Sixers – Pacers 106:89
Po średniej pierwszej połowie i kapitalnej drugiej, Sixers udało się wygrać bardzo ważne starcie z Indianą Pacers. Drużyna Indiany jest bezpośrednim rywalem w walce o pozycję numer 3 na wschodzie. Jest to dla nas istotne, gdyż wchodząc do playoff z pozycji trzeciej, unikniemy niewygodnego przeciwnika jakim są Boston Celtics. Spotkanie wygrane +17 nie ukazuje, jak ciężkie było to starcie, koniec końców, udało się pokazać nie tylko talent ale twardą grę.
Doczekaliśmy się powrotu do gry Embiida, spotkanie zaczęliśmy w najmocniejszym zestawieniu Simmons-Redick-Butler-Harris-Embiid. Pierwsza kwarta toczyła się kosz za kosz, widać było wagę tego spotkania w poczynaniu oby ekip. Dobrze w mecz wszedł Harris, który większość swoich punktów zdobył przez dwie pierwsze kwarty. W drugiej daliśmy sobie wbić 34 punkty, często po prostych błędach, jednak sędziowie też dołożyli swoje 3 grosze. Po jednej z akcji Sabonis padł na ziemie przy mijaniu Embiida, prowadzący spotkanie odgwizdali blokowanie Joela. Ten się zagotował i na dokładkę dostał przewinienie techniczne, w powtórkach jednak zobaczyliśmy, że miał rację, gdyż wcale nie dotknął Domantasa. Zaczęło się robić nieciekawie i w pewnym momencie przegrywaliśmy -14. Na szczęście do przerwy udało się trochę zredukować stratę i wynik wynosił 59 do 51.
Po wyjściu z szatni mieliśmy okazję zobaczyć zupełnie innych Sixers, takich chcemy oglądać każdego wieczoru. Mocna obrona, walka o każdą piłkę, agresywne zbiórki, przez te 24 minuty, w końcu nasza drużyna wyglądała jakby jej zależało na 110%. Wystarczy wspomnieć, że w trzeciej kwarcie straciliśmy 11 punktów, a w czwartej 19. Mimo, że momentami w ataku również się nie kleiło, szczególnie w Q3, to samą agresją i walką najpierw doszliśmy przeciwnika, a później powiększaliśmy przewagę. Dobre momenty miał Simmons, swoje dołożył Butler, wielkie serce do gry pokazał Ennis III. Embiid przez większość spotkania wyglądał na zardzewiałego, ciężko oddychał i widać było brak rytmu, jednak w czwartej kwarcie dał prawdziwy popis. Wyglądał świeżo, szybko oraz nikt nie potrafił go powstrzymać. Spotkanie zakończył z 33 punktami oraz 12 zbiórkami. Dał pozytywnego kopa całej drużynie, choć momentami zastanawiałem się, czy na pewno jest w 100% zdrowy. W ostatnich 6 minutach gry rozwiał moje wątpliwości. Mam nadzieję, że to będzie przełomowe spotkanie w tym sezonie, kalendarz do końca mamy już stosunkowo łatwy, pora wskoczyć na obroty i ustabilizować formę przed playoff. Kolejne spotkanie z wtorku na środę z Cleveland.
Ważny mecz, powiedzmy, że bliski atmosfery z play offs. Szkoda, że na canal+ transmisja jest dopiero o 22:45
Jeśli masz Canal Plus Go to jest na żywo
Niestety Indiana bije nas na głowę pod względem organizacji gry i obrony. Popatrzcie jaki mają roster bez Oladipo nie ma żadnego zawodnika o statusie all stara a jakie mają wyniki.
Zaryzykuję stwierdzenie że gdyby im dodać do składu Embiida byliby faworytem do finału. Tam chlopaki gryzą parkiet w porównaniu do naszych gwiazdeczek.
No i pogonili Indianę w bezpośrednim starciu o pozycje nr 3. Embiid zrobił różnice. Czekamy jeszcze na Bobana bo Amir nie daje rady.
swoją drogą faule gwizdane na Sabonisie to jakaś farsa!!
To „podcięcie” przez Embiida było szczególnie zabawne…
Smith ma być dostępny na mecz z Cavs