Magic – Sixers 119:98
Philadelphia 76ers w słabym stylu przegrała z Orlando Magic 119:98. Filadelfijczycy wyglądali tej nocy jakby po prostu nie chciało im się grać, a walczący o Play-Offs zawodnicy z Florydy postawili naprawdę ciężkie warunki.
W meczu z powodu choroby nie zagrał Ben Simmons, zabrakło również Jamesa Ennisa. Pod nieobecność australijskiego rozgrywającego częściej piłkę w rękach miał Jimmy Butler i po raz kolejny pokazał przebłyski talentu playmakera, szczególnie w akcjach pick’n’roll z Embiidem. Mogliśmy też oglądać na boisku dwóch rookies – wracającego po kontuzji Miltona (13 punktów, 6/8 FG w 22 minuty) oraz debiutującego w barwach Sixers Zhaire Smitha (trafiona trójka w trakcie 6 minut gry).
Do połowy trzeciej kwarty mecz był wyrównany, lecz wtedy dopadła nas strzelecka niemoc, która pozwoliła odjechać Magic na ponad 20 punktów do połowy czwartej kwarty. Wtedy też właśnie Brett Brown poddał mecz i wpuścił na boisko rezerwy. Zawiodła dziś defensywa, odezwał się problem ze stratami… Niestety wszystko rozbiło się o to, że Magic po prostu bardziej chcieli.
Kolejnym smaczkiem tego meczu jest dobry występ Michaela Cartera-Williamsa, autora 16 punktów, 6 zbiórek, 3 asyst, 2 przechwytów i bloku. Jednak do zwycięstwa Magię Orlando poprowadził inny były zawodnik szóstek – Nikola Vucević (28/11/4).
W ekipie Sixers prym tradycyjnie wiedli starterzy: Embiid (20/10), Harris (15/4/3) oraz Butler (13/6/7). J.J. Redick zakończył mecz z zaledwie ośmioma punktami na fatalnej skuteczności 2/10.
Fatalna druga połówka, Embiid wygląda na zmęczonego, myślę, że Brown mógłby dać mu wolne na mecz z Nets – kilka dni odpoczynku dobrze mu zrobi.
Shake nieźle wygląda w ofensywie, mógłby popracować nad defensywą to w następnym sezonie może być naprawdę solidnym wzmocnieniem z ławki.
Zgadzam się, trzeba utrzymać przewagę 2-3 wygranych nad Indiana i spokojnie przegrywać mecze z wariatami. SIXERS nie prześcigną i nie zostaną wyprzedzeni. Dawać odpocząć, Tłoki nie powinny zrobić zagrożenia !