Mike Muscala, czyli nagroda pocieszenia?

Dziś w nocy fanami Sixers wstrząsnęła informacja o udziale w trójstronnej wymianie, na mocy której Brett Brown oddał jednego z najbardziej lubianych w szatni zawodników – Justina Andersona. Ofiarą tego trade’u stał się również młody Tim Luwawu, za którym tęsknota jednak nie powinna być wielka. Jednak czy była to rozsądna cena za Mike’a Muscalę, o którym statystyczny kibic koszykówki wie jedynie tyle, że grał w Atlancie Hawks?

Mike Muscala przyszedł na świat 1 lipca 1991 roku w St. Louis Park w stanie Minnesota. Już w wieku pięciu lat uwielbiał uganiać się za pomarańczową piłką. Nie jest to jednak jedna z historii o chłopcu grającym z silniejszymi i wyższymi przeciwnikami, który nagle wystrzelił 20 centymetrów w górę w ciągu roku, o nie. Warunki fizyczne nigdy nie były zmartwieniem młodego Mike’a:

Byłem dużo wyższy od innych dzieciaków gdy chodziłem do szkoły podstawowej. Wzrost bardzo mi pomagał.

Mijały lata, a ogień marzenia Mike’a o grze w NBA nie gasł. Płonął coraz mocniej, a w pogoni za swym wielkim marzeniem Muscala wyjechał daleko od domu. Swoją ofertą skusił go Uniwersytet Bucknell w Pensylwani – tak, naszej Pensylwani. Zaczynał jako rezerwowy, jednak robił postępy i szybko wywalczył sobie miejsce w składzie, którego nie oddał aż do końca studiów, które poprzysiągł sobie ukończyć. Dlatego przystąpił do draftu dopiero w 2013 roku. Do tego czasu jednak zdążył zostać najlepszym punktującym w historii swojej uczelni, bijąc przy tym 32-letni rekord!

Jestem niesamowicie dumny z tego, co osiągnąłem w trakcie czterech lat na Bucknell. Choć odpadliśmy w pierwszej rundzie play-offs w moim ostatnim roku, co chciałbym, żeby poszło lepiej.

Uczelniana kariera Muscali była usłana sukcesami: gracz roku 2011 w Patriot League, jeden z 2012-13 Academic All-America – to tylko najważniejsze z jego osiągnięć. Jednak fakt pozostania na Bucknell przez cztery lata nie wróżył mu łatwej drogi do NBA. Dla porównania – w 2018 roku w pierwszej rundzie został wybrany tylko jeden (!) gracz, który uzyskał dyplom swojej uczelni. Dlaczego? Ponieważ większość utalentowanych graczy opuszcza NCAA już po pierwszym roku. Ponieważ graczy po czterech latach gry na uniwerku uważa się za mniej plastycznych.

Mimo to Mike Muscala został wybrany z 44. pickiem Draftu 2013 przez Dallas Mavericks, którzy natychmiast odesłali go do Atlanty Hawks. Wchodząc do NBA Muscala uchodził za zawodnika, który niewiele może już rozwinąć w swej grze. Wskazywano, że jest dojrzały w każdym elemencie koszykarskiego rzemiosła, lecz nie ma żadnych cech wyróżniających. U tego 211-centymetrowego wielkoluda z zasięgiem ramion równym 216 centymetrów wskazywano tylko dwie wady – siłę fizyczną i potencjalną trudność w przystosowaniu się do NBA po czterech latach na uczelni.

W pierwszym sezonie wszedł z ławki w jedynie 20 meczach. W drugim rozegrał 40 meczów. W trzecim? 60. Systematycznie piął się po szczeblach kariery, jednak nawet w tankującej Atlancie wciąż był tylko rezerwowym. W poprzednim sezonie notował na swoje konto średnio 7.6 PPG (37% 3PT) i 4.3 RPG w ciągu 20 minut spędzanych na boisku. W tym samym sezonie, w tej samej drużynie, Ersan Ilyasova zaliczał 10.9 PPG (36% 3PT) i 5.5 RPG w trakcie 25.5 minuty. W przeliczeniu na 36 minut daje to 13.8 PPG i 7.8 RPG Muscali vs 15.3 PPG i 7.7 RPG Ilyasovy. Prawie nie widać różnic między nimi jeśli chodzi o te statystyki.

W ofensywie Ersan i Mike są bardzo podobnymi zawodnikami, jednak Ilyasova jest graczem bardziej mobilnym, przyzwyczajonym do funkcji stretch-four. Mobilność daje też przewagę Ersanowi po bronionej stronie parkietu. Jednak tym, co przemawia na korzyść Muscali, jest zdecydowanie jego wiek. Mike wciąż czyni postępy, natomiast Ersan skończył w tym roku 31 lat. Możemy więc żałować, że tracimy zawodnika tej jakości, jednak czy zauważymy aż tak wielką różnicę? Biorąc pod uwagę przyszłość Sixers bardziej opłacało się zdobyć Muscalę, którego kontrakt to 5 milionów płatne w rok, zamiast zostawiać Ilyasovę, który dostał od Bucks 21 milionów na trzy lata!

Gdy usłyszałem o tej wymianie ja też złapałem się za głowę. Jednak prawda jest taka, że Sixers pozyskali gracza o bardzo podobnym stylu gry do Nemanji Bjelicy (który wyrolował nasz klub w tym tygodniu). Tak samo jak Bjelica jest graczem trochę słabszym od Ersana Ilyasovy. Jednak Mike Muscala jest młodszy od Bjelicy. Jest młodszy od Ilyasovy. Dajmy więc szansę przemówić na boisku. Ponieważ Brett Brown zasłużył na nasze zaufanie. I możemy być pewni, że ma pomysł na tego chłopaka.

Tylko Simby szkoda…

2 myśli na temat “Mike Muscala, czyli nagroda pocieszenia?

  • 20 lipca 2018 o 15:08
    Permalink

    Przyznaję, że nie śledzę namiętnie gry Atlanty ale profil zawodnika bardzo przypomina mi Spencera Hawesa. Wysoki, potrafiący rzucić za 3, średnio mobilny. Statystyki może porównywalne do Ersana, ale mimo wszystko nie widzę Muscali grającego na 4. Podobnie jak Johnsona i Holmesa.

    Odpowiedz
  • 20 lipca 2018 o 17:17
    Permalink

    Jest i nasza czwórka… Holmes oddany za kasę do Phoenix, Bolden podpisany na 4 lata. Przyznam, że dużą wiarę miałem od początku w Boldena, ma wszystko aby być dobrą nowoczesną czwórką, wzrost, szybkość, skoczność, potencjał do gry w obronie i bycia strech four który również wchodzi pod kosz, ale… W tym tym summer league grał bardzo słabo i troszkę opadła ekscytacja nim, spodziewałem się duuuużo więcej. Holmes się u nas marnował, szczęścia w Phoenix.

    Odpowiedz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *