Sixers – Jazz 71:99

W starciu dwóch najmłodszych drużyn w NBA lepsza okazała się nieco starsza ekipa z Utah. Gracze Jazz nie grali może jak z nut, za to gospodarze koncertowo dawali się ogrywać. Jeszcze przed meczem pojawiły się znaki, że Sixers nie mają szczęśliwego dnia. Najpierw zawodził dźwięk i obraz transmisji telewizyjnej, później mogły rozboleć uszy po wysłuchaniu nieudanej udanej interpretacji amerykańskiego hymnu. Również w spotkaniu zawiodły podstawowe elementy: zgranie, obrona, skuteczność rzutów (tylko 30% w meczu).

Jedynie w połowie trzeciej kwarcie Sixers mieli mały przebłysk, pokazali trochę agresji i zdobyli 8 punktów z rzędu. Jednak całą resztę meczu byli bezradni, grali bez pomysłu i bez polotu. Osobiście trudno mi przypomnieć sobie nudniejsze spotkanie Sixers. Fakt, że miejscowi kibice wygwizdali swój zespół po niecałych dwóch kwartach pierwszego od pół roku spotkania NBA, mówi sam za siebie.

Przejdźmy więc do plusów, a raczej tego jedynego, czyli debiutu Nika Stauskasa. Nasz nowy nabytek już samym podejściem do gry i poruszaniem się na parkiecie pokazał, że będzie stealem i jego słaby sezon w Sacramento był zwykłą pomyłką. Stauskas zaczął mecz od trafionej trójki, która poderwała kibiców na nogi. W całym spotkaniu zdobył 12 punktów (3/6 z gry), 3 zbiórki i 2 asysty wychodząc na 21 minut z ławki. Poradzić nie mógł sobie za to Jahlil Okafor, który trafił tylko 4 z 12 rzutów zdobywając 10 punktów i 6 zbiórek.

5 myśli na temat “Sixers – Jazz 71:99

  • 31 października 2015 o 07:21
    Permalink

    Zgadzam się w 100%. Gra sixers przypomina trochę grę rodem z ulicy. Podpalanie się na łatwe punkty, co przynosi głównie straty. Ryzykowne podana. Wbijanie sie bez pomysłu pod kosz, a później rozpaczliwe szukanie partnera lub faulu. Obrona, która miała być znakiem firmowym NIE ISTNIEJE jak na razie. Noel stara się wykazywać w pomalowanym, jednak zupełnie nie bronił w tym meczy na pick 'n rollach. Niejednokrotnie była sytuacja gdzie jego zawodnik stawiał zasłonę, Cannan czy McCollum zostawali na niej, a nooel zamiast być blisko z podniesioną ręką czekał gdzieś w okolicach pomalowanego nie wiem na co. Inna sprawa to zbyt częste przechodzenie pod zasłonami, a ni przebijanie się – stwarza to łatwe pozycje zza łuku. Uważam, że zawodnicy jak Thompson, Cannan, Sampson (mimo mojej sympatii do tego zawodnika) na chwilę obecną do gry na tym poziomie się nie nadają. Ten pierwszy jest MEEEGGGAAA przewidywalny!! Biegac biegać i rzucac za 3!!! Gdyby jeszcze faktycznie trafiał, kiedy trzeba mogłby byc kimś w rodzaju Korvera, ale niestety wiele dzieli tych dwoje. Wystarczy nie dopuścić go do czystej sytuacji rzutowej i zawodnika nie ma. Przy próbie każdej innej akcji prawdopodobnie sam się tak zaplącze, że straci piłkę. Kolejna osoba Cannan – wygląda jakby chciał stać się drugim Iversonem w Philly, ego podobne, ale lata świetlne różnicy w umiejętnościach. Samson – widać, że jemu chce się grać, ma ku temu wszelkie predyspozycje, jednak w mojej ocenie nie ta głowa. Dla porównania już po pierwszym meczu Nika widać, że koszykarskim IQ dzieli ich epoka.
    Co do Nika to jak w artykule – jedyny dzisiaj pozytyw. Jeżeli ten sezon sie nie poprawi to przestane wierzyć, że kolejny pod wodzą tego trenera i tego GM będzie lepszy. Wydaje mi się, że kolejne zmiany powinny zajść na górze.

    Odpowiedz
  • 31 października 2015 o 11:18
    Permalink

    Nie dziwie się gwizdom kibiców, sam czekałem na dwa pierwsze mecze odliczając sekundy po czym jak zobaczyłem, że wychodzą w pierwszym składzie Thomson, Sampson i Cannan… Cały entuzjazm mijał. Jak Ci ludzie przez tak długi okres mogą się utrzymywać w NBA… Niech jak najszybciej wrócą z kontuzji Cov, Wroten, Marshall, niech Nick wraca do pełni sił bo ta nieporadność jaką razi nasz Backcourt jest jak dwa widelce wbijane w oczy. Wiadomo coś kiedy mają wrócić? W przeciwnym razie początek sezonu może być jeszcze gorszy niż rok temu…

    Odpowiedz
    • 31 października 2015 o 12:50
      Permalink

      Covington za jakiś tydzień.
      Wroten prawdopodobnie na początku grudnia.
      Marshall trudno powiedzieć, bo mówiło się, że opuści tylko kilka gier, ale wczoraj komentator mówił coś, że wróci za miesiąc. Ale oni czesto głupoty gadają ;)

      Odpowiedz
  • 31 października 2015 o 12:14
    Permalink

    Jedyne skojarzenie jakie miałem patrząc na obronę Sixers w tym meczu to porównanie do dzieci z podstawówki grających w piłkę, dla których jedyną formą obrony jest rzucenie się całym zespołem na piłkę i nie da się im przemówić ze inaczej by było skuteczniej :)

    Odpowiedz
  • 31 października 2015 o 18:13
    Permalink

    Pierwszy miesiąc będzie tragiczny….

    McConnell, Hollis, Jakarr, Cannan grający grube minuty to zwiastun tragedii. szczególnie grając z Noelem na PF.

    Jeżeli obędzie się bez kontuzji to Marshall/Stauskas/Covington/Noel/Okafor ma szansę parę gier ugrać, a przede wszystkim stworzyć jakieś pozytywne schematy…

    Odpowiedz

Skomentuj lerloare Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *