Sixers – Lakers 103:91

  • 2 grudnia 2015 o 12:00
    Permalink

    Wiedziałem, ze wygrają ten mecz :) zapraszam na rzutzdystansu.wordpress.com, gdzie mozna przeczytać artykuł o Philu Presseyu z Philadelphii

    Odpowiedz
  • 2 grudnia 2015 o 13:39
    Permalink

    Powiedzmy szczerze, przeciwnik był najsłabszy z możliwych, zespol w rozsypce, który mimo obecności paru młodych talentów nie ma na siebie pomysłu. Mam nadzieje, ze ta wygrana zwiastuje okres lepszej gry sixers

    Odpowiedz
  • 2 grudnia 2015 o 18:33
    Permalink

    Kobe Bryant zawsze w Philadelphii dostawał buczenie, jak kibice mieli naprawdę dobry dzień, to po prostu byli cicho. Wczoraj ładnie zareagowali, ale w pewnym momencie moim zdaniem zaczęli przesadzać i robiło się to nieco niesmaczne. Przynajmniej mi by przeszkadzało, jakbym tam grał w koszulce Sixers. Czegoś takiego jeszcze nie widziałem. Z drugiej strony przynajmniej Kobe się podjarał i zaczął rzucać jak za dawnych czasów, a że ceglił niemiłosiernie, to pomógł Sixers wygrać ;-)

    Odpowiedz
  • 3 grudnia 2015 o 00:11
    Permalink

    Oka4 zawieszony na dwa spotkania. Czyli czekają nas przynajmniej szybsze mecze :D

    Odpowiedz
  • 3 grudnia 2015 o 00:33
    Permalink

    To prawda, że znowu miał jakieś fighty w bostonie? I jeszcze w międzyczasie mandat za ponad 100 mph. Waleczność i szybkość niech lepiej na parkiet przekłada. Trzeba się wziąć za dzieciaka bo jego nastawienie zaczyna martwić. Więcej na sali treningowej, mniej łażenia po klubach…

    Odpowiedz

Skomentuj sixersfan Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *