Sixers – Suns 117:130
W mocno okrojonym składzie nie udało się sprawić niespodzianki i wygrać z niepokonanymi w bańce Phoenix. Na mecz wyszliśmy w składzie Milton-Burks-Thybulle-Scott-O’Quinn. Trzeba przyznać, że rezerwowi gracze, mimo porażki, pokazali się z bardzo dobrej strony. Już od początku spotkania grali jak równy z równym i sprawili spory problem Bookerowi i spółce.
W mecz bardzo dobrze wszedł Scott, który w warkoczykach Iversona wydaje się szybszy i lepszy. Kolejny raz dobre zawody rozegrał Burks, jego wysoka forma jest pozytywnym aspektem gry w Orlando. Pokazuje, że zasługuje na miejsce w składzie i większą rolę w rotacji. Świetny był O’Quinn, zabrakło mu jednego punktu do triple-double! 10 zbiórek to norma dla podkoszowych, jednak 11 asyst to zasługa wszechstronności oraz wysokiego IQ tego gracza. Kilka podań backdoorowych mogło się podobać. Po paru pierwszych pudłach rozkręcił się Neto, widać, że brakuje mu po prostu grania. Gdy już się rozgrzał i poczuł mecz, był pewnym punktem zespołu i motorem napędowym. Swoje minuty dobrze wykorzystał Robinson III, trzykrotnie odpalił za 3. Cały zespół trafił 15/33 rzutów dystansowych.
Spotkanie było bardzo wyrównane, dopiero w połowie czwartej kwarty zawodnicy Suns zaczęli uciekać z wynikiem. Dla nich wygrana była obowiązkiem, w drodze do play-offs. U nas podstawowi gracze dostali wolne, jednak czasami mam większą frajdę z oglądania zadaniowców, niż zawodników pierwszego wyboru. Kolejny raz grając rezerwami Sixers pokazali o wiele bardziej zespołową i atrakcyjną koszykówkę. Pytanie brzmi, czemu Brown nie potrafi wyegzekwować takiego grania od lepszych zawodników? Post-up i piła do Embiida szybko zakończy naszą przygodę w tym sezonie.
Ten Brown to sobie chyba jaja robi.. J-Rich tez nie gra..
Chyba uznali że droga do finału będzie łatwiejsza z 6 miejsca. Tyle teorii a rzeczywistość jest bardziej brutalna i z taką postawą kazdy nas leje.
Viruz pisałem o tym dwa teksty wcześniej.
Kolejny super mecz do oglądania, można z naszych rezerw być dumnym, do bodajże połowy czwartej kwarty postawili Suns bardzo twarde warunki.
Kyle, Raul i Alec świetni, kolejny raz twierdzę, że Brown powinien z tych dwóch pierwszych więcej korzystać. Szkoda, że Tisse i Norvel spalili się z tymi faulami.
Odnoszę wrażenie, że ten zespół przyjemniej oglądało się w czasach tankowania, niż obecnie. Moim zdaniem oddanie Roco i Dario było błędem i rozwaliło trochę ducha zespołu. Odejście TJ’a tylko dopełniło obrazu. Poza trenerem temu zespołowi brakuje charakteru i chemii.
Piękny mecz O’Quinna, którego fanem jestem od dawna. Cieszyłem się gdy go sprowadziliśmy, ale widać, że od początku niezbyt pasował Brownowi. Jeśli uda się pozbyć Browna to fajnie byłoby go zatrzymać na rezerwę na centrze i spróbować wymienić Big Ala, bo bardziej od niego potrzebujemy jakiegoś strzelca. A O’Quinn jest bardzo niedoceniany. Nie lubię mówić o wymianach i staram się doceniać skład, bo problemem jest Brown, ale serio – O’Quinn jako backup i kombinujemy z Kings wymianę Horford-Hield z jakimiś pickami draftu nawet dla nich. U nich Hield trochę niezbyt się w tym sezonie odnajdywał, a o pieniądze upomni się zaraz jego rywal o miejsce w składzie – Bogdanović. A weteran pod koszem im się przyda, wręcz powiedziałbym że dzieli ich od prawdziwej walki o PO.
Nie ma szans żeby Kings na to poszli bo mają pod koszem tłumy Holmes, Bielica, Len, Baigley i Giles.
Chociaż pomysł z Hieldem mi się podoba.
Ja bym zatrzymał za wszelką cenę Burksa bo się ładnie wpasowal w drużynę.
Mimo wszystko Richardson wygląda trochę jak piąte koło u wozu i jego ewentualnie można tranferowac w pierwszej kolejności.