Maciej Gąd – Sixers.pl – Polscy Kibice Philadelphii 76ers https://sixers.pl Sat, 03 Jul 2021 16:06:59 +0000 pl-PL hourly 1 https://wordpress.org/?v=5.8.10 https://sixers.pl/wp-content/uploads/2020/02/cropped-76-2-32x32.png Maciej Gąd – Sixers.pl – Polscy Kibice Philadelphii 76ers https://sixers.pl 32 32 Philly Cheesesteak of the Week – Quo Vadis Sixers? https://sixers.pl/cheesesteak23/?utm_source=rss&utm_medium=rss&utm_campaign=cheesesteak23 https://sixers.pl/cheesesteak23/#comments Sat, 03 Jul 2021 15:09:42 +0000 https://sixers.pl/?p=16721 Weź do ręki swojego smartfona. Właśnie trzymasz w dłoni mały przenośny superkomputer o wielkiej mocy obliczeniowej. Przykład na niesamowity postęp technologiczny w ciągu ostatnich 80 lat. Szacuje się, że zwykły telefon komórkowy już na początku XXI wieku miał 1300 razy większą moc obliczeniową niż pierwsze komputery. A cały ten postęp nie miałby miejsca gdyby nie dwóch studentów z Filadelfii.

Rok 1943. Dr Herman Goldstine z Ośrodka Badań Balistycznych (BRL) US Army bezskutecznie poszukiwał rozwiązań dla stworzenia tablic balistycznych dla artylerii armii amerykańskiej. Podczas rutynowej kontroli oddziału ośrodka na Uniwersytecie Pensylwanii opowiedział o swych kłopotach pewnemu studentowi. Tak się akurat złożyło, że ten student pracował z niejakim Johnem Eckertem i Johnem Mauchlym nad superkalkulatorem, ale projekt trafił do szuflady członka zarządy uniwersytetu. Po krótkim spotkaniu obaj panowie z miejsca zostali przyjęci do BRL.

5 czerwca 1943 roku wojsko uruchamia tajny „Projekt PX”, dzięki któremu powstaje Electronic Numerical Integrator and Computer – ENIAC. Maszyna uważana powszechnie za pierwszy na świecie komputer (computer z ang. to obliczeniowiec). Oficjalne przekazanie armii miało miejsce w czerwcu 1946 roku, ale uruchamianie trwało aż do lipca 1947. ENIAC składał się z 42 szaf 3m x 60cm x 30cm, 18 800 lamp elektronowych i ważył 27 ton. Jego moc obliczeniowa na tamte czasy była niewyobrażalna. Rachunki, które człowiekowi zabierały 20h, robił w 30 sekund. Kosztował kosmiczne 500 000$ (dziś 7,3 mln $). Prasa nazwała go „Wielkim Mózgiem”.

ENIAC w 1947 roku został przeniesiony z Filadelfii do jednostki wojskowej w Aberdeen, Maryland, gdzie działał bez przerwy do 1955 roku. Chciano go wtedy zezłomować w całości, ale po proteście uczonych duże fragmenty udało się ocalić. Największe z nich można podziwiać dziś w Instytucie Smithsonian w Waszyngtonie. W 1996 roku z okazji 50-rocznicy ENIACa, na uniwersytecie w Filadelfii skonstruowano mały chip, układ scalony o funkcjonalności swojego dziadka.

Eniac

Pierwsze miejsce w Konferencji Wschodniej, 2 All-Starów, przełomowy sezon Embiida zakończony drugim miejscem w głosowaniu na MVP, 3 zawodników w All-Defensive. Patrząc na to można stwierdzić, że za Sixers świetny sezon. Po części to prawda, ale wystarczyła jedna runda play-off, aby te wszystkie rzeczy nie miały już tak dużego znaczenia.

O tym co się zadziało już wszyscy wiemy. Teraz najważniejsze jest pytanie „co dalej?”. Nie będę tu żonglował nazwiskami kogo by tu ściągnąć, a kogo nie. Po tym co zobaczyłem w tym sezonie skłaniam się bardziej do teorii, że aby zrobić w końcu ten decydujący krok ku mistrzostwu, należy się bardziej przyjrzeć sztabowi jako całości, niż zawodnikom.

No bo dalej nie mogę zrozumieć jak dopuszczono do takiego regresu Simmonsa. Mam wrażenie, że był z tym zupełnie sam. Rivers to ogromna nadwyżka nad Brownem, ale teraz widzę jakim błędem z jego strony było mówienie w trakcie sezonu, że Ben „nie musi rzucać, bo robi inne ważne rzeczy na parkiecie”. Kropla za kroplą drążyły dziurę w skale… Czy nie nauczono się w klubie nic na przykładzie Fultza? Coś tu mocno nie gra od psychologicznej strony zarządzania zawodnikami. Duże łańcuchy zajebistości są fajne, ale to dla mnie „jednorazowa akcja”, a nie kompleksowy management w tych wymagających czasach.

Embiid jest w swoim prime. Chodź jego zdrowie to wielka zagadka (nie rozegrał jeszcze  w żadnym sezonie więcej niż 67 meczy), to bezwzględnie przez kolejne 3-4 lata należy budować wokół niego. Na razie klub jako całość „marnuje” jego potencjał i najlepsze lata kariery. W końcu „dorosłem” to przekonania, że nigdy nie będzie dobrym fitem z Simmonsem. Musi mieć w zespole rozgrywającego, który rozciągnie grę, zagrozi rzutem i wybiję z głowy przeciwnikom podwajanie/potrajanie Joela. Bez tego nie ruszymy do przodu. Co by jednak nie patrzeć bazę mamy dobrą, bo niezła gra w trakcie sezonu zasadniczego nie wzięła się z niczego. Nawiązał do tego Morey w wywiadzie po odpadnięciu z Hawks:

Będąc szczerym, nie rozumiem wielu rzeczy, które czytam od kilku dni. Ludzie twierdzą, że Sixers są w złej sytuacji. Tak naprawdę to 25-26 drużyn NBA chciało by być w naszej sytuacji z graczem kalibru MVP, All – Starem, prawie – All – Starem, młodymi graczami na długich kontraktach, weteranami. Mamy więc dobrą podstawę. Musimy się tylko bardziej postarać, ja się muszę bardziej postarać, wszyscy musimy się bardziej postarać.

Mimo, że wciąż odczuwam wielkie rozczarowanie tym jak się zakończył ten sezon, to zgadzam się z Moreyem. Jest dobra baza do zaatakowania mistrza w przyszłym sezonie. Co należy teraz zrobić, to przyjrzeć się aspektom zarządzania psychologicznego sztabu, znaleźć energicznego i punktującego rozgrywającego (na Maxeya przyjdzie jeszcze czas) i zadbać o zdrowie Embiida. I przede wszystkim przestać gadać o „The Process”. Zamknąć ten rozdział i skupić się na teraźniejszości budując przyszłości. Go Sixers!!

1500x500
Foto: https://twitter.com/sixers

Drodzy czytelnicy. Jako, że Sixers.pl zaprzestaje swej działalności tak i moja przygoda z serią „Philly Cheesesteak of the Week” dobiega końca. Do redakcji dołączyłem pod wpływem impulsu i nie spodziewałem się, że pociągnę to przez cały sezon pisząc tydzień w tydzień. Ale Wasze komentarze, wsparcie redakcji i samozaparcie sprawiły, że dałem radę. Była to wspaniała 24-odcinkowa podróż przez historię Filadelfii i sezon moich ukochanych Sixers. Mam nadzieję, że tak jak ja mieliście okazję bliżej poznać Miasto Braterskiej Miłości jeszcze bardziej zżyć się z drużyną. Życzę Wam wszystkim żebyście choć raz  w życiu odwiedzili Philly, zjedli kanapkę cheesestak w „Pat’s” i udali się na mecz Sixers. Zapewniam Was, że łezka w oku gwarantowana, jak to miało miejsce w moim przypadku na zdjęciu poniżej. Jeszcze raz wielkie dzięki i do zobaczenia!!!!

sdr
 

Source

]]>
https://sixers.pl/cheesesteak23/feed/ 5
Philly Cheesesteak of the Week https://sixers.pl/cheesesteak22/?utm_source=rss&utm_medium=rss&utm_campaign=cheesesteak22 https://sixers.pl/cheesesteak22/#comments Mon, 21 Jun 2021 17:09:10 +0000 https://sixers.pl/?p=16716 Drodzy Czytelnicy. Jak wiecie każdy z moich felietonów zaczynałem od jakiejś ciekawej historii związanej z Filadelfią. Dziś będzie jednak trochę inaczej ponieważ sposób w jaki nasi Sixers skończyli sezon wniósł mnie na wyżyny rozczarowania i nie mam ochoty silić się na jakieś pozytywne historię. Dlatego dziś skupię się tylko stricte na koszykarskiej części.

Ale ale jeszcze się nie żegnamy. Za tydzień pojawi się ostatni felieton z historią, którą trzymałem specjalnie na koniec sezonu, oraz z moimi przemyśleniami na temat quo vadis Sixers. A za 2 tygodnie bonus: odcinek specjalny w formie „przewodnika” po Filadelfii – w jednym artykule linki do wszystkich felietonów z krótkim opisem ciekawostek. Tak na wypadek jak kiedyś pewnego pięknego dnia znajdziecie się w Mieście Braterskiej Miłości :)

embiid
Foto: The Associated Press

Koniec. The Process oficjalnie dobiegł końca 20 czerwca 2021 roku, kiedy Ben Simmons w game 7  półfinałów Konferencji Wschodniej na 3 minuty przed końcem zamiast prostego layupa/wsadu spękał i podał do Thybulle. Każdy kto miał wtedy zwrócony wzrok na Joela mógł zobaczyć jak ten załamuje ręce widząc co się zadziało.

Idę razem z Sixers od 1998 roku. „Rzeki przepłynąłem, góry pokonałem”, były piękne chwile jak i zupełna padaka. Ale nigdy nie byłem przez te 23 lata tak rozczarowany jak dziś. To był ten sezon kiedy wszystko miało kliknąć. Prowadziliśmy już z Hawks 2-1, a potem w dwóch kolejnych meczach uzyskiwaliśmy kolejno 18 i 26-punktową przewagę. A i tak przegraliśmy te serię. Niesamowity choke.

Brak mi komentarza na to co zagrał Simmons w tej serii. We wszystkich siedmiu 4Q oddał tylko 3 rzuty. W całych PO trafiał wolne ze skutecznością 34,2%! To jest nawet trochę przerażające jaki regres, przede wszystkim mentalny, zanotował w najważniejszym momencie sezonu.

Nie mam pojęcia w tym momencie

Odpowiedź Riversa po meczu na pytanie dziennikarza, czy Simmons to rozgrywający dla drużyny mierzącej w mistrzostwo.

Z pozostałych w tej serii tylko Curry i Maxey zrobili więcej niż się od nich oczekiwało. Nieobecność Greena nie powinna być tu żadnym usprawiedliwieniem. Wszystkie klocki były na miejscu.

I tylko Embiida szkoda. Wzniósł się w tym sezonie na niebywały poziom dominacji. Nawet grając na jednej nodze z Hawks wykręcił średnie 30-12. Jego najlepsze lata kariery właśnie mają miejsce, zdrowie nie będzie lepsze (nigdy nie zagrał więcej niż 64 meczy w sezonie regularnym). Nie wiem, czy uświadomienie sobie, że Process w tym składzie nie zaprowadzi go wyżej, nie jest dla niego bardziej bolesne niż The Shot Leonarda 2 lata temu.

Nie widziałem w naszej ekipie tego głodu zwycięstwa, ognia w oczach i determinacji, która biła od graczy Hawks. I na cóż się zdały moje zachwyty w tych felietonach nad grą Sixers w trakcie sezonu? Czyżbym był oszukiwany przez cały ten czas? Czy cała organizacja mydliła mi oczy? Ciężki moment dla każdego fana 76ers. Co dalej? Nad tym pochyle się już w kolejnym, ostatnim już felietonie Philly Cheesesteak of the Week.

 

 

Source

]]>
https://sixers.pl/cheesesteak22/feed/ 19
Philly Cheesesteak of the Week https://sixers.pl/cheesesteak21/?utm_source=rss&utm_medium=rss&utm_campaign=cheesesteak21 https://sixers.pl/cheesesteak21/#comments Sun, 06 Jun 2021 17:24:05 +0000 https://sixers.pl/?p=16597 Świat wokół nas powoli wraca do życia. Pogoda dopisała na długi weekend i nagle dookoła pełno ludzi. I jakoś ci ludzie tak bardziej życzliwi i uśmiechnięci. Spacery, kawa w ogródku na rynku, wypad nad morze/w góry. Dużo pozytywnej energii dookoła. Dlatego dziś też przejdziemy się na spacer po jednym z najfajniejszych miejsc w Filadelfii – The Italian Market.

Wszystko zaczęło się w 1884 roku, kiedy włoski imigrant Antonio Palumbo otworzył przy South 9th Street internat dla przybywających do Ameryki współziomków. Okolica znajdowała się wtedy jeszcze poza oficjalnymi granicami miasta, więc to właśnie tam kierowali swe kroki biedni imigranci, nie tylko z Włoch. Zaczęli oni otwierać wzdłuż ulicy swoje sklepy i zakłady. Towary można było kupować wprost z drogi co stało się wizytówką Italian Market. W XX wieku do włoskich imigrantów zaczęli dołączać przybysze z Wietnamu, Korei, Chin, czy Meksyku tworząc żyjący w zgodzie wielokulturowy konglomerat. Każda z tych narodowości zaczęła oczywiście otwierać swoje sklepy dodając kolorytu 9 Ulicy.

Dziś The Italian Market przy South 9 Street to wspaniałe miejsce pełne kolorów i zapachów, oryginalnych businessów prowadzonych przez kolejne generacje, festiwali itp. Tu dobrze zjesz i obkupisz się po pachy. Przygotowałem kila miejscówek wartych odwiedzenia podczas waszej wizyty w tym wspaniałym miejscu:

  • Pat’s King of Steaks – miejsce, które dało nazwę tej serii felietonów, i które opisałem w pierwszym odcinku
  • Ralph’s Italian Restaurant – najdłużej działająca włoska knajpa w Ameryce. Otwarta od 1900 roku! Menu oparte na wciąż tych samych i tradycyjnych przepisach
  • Anastasi Seafood – najlepsze owoce morza w Philly.
  • Anthony’s Italian Coffee House – jak najlepsza włoska kawa, czy cannoli, to właśnie tu. Idealne miejsce na przerwę od codziennego pędu, czy zwiedzania.
  • Angelo’s Pizzeria – najlepsza pizza w Philly
  • Blue Corn – najlepsze meksykańskie żarcie w Philly
  • Kalaya – jeżeli lubicie tajską kuchnie, to tego miejsca nie możecie ominąć
  • 12 Steps Down Bar – może coś mocniejszego?
  • Di Bruno Bros – jeden z najstarszych sklepów z włoskimi produktami. Ma nawet własną piwnice do dojrzewania serów. Tu się obkupicie we wszystko co potrzeba.

Fantastycznych miejscówek jest oczywiście dużo więcej. Nie możecie ominąć tego miejsca będąc w Philly. Nawet Rocky biegł przez S 9th trenując do walki. Ja tam nie trafiłem i żałuję do dziś.

getimage13_orig

Pierwsza runda play – off za nami. Sixers byli zespołem zdecydowanie lepszym od Wizards. Potrzebowali meczu nr 1, aby się rozkręcić, potem dwa kolejne to były blowouty. Zejście Embiida z boiska z kontuzją w game 4 rozproszyło resztę zespołu, co skończyło się porażką. Ale jak już miałbym doszukiwać się w tym pozytywu, to stało się to w najlepszym momencie.

Uświadomiło to ekipie, że może zdarzyć się taki moment, że będą musieli poradzić sobie z grą bez swojego MVP. Pozwoliło to poukładać klocki i zaprezentować efektowną grę bez Embiida w game 5. Przed meczem Simmons powiedział do Setha, że ten ma zrobić 30 pkt, a sam zrobi triple – double, aby elegancko wejść do drugiej rundy. No i obaj zrobili co mieli. Drużyna poczuła się pewnie, że da radę bez Embiida, czekając na jego powrót.

Co do poszczególnych graczy. Świetnie w gry posezonowe wszedł Tobias Hariss zdobywając w serii średnio 25 pkt (najlepiej w drużynie) i 10 zbiórek (drugi wynik). Embiid robił swoje na fantastycznej skuteczności 63,5%, 46,2% za trzy i 88,9% z linii. Simmons grał na poziomie tripple – double, ale po pomstę do nieba woła jego skuteczność rzutów wolnych. Co mnie najbardziej cieszy to postawa Maxeya. Nic nie robi sobie z tego, że to play – offy i był najlepszym strzelcem z ławki wnosząc zawsze dużo energii na parkiet. Za to serię do zapomnienia ma Shake Milton. W 5 meczach zdobył całe 17 punktów.

Przed nami Atlanta Hawks. Swoimi przewidywaniami podzieliłem się już wraz z innymi redaktorami. Tutaj tylko dodam, że żarty się skończyły. Z Embiidem, czy bez, seria z Hawks nie będzie spacerkiem. Do Wells Fargo Center wrócił już komplet fanów, którzy w game 5 skandowali „We want Brooklyn!”. Do tego jednak jeszcze daleka droga. Ale również fani krzyczeli „Trust the Process!”. Czyżby „mała” presja, że pora w końcu zakończyć to co przed laty zaczął Sam Hinkie?

 

Source

]]>
https://sixers.pl/cheesesteak21/feed/ 1
Philly Cheesesteak of the Week https://sixers.pl/cheesesteak20/?utm_source=rss&utm_medium=rss&utm_campaign=cheesesteak20 https://sixers.pl/cheesesteak20/#comments Wed, 19 May 2021 10:00:10 +0000 https://sixers.pl/?p=16518 Kto wie jak potoczyłaby się historia miasta Filadelfia gdyby nie jeden człowiek – Benjamin Franklin. W XVIII wieku przyłożył rękę niemal do wszystkich ważnych wydarzeń o mniejszym, jak i epokowym znaczeniu. Jednak jakkolwiek był to człowiek orkiestra, to nie dokonałby wielu rzeczy w pojedynkę. I tu na scenę wchodzi wspominany już przeze mnie w felietonach Junto Club.

W 1727 roku, pomimo tylko 21 lat na karku, Franklin był po przejściach, którymi mógłby obdzielić kilku dorosłych ludzi. Na początku roku umiera jego przyjaciel Denham, który zostawia mu niewielki majątek. Młody Benjamin dzięki swej niespożytej energii, ujmującej postawie i silnemu charakterowi zyskuje wielu znajomych i przyjaciół w różnych kręgach mieszkańców Filadelfii. Zaczęła tworzyć się wokół niego grupa biznesmenów, artystów, naukowców, czy zwykłych mieszkańców miasta, którą charakteryzowała dociekliwość, chęć samorozwoju, rozwoju społeczności i pomocy innym.

Wiosną 1727 Franklin i 11 jego najbliższych przyjaciół założyło Junto Club (od hiszpańskiego junto – „razem”), znany również jako Klub Skórzanego Fartucha. Pochodzili z zupełnie różnych środowisk miasta. Byli to poza Franklinem: Hugh Meredit – pracownik drukarni i wspólnik Franklina, William Parsons – szewc i astronom, William Maugridge – mechanik i stolarz, Steven Potts – pracownik drukarni, George Webb – student Oxfordu, Thomas Godfrey – szklarz, matematyk-hobbysta i wynalazca, Joseph Breintall – poeta i notariusz, Robert Grace – łowca przygód i gentelman, William Coleman – kupiec, Nicholas Skul – inspektor i bibliofil oraz John Jones – kwakier i szewc. Później do klubu dołączyło jeszcze wielu obywateli Filadelfii.

Junto Club istniał 38 lat. Członkowie spotykali się regularnie co piątek najpierw w tawernie, potem w domu Franklina. Ten stworzył specjalne 24 pytania, które miały pomóc przygotować się do zebrań i nadać im strukturę. Dzięki klubowi powstała w mieście m.in. straż pożarna, biblioteka publiczna, uniwersytet, ochotnicza policja, czy szpital. Wszystko to oczywiście jako pierwsze nie tylko w mieście, ale i w całej Ameryce. W 1743 roku z klubu wykształciło się Amerykańskie Stowarzyszenie Filozoficzne, które istnieje do dziś. Bez wątpienia działalność Junto Club przyczyniła się do wejścia Filadelfii na szybką ścieżkę rozwoju i nowoczesności, ale i dała podwaliny do powstania Stanów Zjednoczonych Ameryki.

Zebranie Junto Club
Zebranie Junto Club – B.Franklin w środku

No i koniec sezonu regularnego. Mamy 49 – 23 (29 – 7 w Philly) i pierwsze miejsce w Konferencji Wschodniej od 20 lat. Siadając do tego felietonu zrobiłem swoisty „rachunek sumienia” szykując się do subiektywnego podsumowania fazy zasadniczej. No i co mi tu wyszło?

Wyobraź sobie, że ktoś budzi cię w nocy i woła: „Szybko! Mów jakie przełomowe momenty sezonu regularnego w wykonaniu Sixers najbardziej utknęły ci w głowie!”. Postawiłem siebie w tej sytuacji i powiem, że miałbym problem, żeby natychmiast coś rzucić. Co najbardziej zostało mi w pamięci to mecz „8 vs Nuggets” ze stycznia: 39 pkt Maxeya, Howard grający na jedynce itp. A tak to była to po prostu równa i solidna faza zasadnicza bez fajerwerków. Czy to źle?

Absolutnie nie. Nasi w końcu po latach grali w przekroju całej fazy zasadniczej tak jak się od nich tego oczekiwało. Czyż nie modliliśmy się o to do Bogów Koszykówki za czasów Procesu i Browna? Oczywiście zdarzały się dziwne wtopy, żenujące występy zawodników itp. Ale summa summarum jedynka na Wschodzie sama się nie zrobiła. Idealnie podsumował to po ostatnim meczu Doc mówiąc to co chciałem tu napisać:

Byliśmy bardzo dobrzy przez cały ten okres. Dlatego jesteśmy na pierwszym miejscu. Jesteśmy zespołem konsekwentnym w obronie i ataku. Stosujemy ruch piłki, gramy w odpowiednim tempie, znajdujemy ludzi na otwartych pozycjach, egzekwujemy zagrywki lepiej niż się da. Jesteśmy solidną drużyną koszykówki.

I taka właśnie była faza zasadnicza – solidna. Świetną ocenę poszczególnych graczy zrobił nasz redaktor naczelny. Ja się z nią w pełni zgadzam, więc zapraszam do zapoznania się. Od siebie dodam tylko, że me serce radowało się, tak szczerze, widząc jak Embiid dominuje i ciśnie po MVP. „The Shot” Leonarda nie załamał go – z sezonu na sezon wraca jeszcze silniejszy. Jest gotowy bić się o najwyższe cele.

Czy jestem zadowolony z sezonu regularnego? Bardzo! Czy kładę się spać spokojnie przed play – off? Nie do końca. PO to inna bajka. Inna intensywność. Dlatego już wcześniej pisałem, że najważniejsze to zbudować przed tą fazą momentum i rytm. Tak jak w gazie są Wizards, Blazers, Heat, czy Nuggets (ci mimo szpitala). „Solidna drużyna koszykówki” nie wystarczy. Tu trzeba wrzucić bieg dodatkowy. To będzie prawdziwy test tego, co zbudowali Morey i Rivers. Zaniepokoił mnie mecz z Miami na koniec, gdzie nasz pełny skład został „uduszony” play – offową energią rywali. Nie jestem do końca przekonany, czy nasi ten rytm złapali.

Kibicuje Sixers od 1998 roku i dzięki pisaniu tych felietonów nigdy wcześniej tak intensywnie nie śledziłem sezonu regularnego. Była to prawdziwa frajda i jak nigdy nie mogę się doczekać walki  o mistrza. Wierzę, że stać nas na minimum wielki finał. Wierzę, że nasi potrafią zrobić ten „switch” z drużyny solidnej do drużyny mistrzowskiej. Dlatego rozsiądźmy się wygodnie i zobaczmy co zdziała nasz Junto Club. Na początek ktoś z czwórki Hornets, Wizards, Celtics, Pacers. Mamy z nimi bilans 11 – 1. Będzie dobrze. Go Sixers!

dm_210516_nba_sixers_embiid_big_chain_energy_default
Foto: ESPN

PS. Kolejny felieton ukaże się 2 dni po zakończeniu pierwszej rundy play – off. Zapraszam!!

 

 

Source

]]>
https://sixers.pl/cheesesteak20/feed/ 5
Philly Cheesesteak of the Week https://sixers.pl/cheesesteak19/?utm_source=rss&utm_medium=rss&utm_campaign=cheesesteak19 https://sixers.pl/cheesesteak19/#comments Tue, 11 May 2021 10:00:17 +0000 https://sixers.pl/?p=16456 Jest 10 listopada 1731 roku. Dziesięciu gentelmenów siedzi przy stole w piwiarni Nichollas Skull’s w Filadelfii. Patrzą się na środek blatu gdzie spoczywa 400 szylingów, po 40 od każdego z nich. Nie są do końca zadowoleni. Przecież w lipcu tego roku uzgodnili, że założycieli będzie pięćdziesięciu. Czy zdobędą wymagane fundusze, aby zrealizować swój odważny projekt?

Na początku XVIII wieku w kolonialnej Ameryce jednym z dóbr luksusowych była…książka. Nie istniały jeszcze żadne domy wydawnicze na kontynencie, więc każdy chętny musiał ściągnąć interesujący go wolumin z Europy. Mało kogo było na to stać. Książki szły dłuuuugo i większość z nich była napisana po łacinie. Oczywiście kto postanowił zaradzić temu stanowi rzeczy? Benjamin Franklin i jego kumple z „Junto Club”.

Zacni członkowie tego klubu dyskusyjnego słusznie zauważyli, że rozwój miasta to nie tylko rozwój przemysłu, ale i zasobów intelektualnych obywateli. Trzeba więc dać im łatwiejszy dostęp do książek. Wszystkim. 1 lipca 1731 panowie uzgodnili specjalne artykuły i powołali do życia Library Company of Philadelphia (LCP) – pierwsze stowarzyszenie biblioteczne w Ameryce. Głównym założeniem było znalezienie 50 „akcjonariuszy”, którzy wpłacą 40 szylingów i potem kolejne 10 każdego roku. Z tego „kapitału” dokonywano by zakupu książek i utrzymywano bibliotekę.

Początkowo chętnych znalazło się tylko dziesięciu, ale dzięki staraniom Franklina udało się uzyskać 50 „członków biblioteki”. Zamówiono pierwszą partię książek z Londynu i wypożyczalnia ruszyła z kopyta. Pierwszym bibliotekarzem został Lousi Timothee, ale wkrótce jego obowiązki przejął sam Franklin i sprawował je do 1734 roku. Najstarszy zachowany katalog z 1741 wskazuje 375 woluminów na stanie. Każdy członek (który zapłacił 40 szylingów wpisowego i potem 10 rocznie) mógł wypożyczać za darmo. Każdy innych chętny musiał zostawić w depozycie równowartość książki. Początkowo biblioteka otwarta była tylko przez 4 godziny w każdą sobotę.

Wkrótce biblioteka stała się również miejscem, gdzie zaczęto zbierać różne cenne artefakty historyczne, zabytkowe precjoza, czy skamieliny. Kolekcja cały czas się powiększała, biblioteka opierała się różnym wydarzeniom historycznym, by w końcu w 1966 finalnie osiąść w The Ridgway Library przy 1314 Locust Street. Dziś LCP to ponad 500 000 książek, 70 000 innych „eksponatów”, programy edukacyjne itp. Znajdziemy tam pierwsze wydanie „Moby Dick’a”, czy „Mayflower Compact” – pierwszy dokument pierwszej kolonii w Plymouth. Benjamin Franklin nie po raz pierwszy sprawił, że Filadelfia zapisała się w historii Ameryki i świata.

LCP membership card 1801
Karta członkowska z 1801 (foto: Flikr)
LCP building in 1800
Budynek biblioteki w 1800 roku (Foto: wikipedia)

No, plan tygodniowy zrealizowany w 100%. Oklepani słabeusze, odparcie Pelicans, 4 -0, odzyskanie i umocnienie się na jedynce na Wschodzie. Dalsze budowanie rytmu, chemii i szukanie odpowiednich ustawień na play – offy. A przede wszystkim wszyscy zdrowi, minuty gwiazd oszczędzane tak jak trzeba.

W sumie to mógłbym już zakończyć te część felietonu. Tak poprawny to był tydzień w wykonaniu naszej drużyny. Aż trochę nudny. Co mnie najbardziej podnosiło na sercu to gra rezerwowych. Embiid nie spuszcza z tonu i ciśnie po MVP, ale jak schodzi na ławę to nie umieramy, bo Howard gra świetnie. Chyba nawet najlepszą koszykówkę w sezonie. Maxey wszedł do piątki na jeden mecz i machnął 22 pkt na dużej energii. Doc:

Myślę, że to byłaby wspaniała rzecz dla szatni (jeżeli Embiid zostałby MVP). Znaczyło by to, że nie tylko mamy MVP, ale i świetny zespół, wspaniałych zawodników i jesteśmy grupą, która odnosi sukcesy (…). Nie zawahamy się nawet na chwilę grać 11 zawodnikami jeżeli zajdzie taka potrzeba. Mamy tak głęboki skład. Jesteśmy tak utalentowani

A największym talentem to ostatnio błyszczy Matisse Thybulle. Talentem defensywnym. Czołówka NBA w przechwytach, wszędobylskość, lep na gwiazdy rywali. Czyż dobrze nie brzmi zdanie: „mamy dwóch elitarnych obrońców na PO w wysokiej formie”? Simmons:

Uczyłem się od niego. Nie wiem, czy byłbym dziś tak dobrym obrońcą, gdybym nie grał z Matissem w jednej drużynie

A ziomek ma dopiero 22 lata. Będziemy mieli z niego dużo pociechy. A jak jeszcze poprawi shooting… . Dobra, to zostały 4 mecze. Jedynka na 90% pewna. Lekkie oszczędzanko minut gwiazd poproszę w ostatnim tygodniu i wjeżdżamy na pełnej w play – offy! Za tydzień ostatni regularny felieton z podsumowaniem fazy zasadniczej. Potem będzie pojawiać się po każdej wygranej rundzie PO. I tak do finału!

https://twitter.com/DidTheSixersWin/status/1341791016840531968?s=19

Source

]]>
https://sixers.pl/cheesesteak19/feed/ 2
Philly Cheesesteak of the Week https://sixers.pl/cheesesteak18/?utm_source=rss&utm_medium=rss&utm_campaign=cheesesteak18 https://sixers.pl/cheesesteak18/#comments Tue, 04 May 2021 10:00:57 +0000 https://sixers.pl/?p=16422 Już pod koniec życia w głowie Benjamina Franklina pojawił się kolejny pomysł, który miał przyczynić się do rozwoju jego ukochanej Filadelfii. A może być tak otworzyć zoo? Idea ta szybko zaczęła krążyć wśród elit miasta. W 1804 prezydent Jefferson wysyła do spenetrowania nowo nabytej Luizjany ekspedycję Louisa i Clarka. Jednym z jej zadań było zbadanie fauny w regionie pod kątem zwierząt do zoo. Ponoć prezydent wierzył, że wyprawie uda się odnaleźć wciąż żyjące mamuty.

Ekspedycja mamutów nie znalazła, a idea zoo ugrzęzła gdzieś w dyskusjach. Sprawa ruszyła z kopyta dopiero jak na ambicję Amerykanów wjechali Anglicy, którzy w 1847 roku otworzyli w Londynie pierwsze publiczne zoo. Prym wiódł lokalny doktor William Camac, dzięki którego staraniom 21 marca 1859 roku Rada Legislacyjna Pensylwanii powołała do życia Filadelfijskie Stowarzyszenie Zoologiczne.

Stowarzyszenie otrzymało 30 akrów w Fairmount Park przy Girard Avenue i rozpoczęło budowę zoo. Koncentrowało się ono wokół XVIII wiecznej rezydencji „The Solitude” zbudowanej przez Johna Penna, wnuka założyciela miasta Williama Penna. Słynny architekt Frank Furnes zaprojektował wiktoriańską bramę, która stoi do dziś. Na początek udało się zebrać 616 zwierząt. Niestety wybuch wojny secesyjnej odłożył otwarcie o 15 lat.

Pierwszy w Stanach Zjednoczonych ogród zoologiczny otworzył swe podwoje 1 lipca 1874 roku i z miejsca osiągnął ogromny sukces. Już w pierwszym roku odwiedziło go 228 tysięcy osób (połowa populacji miasta). Również od początku zoo w Filadelfii było i jest innowatorem na wielu polach zoologii.

Jako pierwsze zaczęło wprowadzać rozbudowany program rozmnażania w niewoli zagrożonych gatunków. To właśnie w Filadelfii po raz pierwszy w niewoli urodził się orangutan, szympans, czy gepard. Dzięki staraniom zoo udało się przywrócić do naturalnego środowiska na wyspie Guam wymarłego wodnika guamskiego i łowczyka cynamonowego.

Najczarniejszy moment w historii zoo to 24 grudnia 1995 kiedy w budynku „Świat Człekokształtnych” wybucha pożar. Ginie 23 gorylów, szympansów, gibonów i lemurów, które duszą się na śmierć dymem w trakcie snu. Wtedy tylko 20% wybiegów miało zainstalowane czujki przeciwpożarowe. Nowy, bardziej otwarty wybieg otwarto w 1999 roku.

Dziś zoo w Filadelfii to jedna z największych atrakcji miasta. Rocznie odwiedza je ok 1,2 miliona osób, które mogą podziwiać prawie 1300 gatunków zwierząt. Jedną z największych atrakcji jest projekt Zoo360 – sieć naziemnych tras, którymi zwierzęta swobodnie poruszają się po ogrodzie nad głowami zwiedzających. Wizyta w tym ogrodzie na pewno nie będzie czasem straconym.

Philadelphia_Zoo_entrance
Brama wejściowa do zoo (foto: Jim, the Photographer)
Zoo360 project
Jedna ze ścieżek projektu Zoo360 (foto: Philadelphia zoo)

Na obecnym etapie sezonu najbardziej zagrożonym gatunkiem w NBA jest zdrowy koszykarz, dlatego cieszy fakt, że Sixers powrócili do grania pełnym składem. Od razu odbiło się to na eleganckim bilansie tygodnia 4-0. Wszystkie ręce na pokładzie będą kluczowe w końcówce sezonu pod kątem przygotowania na play – off. Seth Curry:

Dawno nie byliśmy w sytuacji, kiedy mamy pełen skład do dyspozycji. Tak więc możemy się w końcu przyglądnąć kilku rzeczom. Trenerzy mogą obejrzeć materiały wideo z meczu i przygotować nas odpowiednio na nadchodzący okres

Nic dodać, nic ująć. Znalezienie odpowiedniego rytmu – o to główne będzie toczyć się gra. Na dziś dobrze to robią zdrowi Blazers (seria zwycięstw na wyjeździe), a kompletnie w czarnej d**** są Lakers (słabe porażki i stypa w szatni).

Mecz z Ekipą-Żart (Thunder) trafił się w idealnym momencie, bo wszyscy mogli bez stresu wejść w rytm meczowy. Dwie wysokie wygrane z Hawks to upgrade psychologiczny nad tym potencjalnym przeciwnikiem w pierwszej/drugie rundzie PO. Lekkie śmieszki w stronę przeciwnika rzucił po obu meczach Doc:

(Oba mecze) miały miejsce w idealnym dla nas czasie. Żaden ze starterów nie musiał grać dużych minut. Teraz są świeży i wypoczęci, co jest super. Rezerwowi złapali świetny rytm.

Ta świeżość i dobra gra ławki przydała się na mecz z walczącymi o play-in Spurs. Spełnił się primaaprilisowy sen redaktora naczelnego – Simmons wygrywa mecz równo z końcową syreną (nie była to trójka, ale nie narzekajmy). Bardzo ważna wygrana dla morale, odzyskaliśmy dzięki niej jedynkę na Wschodzie. Nets przegrywają, nie wiadomo czy Harden w ogóle wróci w tym sezonie, Bucks ewidentnie celują w drugie miejsce.

Patrząc na sytuację w tabeli zdobycie jedynki to już nie tylko przewaga własnego parkietu, ale dużo prostsza droga do finału konferencji. No i info tygodnia – Howard nie złapał technika, ba, grał świetnie. Przed nami tydzień meczów z tuzami Bulls, Pistons, Rockets. Idealna okazja, aby dalej budować wspomniany już rytm. Do dzieła zatem!

 

Source

]]>
https://sixers.pl/cheesesteak18/feed/ 5
Philly Cheesesteak of the Week https://sixers.pl/cheesesteak17/?utm_source=rss&utm_medium=rss&utm_campaign=cheesesteak17 https://sixers.pl/cheesesteak17/#comments Tue, 27 Apr 2021 10:00:44 +0000 https://sixers.pl/?p=16384 Porucznik Frank Powell, szef miejskich saperów w Filadelfii, nie mógł uwierzyć w rozkaz, który właśnie otrzymał. Zszedł do magazynu i zgodnie z poleceniem przełożonych przygotował dwie bomby z materiałów wybuchowym C4 i Tovex. Potem udał się na lotnisko, gdzie czekał już na niego policyjny helikopter. Był piękny słoneczny dzień 13 maja 1985 roku.

MOVE, Christian Movement for Life, paramilitarna grupa separatystyczna została założona przez Afroamerykanów w Filadelfii w 1972 roku. Ich postulaty to mieszanka różnych ideologii rewolucyjnych, anarchistycznych i praw natury. Wszyscy jej członkowie, chcąc podkreślić swoje korzenie i poczucie wspólnoty, przyjmowali nazwisko Africa. Od początku byli solą w oku władz miasta i policji. Do pierwszego konfliktu doszło w 8 sierpnia 1978 roku, kiedy w wyniku strzelaniny zginął policjant, a 16 innych i strażaków zostało rannych. Dziewięciu członków MOVE zostało skazanych na dożywocie.

W 1981 członkowie MOVE przenoszą się do surowego domu przy 6221 Osage Avenue. Była to normalna dzielnica, więc z marszu popadli w konflikt z mieszkańcami okolicy. Zarzucano im nieustający syf dookoła posesji, nieustanne happeningi z obraźliwymi hasłami wygłaszanymi przez głośne megafony, czy posiadanie nielegalnej broni. W końcu burmistrz Wilson Goode ogłasza MOVE organizacją terrorystyczną, a policja uzyskuje nakaz aresztowania i eksmisji wszystkich członków. Na dzień akcji wyznaczono 13 maja 1985 roku.

Najpierw ewakuowano okolicznych mieszkańców. Obiecano im, że wrócą do domów za 24h. Odcięto z całej dzielnicy gaz i wodę. Ponad 500 policjantów otoczyło posesje i wezwało członków MOVE do poddania się. Ci odpowiedzieli ogniem. Przez kolejne 90 minut miała miejsce strzelanina, w której policja użyła ok 10 tysięcy sztuk amunicji, granaty gazowe oraz ciężkie karabiny maszynowe. Nastąpił impas i wtedy komisarz Gregore J. Sambor podjął decyzję, aby na dom MOVE zrzucić bomby.

Porucznik Powell balansując na płozie wiszącego w powietrzu helikoptera wycelował i zrzucił ładunki na dom. Rozpętało się piekło. Z 16 członków MOVE uciec zdołały dwie osoby. Reszta, w tym piątka dzieci, spłonęła żywcem. Ogień szybko przeniósł się na okoliczne domy. Komisarz zabronił wkroczyć do akcji strażakom tłumacząc, że mogą być postrzeleni przez MOVE. Zanim ruszyła akcja gaśnicza spłonęło 61 domów.

Ramona Africa, jedyna ocalała osoba dorosła, spędziła kolejne 9 lat w więzieniu. W 1993 w procesie cywilnym otrzymała 1,3 mln $ odszkodowania. Niektórzy mieszkańcy wrócili do dzielnicy dopiero po roku, a niektórzy już nigdy. W 2005 w procesie cywilnym przeciwko miastu otrzymali 12.83 mln $. Komisarz Sambor odszedł w tym samym roku uważając się za marionetkę burmistrza Goode’a. Ten oficjalnie przeprosił dopiero rok później jak specjalna komisja opublikowała raport, że użycie bomb było kompletnie nieuzasadnione. Jednak tak naprawdę nikt z oficjeli nie został pociągnięty do odpowiedzialności. Filadelfia zyskała wtedy przydomek – „Miasto, które samo się zbombardowało”. Dopiero 11 listopada 2020 rada miasta uchwaliła rezolucję oficjalnie potępiająca te zbrodnie.

Philly bombing 1985
Dzielnica po ustaniu pożaru / Foto: Bettmann/Bettmann Archive
Philly bombing 1985
Ulica po zakończeniu akcji (Foto. The Washington Post)

Nie pisze się łatwo o takich akcjach i nie było mi łatwo pisać po raz pierwszy o tygodniu zakończonym wszystkimi meczami w plecy. Bilans 0-4 i utrata jedynki na Wschodzie boli. Ale trzeba też przyznać, że mamy tu kilka czynników usprawiedliwiających.

Cztery mecze z topowymi drużynami NBA ściśnięte w sześć dni. W żadnym nie wystąpił nasz główny obrońca Simmons. Można się zżymać i marudzić, ale bez niego daleko nie pociągniemy w play-off i basta. To nie grał Joel, to nie grał Curry, to nie grał Harris. Ten ostatni po przerwie powrócił trochę nieswój, ale i tak grał na swoim dobrym poziomie z Bucks. Jak dla mnie MIP sezonu zaraz za Randle z Knicks.

Mimo osłabienia mecz z Suns na styku do końca. Wszyscy widzieliśmy rzut Embiida przez całe boisko. Mam tu taką grafikę poglądową. Kto ma wiedzieć ten wie:

W meczu z Warriors mieliśmy pecha nadziewając się na typa z innej planety. Kolesia, który jest obecnie w jakimś innym koszykarskim świecie. Jak oglądam NBA ponad 25 lat, to nie widziałem czegoś takiego. Nawet jego wygibasy w 2016 roku to małe miki w porównaniu z tym co odstawia teraz. Doc:

Nie wydaje mi się żebym kiedykolwiek widział taką serię w jakiej się on obecnie znajduje. Gwarantuje wam, że nie ma nikogo innego na świecie, kto zdobywa punkty w taki sposób jak on

Steph Curry siepał nas aż miło, a ja nawet nie byłem zły. To już jest ten moment, kiedy nie możesz mieć nic innego jak szacunek i uwielbienie dla tego typa. Ba, nawet trochę się cieszyłem, że gdzieś po drodze do jego chwały stali moi Sixers. Widziałem jego grę na żywo w 2019 w meczu Warrior – Clippers i już wtedy było to coś nie do zapomnienia. Na szczęście spotkanie go w finale nam raczej nie grozi.

A propo finału. Jeżeli chcemy tam się znaleźć, to potrzebujemy cały skład zdrowy. Stąd rozumiem odpoczynek Embiida w sobotnim meczu z Bucks. No ale jednak reszta składu, poza Harissem i Maxeyem, to po prostu spuchła w III kwarcie. Howard kolejnych technik i już tylko jednego brakuje do zawieszenia. Za to Bucks widać, że wrzucają powoli kolejny bieg. A Durant w meczu z Suns wszedł sobie po kontuzji i machnął 33 pkt ziewając. Nie będzie lekko proszę ja ciebie.

Na szczęście terminarz trochę zwalnia, więc pozostaje gonić Nets i bronić się przed Bucks (i Knicks? Narody klękają). Kibice wracają do hal i nagle po roku ciszy na trybunach przewaga własnego parkietu nabiera nowego wymiaru. Mecze u siebie w PO mogą nieść olbrzymi ładunek energetyczny dla drużyny. Jest o co walczyć. Tak więc Panowie, walczcie. Aby po sezonie nie trzeba było na drużynę zrzucać żadnej bomby.

Source

]]>
https://sixers.pl/cheesesteak17/feed/ 2
Philly Cheesesteak of the Week https://sixers.pl/cheesesteak16/?utm_source=rss&utm_medium=rss&utm_campaign=cheesesteak16 https://sixers.pl/cheesesteak16/#comments Tue, 20 Apr 2021 10:00:30 +0000 https://sixers.pl/?p=16343 Dr. Kurt Siemers, dyrektor i właściciel G.J.H Siemers Co. of Hamburg, z dumą patrzył w 1904 roku na nabrzeżu portu w Glasgow na wodowanie najnowszego i najpiękniejszego dziecka swojej firmy – monumentalnego żaglowca typu windjammer nazwanego na jego cześć „Kurt”. Statki napędzane silnikami parowymi powoli przejmowały pałeczkę na morzach i oceanach, ale „Kurt” miał być żywym pomostem pomiędzy starym, a nowym. Jako jeden z ostatnich wielkich 4 – masztowców. Jak to się stało, że ponad 100 lat później możemy na jego pokładzie zjeść smaczny obiad na brzegu rzeki Delaware w Filadelfii?

W latach 1904 – 1914 pływał pod niemiecką banderą po całym świecie od Australii, po Europe i obie Ameryki wożąc różne towary. Wybuch I wojny światowej zastał statek w mieście Astoria w stanie Oregon w USA. „Kurt” stał bezczynnie w porcie do roku 1917, kiedy po przystąpieniu do wojny Stany Zjednoczone po prostu go skonfiskowały. Na początku zmieniono nazwę okrętu na „Dreadnought”, ale na prośbę Edith Wilson, żony prezydenta Woodrowa Wilsona, statek został przemianowany na „Moshulu” na cześć rdzennych Indian z plemienia Seneca. W ich języku nazwa oznaczała „Ten, który niczego się nie boi”.

Do 1920 statek woził po świecie towary dla rządowej firmy U.S. Shipping Board, aby potem w latach 1920 – 1935 pływać dla różnych prywatnych spółek z siedzibą w San Francisco. W 1935 statek kupuje Gustaf Erikson i od tego momentu żaglowiec pływa pod fińską flagą z matczynym portem w Szwecji. W 1940 roku statek zostaje przejęty w Norwegii przez III Rzeszę. Przez kolejne lata niszczał i tułał się po Skandynawii, aby w 1961 zostać kupionym za 3200 ton rosyjskiego żyta przez fiński rząd i skończyć jako magazyn zbóż.

Statek uratował  w 1970 roku kapitan Raymond E. Wallace z amerykańskiej firmy American Specialty Restaurants Corporation, która kupuje „Moshulu”, naprawia w holenderskim porcie i przeprawia do Nowego Jorku. Statek ma służyć od teraz jako restauracja i muzeum. W 1975 płynie do Filadelfii, dokuje przy Penn`s Landing i z przerwami służy do dziś jako elegancka i słynna restauracja w jedynym na świecie zachowanym oryginalnym żaglowcu typu wingjammer. Jak jesteście spostrzegawczy, to znajdziecie nawet „Moshulu” w filmie „Ojciec Chrzestny 2”.

Moshulu-Night
Moshulu (foto: J. Fusco)

Moshulu -old

Długą, daleką i pełną wybojów drogę, tak jak „Moshulu”, przeszedł też nasz Joel Embiid. To co wyprawia w tym sezonie jest po prostu niesamowite. W ostatnim tygodniu przejechał się walcem po Mavs, Nets i Clippers. Jakby w ogóle nie był przed chwilą kontuzjowany. Czyż nie wątpiliśmy, czy ” z tej mąki będzie chleb”, kiedy pierwsze jego sezony to pasmo urazów i znaków zapytania?

Myślę, że drużyny nie mają pojęcia co robić, kiedy go kryją. Uważam, że jest oczywistym MVP tego sezonu. Jest dominujący. Nie mam pojęcia jak można go zatrzymać

To Simmons po meczu z Clippers. Nic dodać, nic ująć. Najlepsze jest to, że Joel dominuje w sposób czysty. Nie cwaniaczy, nie gra brudno. Po prostu nie ma na niego siły. Rywale nie mają wyjścia jak faulować, Embiid idzie na linie, a że trafia w tym sezonie fantastyczne ponad 80%…

Piękny tydzień. Trzy silne drużyny odprawione z kwitkiem, w tym najgroźniejsi rywale z konferencji. Z Nets i Clippers niepotrzebna nerwówka w IV kwartach po kontrolowanym prowadzeniu przez większość meczu, ale takie wygrane końcówki wykuwają zimną pewność siebie, tak potrzebną na play – offy.

Fantastycznie zaczyna grać Korkmaz, który zaraz może na stałe zadomowić się w pierwszej piątce. Na tle bezbarwnego Scotta wygląda na pewniaka do bycia ważnym punktem w zmniejszonej rotacji na PO. Świętnie trafia za 3 i bije swoje rekordy przechwytów. Simmons dalej gra piach w ataku, ale na szczęście jego obrona jest elitarna. Natomiast Howard jest liderem NBA w faulach technicznych. Ma ich już 14. Tu komentarz pozostawiam Tobie drogi czytelniku, bo ja nie wiem co o tym myśleć… .

„Moshulu” , onegdaj gwiazda mórz i oceanów, w pewnym momencie był zdezelowanym magazynem. Widzę tu mała alegorię do jeszcze nie tak dawnych występów naszej drużyny (Sam Hinkie chlip chlip…). Dziś, po przebyciu dłuugiej drogi, znów prezentuje się dumnie i okazale. Okazała jest teraz też gra naszej drużyny i Embiida. Czy to jest właśnie ten moment, kiedy Philadelphia 76ers powróci w blasku mistrzowskiej chwały? Dla mnie, jako kibica Sixers, będzie to jedna z najbardziej emocjonujących końcówek sezonu od lat.

Source

]]>
https://sixers.pl/cheesesteak16/feed/ 1
Philly Cheesesteak of the Week https://sixers.pl/cheesesteak15/?utm_source=rss&utm_medium=rss&utm_campaign=cheesesteak15 https://sixers.pl/cheesesteak15/#comments Tue, 13 Apr 2021 10:00:14 +0000 https://sixers.pl/?p=16273 Mała iskra. Tyle wystarczyło, aby w 1730 roku na jednym ze statków cumujących w porcie w Filadelfii wybuchł pożar, który szybko przeniósł się na sąsiednie magazyny oraz domy mieszkalne. Mieszkańcy dzielnie walczyli z ogniem, ale brak organizacji wprowadzał chaos. Wiele osób poniosło śmierć, a wiele straciło dorobek życia.

Benjamin Franklin wrócił właśnie z Bostonu i zauważył, że mieszkańcy jego rodzinnego miasta są dużo lepiej zorganizowani pod kątem walki z pożarami niż pobratymcy w Filadelfii. Duża była w tym zasługa specjalnych związków, których celem było chronienie przed ogniem mienia swych członków. Franklin zaczął omawiać temat ze swoimi kumplami z Junto Club, a w 1733 wysłał anonimowo list do swoje gazety „Pennsylvania Gazette” nawołując obywateli do lepszego zorganizowania się pod kątem ochrony miasta przed pożarami.

Jego starania na wielu polach odniosły sukces i tak oto 7 grudnia 1736 roku Franklin i 25 ochotników podpisało specjalną deklarację tworząc pierwszą w brytyjskich koloniach i na amerykańskiej ziemi oficjalną jednostkę pożarniczą – Union Fire Company.

Wśród założycieli byli m.in. Richard Sewell – szeryf, Edward Roberts – burmistrz, Edward Shippen – sędzia, czy Hugh Roberts – dyrektor szpitala. Każdy z członków był zobowiązany posiadać i brać na każdą akcję 2 lniane worki i 6 skórzanych wiader. Od tychże wiader wzięła się potoczna nazwa związku – Brygada Wiader (Buckets Brigade) . Członkowie spotykali się raz w miesiącu, aby ćwiczyć i dyskutować o technikach gaszenia pożaru. Zaawansowany sprzęt kupowano z kar, które członkowie musieli płacić za nieuzasadnioną nieobecność na zebraniach, czy akcjach gaśniczych.

Inicjatywa pierwszych śmiałków okazała się sukcesem. Już rok później zaczęły powstawać inne związki przeciwpożarowe w różnych częściach Filadelfii, powstały regulację co do czyszczenia kominów, Franklin założył również pierwsze w Ameryce stowarzyszenie ubezpieczające mienie ludzi od skutków pożarów (The Philadelphia Contributionship). Związek oficjalnie rozwiązano w 1843 roku. Uważa się go za pierwowzór dla dzisiejszej straży pożarnej w USA.

Benjamin_Franklin,_The_Fireman
Benjamin Franklin jako strażak. Foto: wikipedia
Fire Dep. Mural in Philly
Mural poświęcony historii straży pożarnej w Filadelfii. Eric Okdeh, 323 Arch Street. Foto: Steve Weinik

Filadelfia stała się bezpieczniejsza, bo kilku chłopom się chciało ruszyć tyłki. Czytacie ten felieton, bo mi się chciało go napisać. Patrząc na mecze Sixers w ostatnim tygodniu (i miesiącu) zadałem sobie pytanie: czy Simmonsowi się jeszcze chce?

Ben w lutym przed All-Star: 21-8-8, 62% z gry. Po 12.5-7-6, 47% z gry bez agresji i z ponad 4 stratami/mecz. Na szczęście dalej broni świetnie, ale obecnie swoją grą znowu prowokuje pytania, czy on i Embiid to dobry fit. Już go tu w jednym felietonie broniłem i dalej uważam, że jest nam niezbędny, ale zaczynają się powoli pojawiać rysy w moim „rozumowaniu”. Na dziś zwalam to na zmęczenie sezonem i wierzę, że na play-off będzie grał jak trzeba.

Tydzień zakończony bilansem 2-1. Mecz z Thunder odklepany, no ale nie powinienem budzić się rano z drżącym sercem przed sprawdzeniem wyniku z drużyną, która dostaje ostatnio oklep od wszystkich 20-stoma. A tak w tym przypadku było. A to za sprawą przegranej z Pelicans, gdzie zobaczyliśmy jak ktoś po raz pierwszy dominuje Embiida i Bena na raz. Zion gra ostatnio jak jakiś kosmita jadąc walcem po każdym, no ale panowie. Żeby nikt poza Joelem i Tobiasem nie trafił więcej niż 4 rzutów? Harris:

To była dla nas zła porażka. Nie wnieśliśmy fizyczności do gry. Każda piłka na styku należała do nich. Myśleliśmy, że na luzie ich rozstrzelamy

Na stanowisku najsłabszego ogniwa w pierwszej piątce wygodnie usadawia się Seth Curry. No gra piach ostatnio. Nagle wszyscy z utęsknieniem czekają na debiut Georga Hilla. Nawet Morey sięgnął po niezwykle twarzowego Tollivera. Na szczęście tydzień nie był do końca zmarnowany, bo zwycięstwo w Bostonie było w bardzo dobrym stylu. Embiid zawsze jest na misji z Celtics i zdominował ich po raz kolejny. Joel:

Wróciłem! Jeszcze jestem w drodze, ale dziś zrobiłem duży krok naprzód

Jeżeli myśli o MVP (a my o mistrzostwie) to do końca sezonu potrzebujemy jego gry jak w tym meczu. A od Bena agresji i brania większej odpowiedzialności, jak w lutym. Nie chciałbym nagle wzywać do naszej drużyny Buckets Brigade.
 

Source

]]>
https://sixers.pl/cheesesteak15/feed/ 1
Philly Cheesesteak of the Week https://sixers.pl/cheesesteak14/?utm_source=rss&utm_medium=rss&utm_campaign=cheesesteak14 https://sixers.pl/cheesesteak14/#respond Tue, 06 Apr 2021 10:00:03 +0000 https://sixers.pl/?p=16184 Na samym początku XVIII wieku Filadelfia była niezwykle szybko rozwijającym się miastem. Ściągający zewsząd rzemieślnicy i kupcy nabywali lub dzierżawili ziemię przy lub w okolicach rzeki Delaware, która była główną „autostradą” dla ich dóbr. Bardzo szybko doprowadziło to do ogromnego przeludnienia i „ścisku” na tych terenach. Dwóch kupców, Arthur Wells i John Gilbert, postanowiło w 1703 roku utworzyć małą ścieżkę dla wózków pomiędzy Front St. i Second St., aby ułatwić transport swoich towarów. Nie mieli pojęcia, że ta mała dróżka ponad 300 lat później stanie się jednym z najbardziej znanych Narodowych Punktów Krajobrazowych Ameryki.

Wizyta na Elfreth`s Alley to dziś niesamowita podróż w czasie. Przy ulicy nazwanej na cześć Jeremiah Elfretha, XVIII wiecznego kowala i kupca, znajdują się zachowane w doskonałym stanie 32 domy zbudowane w latach 1703 – 1836. W tamtym okresie domy rzemieślników i handlarzy były również miejscem, gdzie znajdowały się ich zakłady. Przy Elfreth`s Alley swoje „firmy” mieli m.in. budowniczy statków, producenci szkła, kowale, meblarze, producenci przedmiotów ze srebra, czy cyny.

Każdy z domów zbudowany był zgodnie z ówczesnym kolonialno – brytyjskim nurtem architektury, a niektóre w charakterystycznym dla samej Filadelfii stylu Trinity House. Przełom XIX i XX wieku to „kryzys” ulicy, gdyż rewolucja przemysłowa zaczęła „przenosić” handel i produkcję z prywatnych domów do fabryk i na ogromne obszary przemysłowe, które zdominowały okolicę. Ponad 100-200 letnie domy zaczęły niszczeć i pewnie musiałyby zostać zburzone, gdyby nie heroiczna postawa mieszkańców z Dolly Ottey na czele.

Od lat 20-stych walczyli o swe domy, co zaowocowało w 1936 roku powołaniem Stowarzyszenia Elfreth`s Alley (EEA), a w latach 60 – tych do uznania ulicy jako Narodowego Punktu Krajobrazowego. Uchroniło to aleje przed zakusami zburzenia jej pod obwodnicę nr 95. Udało się zdobyć środki na renowację i dziś ulica przyciąga swoją unikalną architekturą i wspaniałą kolorystyką.

W dwóch domach utworzono specjalne muzeum. W pozostałych dalej mieszkają ich właściciele, ale dwa razy do roku otwierają swoje podwoje dla wszystkich chętnych. Na początku czerwca EEA organizuje zawsze „Fete Day” w celu uczczenia leżącej u podstaw ulicy różnorodności etnicznej, a w grudniu „Deck the Alley Day” kiedy 13 domów przystraja się pięknie na święta i otwiera dla zwiedzających.

Elfreth`s Alley w Filadelfii to „must see” podczas wizyty w tym mieście. Niezwykły urok i duch historyczny tego miejsca pozostanie w twych wspomnieniach na długo. Powrót do przeszłości gwarantowany.

Elfreth`s Alley
Foto: Maciej Gąd
Elfreth`s Alley
Foto: Maciej Gąd

Ostatni tydzień to również inny ważny powrót. Nasza ekipa zakończyła okres bez Embiida bardzo dobrym bilansem 6-2. Joel wrócił idealnie na mecz z Wolves na małe tête-à-tête z KAT-em. Mimo że ten rzucił 39 pkt i wziął Embiida na plakat (ups!), to bez naszego centra zwycięstwo mogło wisieć tu na włosku.

To był bardzo ciężki tydzień dla Sixers zakończony 2-2. Spodziewałem się porażki z Nuggets, bo ci grają po trade deadline jak na haju + napędzeni byli powrotem w tym meczu kibiców do swojej hali. To, że nasza drużyna ma cojones pokazał mecz z Cavs. Bardzo eleganckie zwycięstwo z eleganckim występem całego składu z Miltonem na czele. Chyba na dobre powrócił do formy strzeleckiej z początku sezonu. Po meczu Doc podkreślił jaką drogę przeszła drużyna, która według niego na początku sezonu bez Embiida by się załamała:

To była dla nas niezły kawał podróży (przez sezon). Myślę, że teraz jesteśmy już po drugiej stronie. Nasi chłopcy się już tym nie przejmują (brakiem Embiida). Po prostu wygrywają.

Widać już jednak zmęczenie intensywnością tego sezonu. Po powrocie Joel dostał wolne w meczu b2b z Memphis, ale cała drużyna po prostu siadła fizycznie. Ze świecą można było szukać jakiejkolwiek energii u naszych, którzy zostali rozjechani w 3 kwarcie. W formie na pewno nie są też jeszcze fani w Phily, którzy buczeli tak głośno jakby zapełniona była cała hala, a nie 25%. Zapomnieli chyba, że Sixers grali drugi dzień z rzędu zaraz po powrocie z 12 – dniowego i 6 – meczowego tripa. Doc po meczu cieszył się najbardziej z tego, że nikt nie dostał kontuzji:

Jesteśmy tylko ludźmi. Graliśmy ostatnio bardzo dużo meczów. Nie mieliśmy zbytnio szans w tym meczu (biorąc pod uwagę terminarz).

Duży pozytyw z tego tygodnia to dalsza świetna gra Harrisa, który po prostu nie schodzi z poziomu All – Star. Shake Milton odzyskał formę strzelecką i jest pewniakiem z ławki. Podoba mi się dalej twarda gra Howarda, ale mógłby jednak postarać się mniej razy wylatywać z boiska. Zwłaszcza w meczach bez Embiida. Martwi mnie niemrawa forma Curry`iego. Na dziś to główny kandydat do zastąpienia go w piątce Hillem, jeżeli na taki manewr zdecyduje się Rivers.

Co mnie jednak najbardziej cieszy to duży postęp mentalny, o którym wspominał trener. Drużyna czuje się silna mimo różnych przeciwności losu. Chłopaki skupieni są na wspólnym celu, którym jest realne mistrzostwo. Oby tak dalej.

 

Source

]]>
https://sixers.pl/cheesesteak14/feed/ 0