Sixers – Wizards 132:115

Wysokim i pewnym zwycięstwem zakończyła się potyczka z Wizards. Wygrana ani przez moment nie była zagrożona, a Sixers z wracającymi do składu Butlerem i Chandlerem wyglądali bardzo dobrze. Obawiałem się trudniejszej przeprawy, a było łatwo, miło i… Wow, Landry Shamet!

Nasz rookie zanotował póki co najlepszy mecz w karierze. Potwierdził, że Sixers mieli nosa do wybrania go z dalekim numerem. Gorzej, że wysokie picki nie idą im tak dobrze… Landry zanotował 29 punktów na bardzo dobrej skuteczności – 8/14 za trzy musi robić wrażenie. Godnie zastąpił JJ Redicka, którego zabrakło na parkiecie. Gdy tylko poprawi choć trochę grę w obronie, będziemy mieć z niego pocieche na długo. Zresztą już mamy.

To samo możemy powiedzieć o naszym strzelcu z Turcji. Korkmaz na początku sezonu narzekał na brak minut. Teraz gdy dostaje ich wiele, udowadnia, że NBA jest miejscem dla niego. 16 punktów oraz 4 asysty są cyferkami godnymi startera. Jeśli chodzi o asysty, 39 zanotowaliśmy w tym meczu, co pokazuje, że wskakujemy na właściwe tory. To oczywiście rekord podań kończących się koszem. 4. wygrana z rzędu, niepokonani w 2019 roku, oby tak dalej!

Butler zagrał bezbłednie po powrocie, 20 punktów przy 89% skuteczności z gry i kop energetyczny na starcie spotkania. Embiid nawet w okrojonym czasie zapisuje double-double – 20/10 i kolejny dzień w pracy dla Joela. Przewodzi w całej lidze pod względem DD. Simmons spokojne 17 oczek i 9 asyst, ale każdy, kto przebywał na parkiecie dołożył swoją cegiełkę do wygranej. 20 minut dostał Milton, a debiut zaliczył podpisany na two-way contract niejaki Haywood Highsmith.

Ważne, że nasze gwiazdy mogły trochę oszczędzić sił, gdyż już dzisiaj Czarodzieje będą mieli okazję rewanżu na własnym boisku. Liczymy na kolejne zwycięstwo!

2 myśli na temat “Sixers – Wizards 132:115

  • 9 stycznia 2019 o 01:57
    Permalink

    Druga kwarta zagrania bezbłędnie, ręce same składają się do oklasków

    Odpowiedz
  • 9 stycznia 2019 o 03:07
    Permalink

    Cudownie się ogląda dziś Shameta <3 Facet przeszedł samego siebie.

    Odpowiedz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *