Heat – Sixers 102:104
Szalony mecz z Miami Heat kończy się zwycięsko dla Sixers, a passa zwycięstw zostaje podtrzymana. Wygrana bardzo ważna, gdyż odniesiona nad bezpośrednim przeciwnikiem w walce o play-off. Przebieg całego spotkania odbiegał jednak bardzo od poprzednich meczów. Przede wszystkim udało się wygrać bez Joela Embiida, co rzadko się udawało graczom Szóstek w tym sezonie. Tym razem to przeciwnicy lepiej weszli w mecz i do przerwy prowadzili 23 punktami! Do przerwy zdobyliśmy 39 punktów i o tej połówce warto zapomnieć. Spotkanie to pokazało, że my również potrafimy wracać z dalekiej podróży i odwracać losy spotkania.
Kluczowa okazała się trzecia kwarta wygrana 34-19. Zdecydowana poprawa gry obronnej wpłynęła na pewniejszą grę w ataku, no i to co najistotniejsze, rzuty w końcu zaczęły wpadać do kosza. Fatalni w tym meczu RoCo i Redick zaliczyli w całym spotkaniu 3/20 za 3, jednak atakowanie obręczy i kontry potrafiły zmniejszać deficyt punktowy. Największy wpływ na zryw miał jednak debiutujący w barwach Sixers Marco Belinelli, który zaliczył 17 punktów przy prawie 60% skuteczności z gry! Marco po przerwie trafił 3 trójki i na przełomie 3 i 4 kwarty rozpalił miejscowych do czerwoności.
Czwarta kwarta to w dalszym ciągu przewaga naszej drużyny. Widać było, że Miami trochę nie wytrzymało intensywności tego spotkania. Na pochwałę po stronię gości zasługuje praktycznie bezbłędny James Johnson (w trakcie meczu myślałem, że przydałby się nam tak mądry gracz) który trzymał Heat w grze. W szeregach Sixers dobrze spisywali się Saric (19 pkt. oraz 8 zb.), Holmes (11 pkt. oraz 9 zb.), a także Booker (9 pkt./9 zb.). Nie byłoby jednak wygranej gdyby nie dobra gra w całym meczu Simmonsa, który zaliczył kolejne triple-double i spotkanie kończył z linijką 18 punktów, 12 zbiórek oraz 10 asyst. Miał także 4 przechwyty i 4 starty.
Największym wyznacznikiem tego ile serca dzisiaj włożyli gospodarze w ten mecz jest przewaga na tablicach. Słynący z fizycznej gry gracze Miami na deskach polegli 29 do 60!!! Brawo, brawo, brawo i oby po przerwie na All-Star Sixers w dalszym ciągu podtrzymywali passę zwycięstw oraz dobrej gry.
To sie Simmons wk…il ;) piekne zwyciestwo
No i prawidłowo. Belinelli mega wielki plus. Będzie 4 miejsce na playoffy? :D
co z JoJo ? ;/
Kostka. Podobno nic powaznego. Oszczedzaja go przed meczem gwiazd zapewne
:) dzięki
Patrzę i nie wierzę odrobilismy -23 bez JoJo ? Marco na wielki plus pociagnął nas w drugiej połowie. Ale miazga na zbiórce 60-29 chyba jedna z wiekszych róznic w historii NBA
Rocky tos mnie w debiucie zaimponował. Clutch.
Brawo! Nie wierzyłem, że odrobią tyle punktów staty no, a jednak. Chyba pierwszy taki powrót tego zospołu. Świetny Belinelli, który w 4 kwarcie trafił 3 trójki, takich graczy właśnie potrzeba. Sarić ostatnio również świetnie gra, nie myślałem, że tak szybko rozwinie się ten gracz. Bardzo ważna wygrana z Miami i teraz już 7 miejsce, do wyższych lokat wcale daleko nie brakuje.
Jak po tym meczu Holmes nie wskoczy przed Johnsona, to ja już nie wiem co ten chłopak musi zrobić…
Kevin Negandhi
@KNegandhiESPN
The @sixers trailed by as many as 24 points in their win over the Heat. It’s their largest comeback since Nov. 14, 2008, against the Pacers.
Od kilku meczy widać jak mocno wzrosła wartość Sarica. Zauważyliście jak często gdy Ben rozgrywa szuka wręcz go? Czekałem na taki mecz, oj czekałem na come back i się doczekałem :) Ah ale to było piękne :) pokazaliśmy, że potrafimy przycisnąć przeciwników w obronie!!! I te zbiórki :)
No Saric ostatnio gra rewelacyjnie. Jakby mu odliczyc słaby poczatek sezonu to wychodzi prawie 20 pkt na mecz i okolo 40% za 3. Za to u Covingtona na odwrót i dalej jestem zdania że za dużo rzuca zwłaszcza jak mu nie siedzi.
Chyba nikt nie zauważył ale widzieliscie ta miazge na zbiórce?
Oby ten come back dał chlopakom jeszcze większego kopa bo widać że atmosfera w druzynie jest super.
Niezłe porownanie Marco do Rockiego
jak to nikt nie zauwazyl ? ;)