Sixers – Suns 111:120

Wyprawa Sixers do Arizony niestety zakończyła się porażką przeciwko miejscowym Suns 111 do 120.

Mecz tak naprawdę wyrównany był do połowy 3 kwarty, jednak run 13-5 Suns pozwolił im wyjść na prowadzenie i do finałowego starcia przystąpić z 5 punktowym prowadzeniem.

Od początku 4 kwarty niezwykle aktywny był Joel Embiid, który regularnie zdobywał punkty dla swojej drużyny, wsród Suns natomiast punktowali Crowder, Moore, a jak coś nie szło to grę na siebie brał grający w tym meczu jak profesor Chris Paul. Niestety sam Joel to było zdecydowanie za mało na skutecznych Suns i będącego w gazie Bookera, który nic nie robił sobie z obrony Sixers, a jak trzeba było to trafiał z 9-10 metrów. Wobec takiej postawy scenariusz mógł być tylko jeden – pewna wygrana gospodarzy.

W mojej ocenie Sixers zabrakło w tym meczu (pomimo solidnego występu Harrisa i Simmonsa) drugiej opcji. Joel Embiid  grał bardzo skutecznie, ale też miewał momenty gdzie bardzo dobrze kryty przez wysokich Suns miał problem z otrzymaniem piłki, w końcówce jego gra momentami bardziej nastawiona była na szukanie faulu przeciwnika niż na efektywną akcje ofensywną. Te elementy skutecznie wykorzystywali Suns wyprowadzając szybkie akcje zakończone punktami. Niestety nie było w tym meczu gracza, który w momentach gdy Embiid nie dawał rady wziąłby ciężar gry na siebie. Biorąc pod uwagę fakt, że rezerwy Sixers przegrały z rezerwami Suns 20 do 49 w przyczynach porażki można doszukiwać się absencji Shake Miltona, który ma papiery na to, żeby być tą dodatkową opcją, gdy podstawowym graczom nie idzie. To chyba oprócz Harrisa jedyny gracz, który sam sobie potrafi wykreować pozycję do rzutu, zrobić coś z niczego. 

Mecz dodatkowo utwierdził mnie w przekonaniu, że Korkmaz to gracz, który powinien wchodzić na końcówki, bo w momencie gdy tylko przeciwnik zaczyna agresywnej kryć to Furkan ginie, a po bronionej części parkietu jest niczym nieruchoma przeszkoda. Nie wiem jak spisałby się Isah Joe przy większej ilości minut, ale z tego co udało mi się zaobserwować to sprawia wrażenie gościa, który wiec po co jest na parkiecie, ma pewny rzut i jest mocniejszy fizycznie niż Turek.

W całym meczu spośród graczy Sixers na wyróżnienie zasługują Ben Simmons, który zdobył 18 punktów, 6 zb. i 4 asysty, Joel Embiid autor 35 oczek (2/2 za trzy) i 8 zb. oraz Tobias Harris który również zaliczył solidne 18 punktów (7/9 z gry).

Wśród Gospodarzy przede wszystkim należy wspomnieć o  występie Devina Bookera, który zaaplikował Szóstkom 36 punktów oraz Chrisa Paula, który był tam gdzie trzeba i robił dokładnie to czego drużyna w danym momencie potrzebowała. Chris zakończył spotkanie z 18 punktami, 10 asystami i 8 zbiórkami. Nie ukrywam, że z dużym sentymentem i zazdrością oglądałem grę Dario Sarica, który oprócz solidnych statystyk na poziomie 15 pkt., 4 asyst i 4 przechwytów miał spory wkład utrudnianie gry Joelowi w 3 kwarcie.

Kolejny mecz 76ers rozegrają  w poniedziałek przeciwko Utah Jazz.

11 myśli na temat “Sixers – Suns 111:120

  • 13 lutego 2021 o 22:14
    Permalink

    Jak na razie to Simmons najlepszy na boisku, mistrzowsko czyta gre. Embiid i Harris też solidnie. Green i Curry (0/4) ponizej oczekiwan, duzo lepiej od nich wygladają Thybulle i Maxey. Ławka niestety zdecydowanie na minus, Howard ciągle spóźniony, złe decyzje w obronie, Korkmaz rzuty z nieprzygotowanych pozycji, nieskuteczny. Scott przez 5 minut na boisku miał jeden kontakt z piłką przez 3sec. Jesli ławka się poprawi to powinniśmy to wygrać

    Odpowiedz
  • 13 lutego 2021 o 22:24
    Permalink

    2/11 po połowie za 3.
    Też oglądam, od drugiej połowy, pozdro

    Odpowiedz
  • 13 lutego 2021 o 23:03
    Permalink

    Raczej szykuje się porażka w dawnym stylu. Nie mogę patrzeć gdy na parkiecie są razem Simmons Trybulle i Howard wtedy zazwyczaj nam odjeżdzają. Aż się prosi o wzmocnienia na ławce Korkmaz jednak się nie nadaje na większe minuty

    Odpowiedz
  • 13 lutego 2021 o 23:22
    Permalink

    we got Booked. Coś nasi bez chęci wygrania dzisiaj.

    Odpowiedz
  • 13 lutego 2021 o 23:26
    Permalink

    W 4q Harris i Simmons totalnie znikneli, do tego brak wsparcia z ławki i niestety kolejna przegrana do kolekcji. Następny mecz gramy z Jazz, oby na przełamanie!

    Odpowiedz
  • 14 lutego 2021 o 00:42
    Permalink

    Z jazz tez przegramy wiec nie ma
    Się co podniecać :)

    Odpowiedz
    • 14 lutego 2021 o 07:37
      Permalink

      Na ważne mecze zawsze potrafią się zmobilizować i grają skuteczniej na obwodzie… Jazz grają najlepszy basket od czasow Stocktona Malonea ale jak miałbym postawić u buka to obstawiłbym wygrana Sixers

      Odpowiedz
    • 14 lutego 2021 o 21:02
      Permalink

      Co za kibic, już nie tylko marudzi po przegranym meczu, już nie tylko wie po 3 kwarcie jak się mecz skończy, teraz wie jeszcze zanim się zacznie. Weź zluzuj z tymi komentarzami i idź spać albo wybierz inne forum. Ile można?

      Odpowiedz
  • 14 lutego 2021 o 15:46
    Permalink

    A to na blazers i suns już nie trzeba było się mobilizować? To nie były drużyny z końca tabeli tylko top 5 zachodu.. kim my jesteśmy zeby dopiero na mecz z 1 drużyna ligii się mobilizować? Dla mnie te mecze z zachodem pokazują gdzie jesteśmy.. do 3 kwarty gramy w miarę przyzwoicie później jakaś trema i ch… wybory nas dopadają.. wkurw i frustracja nie przekłada się na korzystny wynik… chciałbym zeby z utah było zwycięstwo na przełamanie…. bardzo by się przydało dla wszystkich zawodników i nas kibiców ale szczerze w to wątpię..

    Odpowiedz
  • 14 lutego 2021 o 20:04
    Permalink

    Ja dalej uważam, że z Benem na rozegraniu nie ma co nawet myśleć o mistrzostwie. Pozdrawiam

    Odpowiedz

Skomentuj Viruz Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *