Mecz 4: Wizards – Sixers 122:114

Wczorajszej nocy Philadelphia 76ers miała ogromną szansę na odniesienie pierwszego „sweepu” od 1985 roku i odpoczynek przed rywalizacją ze zwycięzcą serii Knicks-Hawks. Niespodziewanie, nie udało się. Zamiast tego po słabym spotkaniu mamy 3-1 w serii do czterech zwycięstw i nie obejdzie się bez kolejnego starcia w Philadelphii. Na domiar złego już po 11 minutach gry parkiet opuścił kontuzjowany Joel Embiid – jeszcze nie wiemy, czy jego uraz jest poważny.

Sixers zaczęli spotkanie tak, jak nas do tego przyzwyczaili, ale Wizards tym razem stawiali większy opór, aby nie poddać się bez walki. Wymusili szybsze tempo gry i chociaż to goście przez całą pierwszą połowę prowadzili 2-3 koszami, to gospodarze twardo walczyli o pozostanie w grze. Wreszcie pod koniec połowy Wizards wyszli na pierwsze prowadzenie i tylko trójka Greena niemal równo z syreną zapewniła przewagę Sixers 61-60 przed zejściem do szatni.

Niestety w niej był już Joel Embiid, który w pierwszej kwarcie przy próbie wsadu z kontry został zablokowany i niefortunnie upadł na plecy. Embiid grał jeszcze przez chwilę, ale po powrocie na ławkę udał się do szatni z bólem prawego kolana i już nie wrócił w tym spotkaniu.

Co ciekawe, Wizards dotrzymywali kroku Sixers w pierwszej połowie dzięki grze Bertansa i Lopeza, którzy rzucili 29 z 60 punktów swojego zespołu. Nieskuteczni byli liderzy – Beal i Westrbrick ;-) trafili łącznie 5 z 22 rzutów, a po drugiej stronie Harris „popisał się” skutecznością 4/15.

Niestety po zmianie połów dosłownie wszystko się posypało. Sixers zaczęli grać indywidualnie, nieskutecznie, chaotycznie i generealnie przypominali Wizards z poprzednich spotkań. Ich gra w trzeciej kwarcie na skuteczności 32% to chyba najbardziej paskudne 12 minut, jakie oglądaliśmy w tym sezonie. Nic dziwnego, że gracze ze stolicy zaczęli wychodzić na coraz większe prowadzenie, które w kulminacyjnym punkcie wyniosło 14 punktów – najwięcej w całej serii. Ich liderzy zaczęli trafiać w odpowiednim momencie.

W finałowej kwarcie było już lepiej z perspektywy Sixers i spotkanie zrobiło się znowu oglądalne, a ostatnie jego minuty to istny thriller że zmianami prowadzenia. Niestety brak Embiida był aż za bardzo widoczny i mimo ważnych punktów i wysiłku Korkmaza oraz świetnej gry zadziwiającego Maxey’a, to Wizards kontrolowali ostatnie akcje. Kluczową okazała się trójka Hachimury na 45 sekund do końca, dająca jego ekipie prowadzenie 118-112.

Być może gdyby Simmons lepiej wykonywał rzuty wolne (5/11) albo był bardziej aktywny w ataku, nie polegając tylko na Harrisie, to losy spotkania byłyby inne. Takiego zbilansowania ofensywnego i lepszej współpracy w defensywie zabrakło tej nocy najbardziej.

Nie wyróżnię żadnego gracza poza Tyrese Maxey’em (15 punktów), bo każdy inny zagrał poniżej oczekiwań. Najbardziej boli postawa Shake’a Miltona, który w tej serii w ogóle się nie odnajduje (3.8 ppg na 22% skuteczności), ale zastanawia też fatalna skuteczność Bena Simmonsa z linii rzutów wolnych (5/20 po spudłowaniu wszystkich 9 prób w poprzednich trzech meczach). To się musi poprawić, tak samo jak rotacja Doca Riversa. Gra samymi rezerwami, tracenie przewagi i odzyskiwanie jej po powrocie starterów może być zabawne w pojedynkach z Wizards, ale w kolejnych seriach z trudniejszym rywalem skończy się źle.

PS. Fani wrócili na trybuny, wrócili też pajace. To już trzeci incydent z udziałem publiczności w tych play-offs. Tym razem konsekwencje to nie tylko dożywotni ban ze strony hali i NBA, ale także zarzuty karne.


https://twitter.com/ClutchPointsApp/status/1399531066063421442?s=19



 

13 myśli na temat “Mecz 4: Wizards – Sixers 122:114

  • 31 maja 2021 o 21:18
    Permalink

    Pany jest jakaś stronka darmowa na której można oglądać spotkania z odtworzenia np rano? Do tej pory oglądałem wszystkie trzy mecze na żywo ale teraz ze względu na zmiany w pracy zaczną się ciężary :P

    Odpowiedz
  • 31 maja 2021 o 22:01
    Permalink

    Nie będę wklejał linków bo nie wszedzie jest to dozwolone ale wystarczy wpisać w google nba full games pierwsza strona która wyskoczy działa bez problemu od kilku tygodni oglądam tak mecze

    Odpowiedz
  • 1 czerwca 2021 o 01:06
    Permalink

    Jak patrzę na naturalnie grającego Maxa i przypomnę sobie te pompowanie każdego zagrania Fultza byle tylko się odblokował i grał…

    Odpowiedz
  • 1 czerwca 2021 o 01:30
    Permalink

    Joel już nie wróci w tym meczu oby to nie było nic groźnego a Sixers dociągnęli to zwycięstwo..

    Odpowiedz
  • 1 czerwca 2021 o 09:00
    Permalink

    Kolejny przyklad ze bez Joela ta druzyna nie istnieje :( niestety….

    Odpowiedz
  • 1 czerwca 2021 o 09:25
    Permalink

    Oczywiście nie można było posadzić Simmonsa na ławce jak zaczęli go specjalnie faulować. Mecz przegrany na własne życzenie

    Odpowiedz
    • 1 czerwca 2021 o 10:11
      Permalink

      Można było, ale też można było się nauczyć rzucać osobiste choćby na przyzwoitym poziomie przez te kilka lat gry w NBA, a wcześniej na uniwersytecie, by nie podchodzić potem do rzutu z miną przedszkolaka, który pierwszy raz ma zostać na dłużej bez mamy. Ja już nie mam cierpliwości do Bena. Wiem, że świetnie potrafi bronić i kreować grę, ale dla mnie to niepojęte, co on wyprawia z tymi rzutami. I po obejrzeniu ostatniej kwarty meczu wiem, że w ewentualnym finale Wschodu z (prawdopodobnie) Nets po raz kolejny upadniemy i sobie głupi ryj rozwalimy, bo Embiid sam wszystkiego nie ogarnie.

      Odpowiedz
  • 1 czerwca 2021 o 10:29
    Permalink

    Dokładnie Simmonsa można kochać albo nienawidzić a takie mecze pokazują jego brak przydatności Dopóki ma wokół siebie ułożony skład to jakoś to wygląda gorzej jak samemu trzeba dać od siebie jakieś punkty . Od jakiegoś czasu przestaje próbować zdobywać punkty a stał się takich holownikiem piłki. Pytanie na przyszłość jest takie czy jego elitarna obrona jest więcej warta niż kilka trójek które powinny wpadać z pozycji rozgrywającego.
    Te play offy zweryfikują jego przydatność. Wyobraźmy sobie tą drużynę z dobrym obrońcą potrafiącym rzucać za 3 typu Holiday czy Conley. Ben weź się ogarnij bo grasz jak zawodnik za 12 mln a nie za maxa.

    Odpowiedz
  • 1 czerwca 2021 o 20:02
    Permalink

    Embiid ma MRI (kolano) takze nawet jesli bedzie ok to i tak nie wrozy fajnie :(

    Odpowiedz
  • 1 czerwca 2021 o 20:35
    Permalink

    Trzeba serie z Wizards dograć bez Embiida. Niech odpoczywa. Jak nie potrafimy pokonać czarodziejów bez Jojo to od razu niech jadą na ryby. Nie chce znowu jechać po Simmonsie ponieważ dość jasno daje do zrozumienia że mniej entuzjastycznie podchodzę do jego gry w tym sezonie wiec całkiem serio życzę mu żeby uciszył krytyków takich jak ja i pociągnął nasz zespół do następnej rundy

    Odpowiedz

Skomentuj David Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *